*48. Michał*

3.4K 208 51
                                    

*Leondre*

Jechałem z moją mamą samochodem. Kazałem jej się spieszyć, ale nie mówiłem o co chodzi. Ciągle próbowałem dodzwonić się do Angeli, ale nie odbierała.

Patrzyłem w lusterka i miałem wrażenie, że widzę jak wszystko za mną się rozpada. Jakbym uciekał przed nicością, przed czymś co mnie zniszczy. Patrząc w lusterko, przypominałem sobie zdjęcie, które przed chwilą widziałem. Patrząc w lusterko czułem ogromny ból, ból przeszywający moje serce... Czułem się rozdarty i pusty...
( To nie patrz lol😂~aut.)

Po 30 min byłem pod domem Angeli, wbiegłem po schodach do jej pokoju, Angela siedziała na łóżku i patrzyła w martwy punkt przed sobą. Podbiegłem do niej i mocno ją przytuliłem.

- Angela, co się stało? Nic ci nie jest? Co ci zrobił? Zabije gnoja, tylko powiedz kto to!- wypłynął ze mnie potok słów.
- Ale o co chodzi? Jaki gnojek? O co ci chodzi? Nie miałeś wrócić później?- dziewczyna wyglądała na zdezoriętowaną.
- Nikt ci nie groził? Dostałem wiadomość...- jąkałem się.
- Leo, ja cały czas byłam w domu... Nic mi nie jest...- uśmiechnęła się i wtuliła we mnie.

Nic nie rozumiałem. Może to miał być zwykły kawał? Nie wiem. Najważniejsze, że Angeli nic nie jest.

*Angela- kiedy ten ziomek przykładał jej nóż do gardła*

Już myślałam, że to będzie koniec, że nigdy już nie spotkam Leo, ani mamy, ani Charlsa. Pojedyńczał łza spłynęła po moim policzku.

- Ej!- usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka. - zastaw ją!- koleś z nożem odsunął się ode mnie i zaczął iść w stronę chłopaka.
- Lepiej spierdalaj bo inaczej pogadamy!- zagroził mu, ja opadłam na kolana i złapałam się za szyję przy której przed chwilą błyszczał ostry przedmiot. Chłopak spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
- A jak ci powiem, że policja już tu jedzie?- zaśmiał się, a wysoki mężczyzna trochę się zdezoriętował. Chłopak to wykorzystał i szybkim ruchem zabrał mu nóż. Tamten się na niego rzucił, zaczeli się bić. To działo się tak szybko, że nie bardzo wiedziałam gdzie mam patrzeć. Po chwili usłyszalam krzyk. Przestali się bić, a mężczyzna, który przed chwilą chciał mnie zabić, teraz uciekał z zakrwawioną ręką.
Podeszłam do mojego obrońcy. Miał rozcięty łuk brwiowy i waregę, podbite oko i był cały w śiniakach. Pomogłam mu wstać.

- Chodź, mieszkam niedaleko...- zaczęłam cicho. Pomoglam mu iść i już po chwili byliśmy u mnie w pokoju.
Poszłam do łazienki i wzięłan apteczkę. Kiedy wróciłam chłopak się delikatnie uśmiechnął. Zaczęłam mu ostrożnie obmywać rany.

- Chciałem cię przeprosić...- zaczął chlopak, a ja popatrzyłam na niego jak na największego debila świata.
- Ja kto? Ja ci raczej powinnam podziękować...
- Nie pamiętasz mnie?- zdziwił się.
- Możesz mi przypomnieć.
- Chciałem cię pocałować, wtedy w kawiarnii...
- To ty?! Jeju, nie poznałam cię... - odsunęłam się trochę.
- Tak to ja... Ten debil Michał...- uśmiechnął się.
- Wiesz... To co... Wtedy... W kawiarnii... Możemy o tym zapomnieć...- zaproponowałam.
- Bardzo cię za to przepraszam, ale strasznie mi się podobasz... Obiecuję, że się opanuję, to z kawiarnii już się nie powtórzy.-jego wzrok wylądował na podłodze, a ja podeszłam do niego i skończylam opatrywać mu rany.
- Bardzo ci dziękuję... Gdyby nie ty... Jak to się stało, że tamtędy przechodziłeś?
- Nie ma za co... Ja no... Yyy... Wracałem z treningu, tak właśnie i postanowilem pójśc przez tamtą uliczkę, bo... Yyy.. tamtędy jest szybciej, tak...- uśmiechnął się słabo.
- Aha... W każdym razie, bardzo ci dziękuję. - uśmiechnęłam się i delikatnie go przytuliłam.
- Będę już leciał... Dzięki za... no...- wskazał na opatrunki a ja się zaśmiałam i odprowadziłam go do drzwi.

Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku, chwilę później dostałam sms.

Od n.n: Jak powiesz komukolwiek... Będzie więcej trupów :)

Patrzylam w jeden punkt, po kilku minutach usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju.. Leo...
No to zaczynamy, jestem całkiem niezłą aktorką, może mi uwierzy...

***

- Ale jak to, przecież dostałem wiadomość...- zaczął się jąkać, jednak ciągle mnie przytulał. Nie mogę mu powiedzieć.
- Może jakaś pomyłka, ze mną wszystko dobrze...
- Ja zwariuję...- uśmiechną się i mnie pocałował.

Postanowiliśmy jednak nie jechać nad jezioro, ja byłam zbyt przestraszona, ale wytłumaczylam mu że po prostu nie mam ochoty... Zrozumiał.

Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas, aż Leo nie musiał wracać do domu. Kiedy wyszedł odetchnęłam z ulgą. Tak wiem, że to brzmi jakbym miała go dosyć czy coś... Ale to nie tak! Chodzi o to, że bałam się, że nie wytrzymam i powiem mu wszystko. Sama już przekonałam się, że ten człowiek jest niebezpieczny. Nie chcę, żeby coś stało się mi, Michałowi, mamie, Charliemu, Chloe, a najbardziej nie chcę, żeby skrzywdził Leondre, za bardzo mi na nim zależy.

***

Siedziałam na łóżku, kiedy usłyszałam jak ktoś przekręca klucz w drzwiach wejściowych. Pospiesznie zbiegłam na dół a tam...

Moja mama? Co ona tu robi? Miała wrócić później...

- Hej kochanie!- zawołała kobieta mocno mnie przytulając.
- Ma... Mamo? Nie miałaś wrócić później?
- Miałam, ale udalo mi się teraz. Nie cieszysz się?- widocznie posmutniała.
- Co?! Nie! Bardzo się cieszę!- wtuliłam się w rodzicielkę, a ona się uśmiechnęła.

Razem usiadłyśmy i zjadłyśmy posiłek.
Tak minęła mi reszta dnia. Na gadaniu z mamą. Tęskniłam za tym...



To ostatni na dzisiaj... Jak się podoba?💗

"Anioł" |L.D| //ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz