*22. Przepraszam... Nie wiedziałam*

4.2K 239 239
                                    

*Leondre*

Wstałem rano, ehhh, znowu szkoła. Podniosłem się z łóżka i udałem do łazienki, umyłem się i ubrałem w czarne spodnie z przetarciami na kolanie i pomarańczową bluzę.

Zszedłem na śniadanie, zjadłem posiłek i wyszedłem z domu.

Kawałek dalej poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię. Spojrzałem na osobę stojącą za mną, zobaczyłem Wktorię. Przywitałem się z nią i razem ruszyliśmy do szkoły.

- Wracamy dzisiaj razem? Nie mam ochoty tak sama wracać...- zaczęła dziewczyna.
- Jasne! Zadajesz głupie pytania!- zaśmiałem się.
- Dla ciebie może głupie...- powiedziała bardzo cicho, a po chwili zmieniła temat- spotalmy się dzisiaj po szkole?
- Chętnie, ale będę musiał iść najpierw do domu...- zaznaczyłem.
- Okej!- uśmiechnęła się.

*Angela*

Wstałam ok. 12:00. Czekaj, czekaj... co? 12?! O matko, chyba byłam bardzo zmęczona...

Poszłam do łazienki i wykonałam codzienne czynności, na końcu ubierając się w jakieś luźne ciuchy.

Zbiegłam na dół, zjadłam śniadanie, właściwie to powinnam za chwilę jeść obiad bo jest 13:20, ale csii...

Wyszłam, muszę się przejść. Poszłam do parku. Chodziłam tak ze dwie godziny, aż postanowiłam wracać do domu.
Znowu widziałam Leo z tą laską... Zazdrość? Może trochę...

*Leondre*

Wracałem do domu z Wiktorią, znowu. W szkole pytają nas, czy jesteśmy parą, na co ja się śmieję, Wiktoria też.
Mamy spotkać się za 15 min przed jej domem, więc muszę się troszkę ogarnąć.

*Wiktoria*

Super spędza mi się czas z Leo, w szkole pytają nas czy jesteśmy parą... On się śmieje, dla niego jestem jedną z wielu bambino, kiedy nas o to pytają ja się tylko uśmiecham, chciałabym być jego jedyną księżniczką...

Weszłam do domu, o dziwo mój tata tam był.

- Córeczko wychodzisz gdzieś?
- Tak!- odpowiedziałam.
- Tylko wróć o 16:30, bo na 17:00 zaprosiła nas sąsiadka.- uśmiechnął się
- Muszę?
- Tak!
- Okej...

Chwilę później wyszłam, kiedy czekałam na Leo, jakaś dziewczyna przechodziła obok mnie. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się słabo. Dziwna jakaś, olałam ją, przecież się nie znamy.

*Angela*

Wracając do domu, zobaczyłam tą dziewczynę. Uśmiechnęłam się, chciałam być miła, ale nie zaszczyciła mnie swoim uśmiechem. Byłam blisko domu, kiedy kątem oka zobaczyłam Leo, który wychodzi z domu. Był bardzo uśmiechnięty, słodko...

Weszłam do domu i zobaczyłam moją mamę w kuchni.

- Hej skarbie! Nie uwierzysz co się stało! Wpadłam dzisiaj na naszego sąsiada, pogadaliśmy chwilę, okazał się bardzo ciekawym człowiekiem, zaprosiłam go na kolację, przyjdzie o 17:00 , dobrze?- jeju... Jaki potok słów...
- Okej... Idę na górę!- odpowiedziałam.
- O, Angela! Za 1,5 tyg będziesz chodziła do szkoły!- krzyknęła, kiedy byłam już na górze.

Położyłam się na łóżko, wtedy pojawił się Antony...

- Dawno nie przychodziłeś...- zaczęłam.
- Ale teraz jestem!- uśmiechnął się.

Rozmawialiśmy tak przez następne godziny, oglądaliśmy filmy i dużo się śmialiśmy.

*Leondre*

- Będę musiała niedługo wracać...- powiedziała smutno dziewczyna, kiedy wyszliśmy z kina.
- Czemu?- zdziwiłem się.
- Jakaś sąsiadka nas zaprosiła na koację... Ehh... Ale będzie nudno...
- Hahha! Nie no nie będzie źle!- zaśmiałem się.
- Nie smieszne!
- No dobra! Niech ci będzie...- uśmiechnąłem się i przytuliłem ją na pożegnanie. Kiedy wracałem do siebie, zobaczyłem Angele w oknie. Pomachałem jej, zrobiła to samo.

*Angela*

Widziałam ich razem... Znowu... Ehh...

Dobra za 10 min przychodzą goście. Trzeba się ogarnąć. Umyłam się i pomalowałam, kiedy nakładałam ubrania, usłyszałam dzwonek do drzwi i moją mamę witającą gości. Zbiegłam na dół i zobaczyłam mężczyznę i dziewczynę. To ta, z którą Leo codziennie się spotyka.

- Dzień dobry!- uśmiechnęłam się, a ta diewczyna się zdziwiła.
- Dzień dobry!- odpowiedział wysoki brunet.
- Kochanie, to jest Wiktoria- moja mama wskazała na dziewczynę.- Idźcie na górę, a my was zawołamy na kolację.
- Okej...- powiedziałam cicho, czułam jak wzrok dziewczyny krąży po moim ciele.

Weszłyśmy w ciszy na górę. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i zaprosiłam Wiktorię do środka.

- Ładny pokój- zaczęła się rozglądać, a jej wzrok zatrzymał się na ścianie ze zdjęciami.
- Dzięki...
- Wow, ile zdjęć, mogę zobaczyć?
- Jasne!- powiedziałam, a dziewczyna podeszła do ściany. Jej mina była bezcenna! Jak zobaczyła kto tam jest, hahah!
- Znasz chłopaków z Bars and Melody?- udawała niewzruszoną.
- Tja... Długa historia... - odpowiedzialam.
- Nigdy cię nie widziałam w szkole...- zmieniła temat.
- Nie chodzę do szkoły...- odpowiedziałam niechętnie.
- Aha... Nie jest ci gorąco?- zapytała patrząc na mój długi rękaw, jednocześnie ściągając bluzę.
- Nie... Właściwie to zimno mi trochę...- skłamałam, nie mogę ściągnąć bluzy, bo będzie widać moje blizny!
Wtedy zawołała nas moja mama.

Siedzielismy przy stole i jedliśmy, a właściwie oni jedli.

- Angela, źle się czujesz?- zapytała moja mama, bardzo zmartwiona.
- Nie, jest ok.- odpowiedziałam spokojnie.
- Jesteś pewna?
- Tak...- czułam jak Wiktoria patrzy na mnie kpiącym wzrokiem.

Tak przebiegła kolacja, kiedy już wychodzili, moja mama musiała ich zaprosić na niedzielę, przecież tak świetnie się bawiła...
Ja będę szczera, nie polubiłam Wiktorii, ciągle miałam wrażenie, że się ze mnie nabija...

*Wiktoria następnego dnia po szkole*

Wychodziłam ze szkoły, oczywiście z Leo.

- A tak w ogóle, to jak było na kolacji?- zpytał ze śmiechem.
- Średnio, ta kobieta ma córkę w naszym wieku, ale ona jest mega dziwna!- krzyknęłam.
- Czemu?- zdziwił się chłopak.
- No bo np. było mega gorąco, widziała, że jej też było, a ona siedziała w bluzie, ciągle tak ściągała rękawy, że zakrywały jej pół dłoni, nie chodzi do szkoły, a jej mama ciągle jej pyta czy dobrze się czuje, jakby ta dziewczyna była jakaś zacofana i sama sobie nie umiała poradzić!- tak, tak bulwers.- a w dodatku miała mega dużo zdjęć z tobą i Charliem, znaczy to pewnie przerobione zdjęcia...- mówiłam, ale chłopak mi przerwał.

*Leondre*

Po ostatnich słowach wiedziałem o kim mówi...

- Gdzie ona mieszka?- zapytałem.
- Obok ciebie, a co?- zdziwiła się.
- Angela?
- Chyba tak, znasz ją?-zapytała.
- Tak, to moja przyjaciółka... I nie jest dziwna!- wkurzyła mnie, przecież ona jej nie zna.
- To jak to wyjaśnisz?- zatrzumała się.
- Chcesz wiedzieć?
- Tak!
- Okey! Zdjęcia są prawdziwe! Jest naszą przyjaciółką... Nie chodzi do szkoły, bo jej dokuczali, śmiali się z niej, gnębili ją! Teraz jest w trakcie przeniesienia do innej placówki... Nosi długie rękawy bo się cięła! Nie chce, żeby ktoś widział jej rany... Jej mama się o nią tak troszczy, bo miała wypadek! Ponad miesiąc walczyła o życie, lekarze nie dawli jej szans, ale się udało... Niestety straciła pamięć...- zamilkłem, a dziewczyna posmutniała.
- Przepraszam... Nie wiedziałam...
- No właśnie, nie wiedziałaś, to dlaczego ją oceniałaś? Znasz jej imię, a nie jej historię...- zapytałem, a dziewczyna spojrzała w ziemię.
Widziałem łzę na jej policzku, więc ją przytuliłem.

*Angela*

Wyszłam z domu, musiałam się przewietrzyć. Szłam chodnikiem i znowu ich zobaczyłam wtulonych w siebie. Zatrzymałam się. Łzy napłynęły mi do oczu... Ja chyba serio się w nim zakochałam, tak, tak, jestem zazdrosna...
Chłopak spojrzał na mnie, zobaczył łzy. Pobiegłam do domu słyszałam jak Leo mnie woła, ale nie zatrzymałam się.
Wbiegłam do pokoju i zamknęła go na klucz. Opadłam na ziemię, płakałam.

*Leondre*

Co jej się stało? Dlaczego tak zareagowała? Nie pobiegłem za nią, bo i tak by mi nie pozwoliła wejść.

Poszedłem szybko do domi, zapominając o Wiktorii. Wziąłem telefon i zadzwoniłem do Angeli. Nie odbierała, dzwoniłem jeszcze kilka razy i nic. Postanowiłem napisać do niej sms...






"Anioł" |L.D| //ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz