*18. Tak cholernie mi na tobie zależy*

4.3K 265 20
                                    

*Angela*

Właśnie wróciłam do domu. Siedzę teraz z moją mamą przy stole i razem jemy obiad:

- Mamo... A właściwie kiedy wrócę do szkoły?- zaczęłam rozmowę.
- Jak załatwie wszystkie formalności związane z twoją nieobecnością i zmianą placówki...- powiedziała to z prawie niezauważalnym uśniechem.
- Jak to zmianą? Nie miałam tam jakiś koleżanek? Nie wiem...- bardzo mnie to zastanawiało...
- Kochanie tamta szkoła nie była odpowiednia dla ciebie, za późno to zobaczyłam...- wstała i dała mi buziaka w czoło.- muszę już lecieć... Poradzisz sobie?- zapytała.
- Tak... Mam tylko jedno pytanie... Mogę ufać Charliemu i Leo?...- było mi głupio, ale musiałam mieć pewność. Moja rodzicielka uśmiechnęła się tylko i szepnęła mi "nawet powinnaś, oni dużo o tobie wiedzą, napewno ci pomogą" i wyszła.

Skończyłam posiłek i poszłam na górę. Od czasu wypadku boję się spać... Inaczej... Boję się tego, że się nie obudzę.

Kiedy tak leżałam na łóżku przyszedł Antony. Ucieszyłam się.
Rozmawialiśmy i oglądaliśmy film, ale przerwał nam dźwięk dzwonka. Antony zniknął, a ja zeszłam na dół. Za drzwiami stał Leo. Uśmiechnął się do mnie i mnie przytulił. Odwzajemniłam gest.

- Zapraszam!- powiedziałam, a chłopak wszedł.
- Dzięki! Jak się czujesz?- zapytał z troską.
- Dobrze, chcesz coś do picia?
- Poproszę to co zaw... Znaczy sok...- uśmiechnął się, ja poszłam do kuchni, a on do mojego pokoju.

Kiedy do niego dołączyłam chłopak leżał na moim łóżku i patrzył w telefon. Spojrzał na mnie, odłożył go, a ja usiadłam obok niego:

- Możesz mi coś jeszcze opowiedzieć o moim życiu?
- Jasne co chcesz wiedzieć?- uśmiechnął się, wyglądał słodko.
- Tylko obiecaj, że nie skłamiesz!- zaznaczyłam.
- Obiecjuję!- mówiąc to przyłożył rękę do serca.
- Okej, więc czemu moja mama chce, żebym zmieniła szkołę?
- Bo... Tamta nie była dla ciebie dobra...- widocznie posmutniał.
- Dużo o mnie wiesz?
- Tak mi się wydaje...
- Mogę ci ufać?
- Oczywiście!
- Okej... Więc co to jest?- pokazałam na blizny...
- Eeee... Blizny...- zaczął niepewnie, nie chciał o tym gadać, ale ja musiałam wiedzieć.
- Skąd ja to mam, czemu się okaleczałam?
- Chcesz całej prawdy, tak?
- Pewnie, że tak!
- To... Teoretycznie... Przeze mnie... Ty tak mówiłaś... Nie mów nic! Powiem ci wszystko! Wcześniej nie chciałaś mnie słuchać, ale ja... To serio nie ja! Proszę, nie odwracaj się znowu!- wylał się z niego potok słów. Mówiąc to wszystko bardzo gestykulował i jego bluza zsunęła mu się z rąk odsłaniając bliznę. Byłam jednak w takim szoku po tym co powiedział...
- Proszę, wysłuchaj mnie...
- Dobrze... Mam nadzieję, że nie wykorzystasz sytuacji, że ja nic nie pamiętam i nimo wszystko powiesz mi prawdę...
- Dziękuję... Powiem ci całą prawdę, wszystko od początku... Zaczęło się tak: Poznaliśmy się, opowiadałem ci to. Potem się zaprzyjaźniliśmy ty, ja i Charlie. Byłaś lubiana w szkole, nie miałaś żadnych problemów, zawsze chodziłaś uśmiechnięta! Pewnego dnia... Przyszedłem do ciebie, kiedy jeszcze spałaś, obudziłem cię i poszliśmy na lody, a potem do mnie... Kiedy na chwilę wyszedłem, poszłaś do zdjęć i zaczęłaś je oglądać, kiedy wróciłem w dłoni trzymałaś fotografię... Mojego kolegi... On nie żyje, a ty byłas na jego grobie, co mnie bardzo zdziwiło bo go nie znałaś... No i zapytałaś kto to, no to ci powirdziałem a ty powiedziałs że ci się śnił...- przypomnialam sobie ten sen, Leo był aniołem, był tam też Antony... Czyli to Antiny...- no i ja się zapytałem czy to dlatego poszlaś na cmentarz, a ty że można tak powiedzieć, nie zrozumiałem, kiedy wychodziłaś obiecałaś, że kiedyś mi to wyjaśnisz. Po twojej wizycie poszedłem na spacer. Zgubiłem telefon. Szukałem go dobrą godzinę, a kiedy go znalazłem napisałem do ciebie, czy idziemy do parku... Ty odpisałaś mi, że jestem żałosny, że kazałem ci zapomnieć o sobie... Później zaczęły się twoje problemy w szkole, nie wiem czemu ale zaczeli ci dokuczać, a mi dziękować... Nie było mnie przez jakiś czas w szkole a kiedy wróciłem... To był koszmar... Bardzo się zmieniłaś... Już nie byłaś taka pogodna... Ludzie się z ciebie śmiali, nie wiedziałem co się dzieje, a ty mi powiedziałaś, że zdradziłem twój sekret i cię wyśmiałem i pokazałaś mi rany... To na serio nie ja! Przysięgam! Musisz mi uwierzyć! Ja nawet nie wiem jaki to był sekret!
- Czyli cięłam się przez ciebie?- zapytałam, płacząc.- Moje życie jest beznadziejne...
- Nie odwracaj się ode mnie, proszę! Wszystko będzie dobrze! A potem jeszcze lepiej! Zabaczysz! Tylko więcej się uśmiechaj! Błagam, przecież potrafisz!...- ściszył głos, a ja spjrzałan na niego zapłakanymi oczami.

*Leondre*

Kiedy skończyłem mówić, Angela spojrzała na mnie zapłakanymi oczami, były takie piękne... Jak tej dziewczynki!
- Cholera, jakie ty masz piękne oczy...- powiedziałem głośniej niż chciałem.
- Czyli ty nie... Czyli nie znasz mojego sekretu?- zapytała udając, że nie słyszała co powiedziałem.
- Nie! Przysięgam!
- Powiedzmy, że ci wierzę...- zaczęła mówić.- Ale wiesz... Moje zaufanie nie jest 100%...
- Wiem... Mam tylko jeszcze jedną sprawę...
- Jaką?- zdziwiła się dziewczyna.
- Nigdy więcej tego nie rób!- powiedziałem podnosząc jej nadgarstek do moich ust i składając na nim pocałunek.
- Obiecuję...- szepnęła wtulając się we mnie.
Tak stasznie bałem się, że ją stracę... Uwierzyła mi, rozumiecie?!

*Angela*

Postanowiłam, że dam mu szansę... Coś mi kazało mu zaufać. Kiedy go przytulałam zobaczyłam Antoniego. Uśmiechał się i szeptał, że dobrze zrobiłam. Mam nadzieję, że się nie myli...

Siedzieliśmy w tej pozycji chwilę, aż Leo nagle się podniusł.

- Chodź!- krzykną, złapał mnie za dłoń i zaciągnął do łazienki.
- Gdzie je masz?- zapytał z poważną miną.
- Ale co... Aaaaa nie wiem...- powiedziałam zgodznie z prawdą.
- A no tak... To pomóż mi ich szukać...- i zabraliśmy się za przeglądanie szafek.

Po kilku minutach mieliśmy ich ok. 15, nawet nie przypuszczałabym, że mam ich tyle. Leo wziął wszystkie i poszedł na dół, byłam zdziwiona, ale robiłam to co on. Wyszliśmy z domu i w milczeniu szliśmy w stronę... Chyba... Jakiegoś parku.
Weszliśmy na mostek, chłopak się uśmiechnął do mnie i szepnął "powinienem zrobić to już dawno" po tych słowach wyrzucił wszystkie srebrne przedmioty do wody, widzieliśmy jak odpływają z prądem wody... Leo stanął przede mną, mocno mnie przytulił, szepnął mi na ucho: "tak cholernie mi na tobie zależy..." i dał mi buziaka w policzek...

"Anioł" |L.D| //ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz