25

1.8K 134 9
                                    

Jeff wbijał nóż w kolejną swoją ofiarę, była to kobieta około siedemdziesiątki po co miała żyć skoro i tak by umarła. Przecież wyświadczył jej przysługę zabijając ją

Siedziała na bujanym krześle i oglądała jakąś operę mydlaną, na starym telewizorze w przytulnie urządzonym salonie, dla Jeffa jednak nie nie miało to znaczenia, chciał poprostu wejść, zabić, coś zabrać i wyjść, był jako takim kleptomanem. Z każdego domu swoich ofiar musiał coś zabrać, to takie trofeum. W pokoju miał tego naprawde dużo i o każdą pamiątkę dbał, codziennie przecierał kurz lub mył inne, poważniejsze zabrudzenie, ta tym i na swoich nożach poswiecał naprawde dużo czasu. Był dumny z siebie i ze swoich zdolności
Przyszedł w końcu taki czas, że chciał zrobić coś dużego. Chciał, by o nim mówili! Żeby poznał go cały świat, chciał poczuć się jak król. Tak samo jak jego idol. Nudziło go tylko zabijanie, w tym mieście było tyle morderców, że miał tego poniekąd dość. Poświecał godziny nad obmyślaniem planu.
Na jego liście zadań pierwszy punkt był związany z tatuażem, miał dopiero 15lat ale miał wielkie plany co do JEGO miasta.
 

  Te pare morderstw które udało mu się wykonać tej nocy były w obecności Loup. Nie przeszkadzało mu to, że nie widzi jego arcydzieł leżących w różnych pomieszczeniach, we krwi która sączyła się z różnych miejsc.
Wystarczyło to, że słyszała krzyki bólu oraz błaganie o litość

Gdy znudziło się czarnowłosemu zabijanie, poszli do klubu
Jeff cały czas trzymał niewidomą za rękę by nie zgubiła się pośród tłumu, oczywiscie nie byl tu pierwszy raz, od pierwszego dnia wakacji przychodził tu wypić po udanej rzeźni. Wszystko ukrywał, tylko Loup wiedziała o jego wypadach nocnych

Chłopak usiadł przy barze i zamówił wodkę, oczywiscie mógł iść do zwykłego sklepu i ukraść, ale co to by była za frajda, jest tutaj. Ludzie nawet nie wiedzą, że pośród nich jest morderca, który mógłby wymordować wszystkich w 15minut. Nie żeby się przechwalał, oczywiście że nie. Uśmiechnął się pod nosem, poprawił kaptur i zasłaniającą grzywkę oczy oraz blizny po uśmiechu, podniósł kieliszek, przyłożył do ust i szybkim ruchem opróżnił małe szklane naczynie

Podsunął jeden kieliszek Loup, a ta myśląc, że to coś lżejszego wypiła krzywiąc sie, ale dała rade

Po paru godzinach pijani wyszli z klubu, była około 4w nocy. Powolnym krokiem doczołgali się do lasu

-Jeeeffik! Czemu wracamy? - Loup z powodu ślepoty i nietrzeźwości stawiała kroki tam gdzie nie powinna, powodując upadek lub iście w inną strone, gdyby tylko nie Jeff, była by trzeźwa, albo nie trafiła by do domu

- Bo Slendy sie wkurzy - chwiejąc się ledwo przystanął, wyciągnął z paczki papierosa i odpalił.

~~~~~~~
Woooff to jeden z dłuższych rodziałów, jestem z siebie dumna i to cholernie, a wy jesteście? XD ci myślicie to tym rodziale. Mi sie bardzo podoba... chyba

Ślepy Morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz