*57. "Czyli żyję..."*

3K 198 15
                                    

*Mama Angeli*

Kiedy lekarz zaczął mówić byłam przerażona, nie wiedziałam czego mam się spodziewać.

- Pani córka... Jest w stabilnym stanie..- odetchnęłam z ulgą, kiedy to usłyszałam.- będzie musiała tu zostać jakieś trzy dni.
- Nie! Wyjeżdżam z nią... Ona tu nie może dłużej być...
- Rozumiem... Mogę ją wypuścić jutro, pod warunkiem, że tam gdzie pani wyjeżdża będzie miała opiekę lekarską...- powiedział spokojnie.
- Oczywiście, że tak! Czy mogę do niej wejść?
- Teraz śpi... Wątpię, że dzisiaj ją pani zobaczy. Jutro koło 11:00 ją wypiszę, a teraz muszę iść do reszty pacjentów.

( wiem, że to niemożliwe, żeby tak wcześnie mogła wyjść, ale csii to tylko ff~ aut.)

Doktor poszedł, a do Angeli ciągle pisał Leo.

Od: Leo❤
Angela, nmg jutro się spotkać, przepraszam, ale z 2 strony ty i tak mi nic nie odpisujesz.... Spotkamy się pojutrze, jeśli wgl bd chciała... Kocham cię❤

Słodki, no nie powiem, Leo to dobry chłopak, szkoda, że musimy wyjechać z Angelą... Pewnie będą za sobą tęsknić.

Dobra jest już 22:30, muszę załatwić rzeczy związane z przeprowadzką.
Zostawiłam telefon Angeli na jej stoliku i pojechałam do domu zacząć pakowanie.

*Angela następnego dnia*

Obudziłam się...
Czyli żyję...
Znowu...

Chciałam się podnieść, ale wtedy poczułam straszliwy ucisk w gardle. Złapalam się za bolące miejsce i cicho jęknęłam. Moja szyja była cała opuchnięta.

- Dzień dobry!- uśmiechnęła się pielęgniarka.
- Dzie.. Dzień...- starałam się coś powiedzieć ale nie wyszło.
- Csii nie mów... Musisz mieć siłę na rozmowę z policjantami, będą tu zaraz...- posmutniała.
Kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam, a ona wyszła. Wzięłam mój telefon i zaczęłam czytać nieprzeczytane wiadomości. Chciałam coś odpisać Leo, ale wtedy do sali weszli policjanci i moja mama. Kobieta podbiegła do mnie i cała zapłamana, zaczęła mnie przytulać.

Opowiedziałam policjantom wszystko, znaczy, starałam się, ale chyba mnie zrozumieli. Powiedzieli, że mam nic nie mówić moim znajomym. Zgodziłam się. Co miałam zrobić?
A no i wiecie co moja mama wymyśliła?! Że się przeprowadzamy! Mam wyjechać, ale nie mogę powiedzieć Leo dlaczego! Rozumiecie? Wiem, że nie... Tego nie da się zrozumieć! Muszę coś wymyślić.

Chyba mam już pomysł... Albo będzie dobrze, albo wszystko pogorszę... Zobaczymy...

Nie wiem jak moja mama to sobie wyobraża..

***

Właśnie wychodzę ze szpitala. Jadę do domu się spakować i wyjeżdżamy... Nie wiem nawet gdzie...

*40 min później*

Kończę się pakować...Zabrałam dwa zdjęcia. Jedno to zniszczone jak Leo całuje mnie w policzek i drugi gdzie jestem ja, Charlie, Leo i Chloe... One są takie pięke...
Co teraz?
Teraz Leo...
Muszę do niego zadzwonić...

1 sygnał...
2 sygnał...
3 sygnał...
I odebrał

A: Halo?
L: Angela! Kochanie martwiłem się! Co się stało? Co ci z głosem?
A: Zgubilam telefon i trochę mnie gardło boli...Przepraszam...
L: Nie masz mnie za co przepraszać! Kochanie, chodzi tylko o to, że się martwiłem...
A: Nie masz o co...
L: Właśnie, że mam! Jesteś dla mnie najważniejsza, więc mam się o co martwić!
A: Oj Leo Leo...
L: No co?
A: Nic tylko...
L: Tylko co?
A: Tylko cię kocham debilu!
L: Ja ciebie też Księżniczko!
A: Leo mam taki pomysł...










Zjebałam przepraszam...

"Anioł" |L.D| //ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz