*26. Chciałabyś...*

4K 244 78
                                    

*Leondre następny dzień ( niedziela)*

Wstałem o 9:00 i postanowiłem iść pod prysznic.
Po tej czynności ubrałem się w jakąś luźną koszulke i spodnie, po czym wziąłem telefon i przeczytałem wiadomość, Wiktoria...

Od Wiki💝: Dzień dobry kochanie!❤

Wiki💝: Dobry, jakieś plany na dziś?❤

Od Wiki💝: Tja... Kolacja u tej koleżanki taty... Znowu...

Wiki💝: Mogę iść z tobą jak chcesz...

Od Wiki💝: Zaczekaj, zapytam taty, ale byłoby mega😍😍😍

Od Wiki💝: Jest!!! Zgodził się!!! O 16:00 podejdź pod mój dom❤

Wiki💝: Okej❤

Nie wiem czy to dobry pomysł, ale już i tak za późno...

*Angela*

Obudziłam się o 9:00. Byłam opuchnięta i nadal miałam rozmazany makijaż... Poszłam do toalety się ogarnąć. Umyłam się i na nowo pomalowałam, a potem nałożyłam biały, cienki sweterek, czasne spodnie i trampki.
Zeszłam na dół, na stole leżała karteczka od mamy " kochanie pojechałam po zakupy na kolację, będę ok.12:00
Kocham cię Mama❤"

Fuck, dzisiaj niedziela, czyli kolacja, aha, super...

Dosłownie sekundę później dostałam sms od Mamy:

Od Mamusia❤: Angela, na kolację przyjdzie też chłopak Wiktorii, właśnie się o tym dowiedziałam, mam nadzieję, że się cieszysz❤

Ona ma chłopaka? Chyb, że to... Nie to niemożliwe... Chyba...

Zrobiłam sobie śniadanie, słuchając przy tym różnych piosenek i "tańcząć". Leciały różne melodie, zapominałam o wszystkim, było cudownie. Nikt mnie nie widział, zabawa trwałaby dalej, gdyby nie słowa, które usłyszałam w następnym utworze...
Leciało "why i got you on my mind", z wejściem Leo, opadłam na ziemię, moje nogi stały się takie miękkie. Zaczęłam płakać, wszystko z ostatniego dnia mi się przypomniało... Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżko, płakałam niemiłosiernie, alw co zrobisz, fdy serce pęka ci na pół, a jedyna osoba, która byłaby w stanie ci pomóc, jest przyczyną tego stanu.

***

Usłyszałam dźwięk powiadomienia, otarłam oczy i odblokowałam telefon

Od Charlie💘: Jak tam? Jak się czujesz?

Charlie💘: Jak się czuję? Ja się wcale nie czuję...😔

Od Charlie💘: Jakbyś miała porównać do czegoś? To jak?

Charlie💘: Porównać? Hmmm... To czuję się jak bezwartościowe gówno😊

Od Charlie💘: Ej, masz się czuć jak księżniczka, a nie jak gówno!👑 Jesteś warta więcej niż wszystkie gwiazdy na niebie💫 Więc nie masz prawa porównywać się do gówna, jasne?!💘

Charlie💘: Jesteś kochany... Ale... Dlaczego on mnie tak potraktował?😔

Od Charlie💘: Nie wiem, ale się dowiem, obiecuję❤

Nie odpowiedziałam już, bo zasnęłam... Nie wiem jak, ale byłam bardzo zmęczona...

*Wiktoria*

Jejciu jak dobrze, że Leo tam ze mną idzie, bo bym zwariowała...
Za 30 min wychodzimy, więc muszę iść się pomalować i ubrać, wzięłam ciuchy i poszłam do toalety.
Spojrzałam w lustro, cudownie, miałam na sobie moje ulubione ubrania, czyli kolorowa bluza ze wzorqmi kwiatowymi, czane spodnie, i bialo-różowe buty.

- Wiktoria! Leo już jest! Chodź!- zaczął krzyczeć mój ojciec, więc zeszłam, zobaczyłam mojego chlopaka, wyglądał idealnie, czyli w sumie jak zawsze.
Podeszłam do niego, dałam mu buziaka i wyszliśmy.

*Angela*

Moja mama obudziła mnie o 15:40, więc miałam mało czasu. Poszłam się wykąpać, pomalować i ubrać. Po raz kolejny, ale to szczwgół. Wybrałam jedne z moich ulubionych ciuchów, czyli zwykłe spodnie z dziurami na kolanach, biała, luźna koszulka, a na to koszula w krate i szara czapka z napisem "bæ".
Kiedy skończyłam się szykować mama mnie zawołała na dół.
Zeszłam, kiedy goście siedzieli przy stole. Chłopak Wiktorii miał miejsce tyłem do wejścia, więc nie wiedziałam kim jest... Chociaż miałam dziwne przeczucia...

- Dzień dobry wszystkim...- powiedziałam, siadając do stołu. Dopiero wtedy zauważyłam, że to Leo... Czyli jednak... Dobra nie rycz! Angela!
Kurde, Gapił się na mnie...

- Angela, nie mówiłaś, że Leo chodzi z Wiktorią...- zaczęła moja mama.
- Ja też nie wiedziałam...- odpowiedziałam.
- To świeża sprawa proszę pani...- powiedział z głupim uśmiechem chłopak.
- Szczerze mówiąc myślałam, że to wy zostaniecie parą...- zaśmiała się moja mama, a Leo coś szepnął pod nosem.
- To była tylko taka gra.- posłałam im sztuczny uśmiech.
Potem zaczeliśmy jeść. Dorośli gadali ze sobą, a Leo z Wiktorią. Ja siedziałam cicho.
Kiedy posiłek dobiegł końca, miałam ochotę się ulotnić.
- Mogę iść na górę? Nie czuję się najlepiej...- spytałam mamy.
- Kochanie, spałaś przed chwilą... Weź Leo i Wiktorię i idźcie na górę...- uśmiechnęła się.
- Muszę?- skrzywiłam się.
- Co to wgl za pytanie?! To nasi goście! - chyba się wkurzyła.
- Ok... - powiedziałam i wstałam, a ta słodka parka *wyczujcie sarkazm* zrobiła to samo.
Po chwili wszyscy troje staliśmy przed moim pokojem. Wtedy też sobie przypomniałam, że nie zdążyłam ściągnąć zdjęć ze ściany.

- Emm... Skoro już musze z wami spędzać czas, to musicie chwile zaczekać...- starałam się być miła. Przytakneli, a ja szybko pobiegłam do ściany ze zdjęciami. Ściągnęłam zdjęcia z Leo i wrzuciłam do pojemnika, z którego je wcześniej wyjęłam. Ściągając zdjęcie jak całuję Leo, łza z mojego oka, spadła na podłogę... Szybko się ogarnęłam. Na ścianie zostały zdjęcia moje i Charlsa.
Poszłam do drzwi i wpuściłam gości.
Usiedli na łóżku, a Leo spojrzał na ścianę ze zdjęciami i chyba... Posmutniał? Nie! Wydawało mi się...

- Czyli co? Wy się już nie przyjaźnicie?- zapytała, żeby mi dogryźć, Wiktoria.
- Nigdy się nie przyjaźniliśmy, to była tylko GRA...- spojrzałam znacząco na chłopaka.
- Aha... Ciekawe...- zaśmiała się dziewczyna. Wkurzali mnie.
- A Ty, Leo, chodzisz z Wiktorią, żeby mi dokuczyć, tak?- zapytałam, dopiero wtedy spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami.
- Chciałabyś...- uśmiechnął się chamsko
- Jakoś ci nie wierzę, mówiłeś o niej coś innego...- uśmiechnęłam się pod nosem, a dziewczyna spojrzała na Leo, była trochę zdziwiona.
Leondre był trochę zmieszany, Wiktria już otworzyła usta, żeby zacząć się na niego drzeć, kiedy chłopak... Pocałował ją...
Myślałam, że się poryczę... Angela, musisz być silna!

Wtedy pojawił się Antony i mocno mnie przytulił, szepnął, że wszystko się ułoży, uśmiechnął się i zniknął... Ułoży się, ułoży, Tylko kiedy?

Kiedy już przestali wymieniać się płynamk ustrojowymi, spojrzeli na mnie. Skrzywiłam się.

- Wyjdźcie!- powiedziałam spokojnie.
Nie posłuchali, spojrzeli na mnie pustym wzrokiem, a ja powtórzyłam
- Ogłuchliście?!- krzyknęłam, a oni wyszli.

Kiedy poszli, zaczęłam płakać,
jakąś godzinę później opuścili mój dom... Nie pożegnałam się, miałam ich w dupie... Moja mama się do mnie nie odzywała. Była mega zła, ale nie spytała mnie nawet o co chodzi, czy coś się stało... Nic...

"Anioł" |L.D| //ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz