41

1.1K 99 9
                                    

Resztę drogi do budynku odbyli w ciszy, to była cisza przed burzą bo tak naprawdę mordercy nie wiedzieli co ich czeka, być może policja i organizacja wiedzieli o ataku i załatwiła sobie wiecej ochrony bądź małą armie, w takim wypadku creepypasty mieli 50% szans na przeżycie.

Grupa terenowa zajęła się rozwalaniem kamer i zabiciem policjanow na zewnątrz, po robocie wkroczyły dwie inne do budynku.

Gdy wszyscy weszli do wielkiego pomieszczenia zorientowali się, źe nikogo tam nie ma, dwunastu morderców czekali na atak, który mógł pojawic sie w kazdej chwili, bedą musieli stoczyć walkę z uzbrojonymi władzami prawa.

Loup wyczuła, że ochroniarze są przed nimi, cierpliwie czekajac na odpowiedni moment do zaatakowania, gdy tylko usłyszała szczęk naładowywania pistoletu sprawnym ruchem stworzyła kamienną barierę, pocisk udeżył o płytę i upadł. Cecilia i Hoodie, dwie osoby posiadające broń palną wyłonili się z kamiennej tarczy i poszli prosto korytarzem, odrazu można było usłyszeć strzały. Loup usunęła przeszkodę dzielącą mordercow i policję, to była okazja do ataku.

Slenderman wraz z Offendermanem poszli bardziej w głąb hallu by znaleźć członków organizacji, Jeff chronił plecy Cecilli, niewidoma walczyła z kilkoma naraz, a reszta bawiła się towarzysząc przy tym okropnym przerazajacym smiechem.

Po kilku minutach do obu grup dołączyla czwórka z ovhrony terenu, wszyscy byli na nich źli bo plan który ustalili musiała złamać Zero.

Walka w głownym pomieszczeniu się skonczyła, lecz u góry mozna bylo uslyszeć strzał, pisk i znów strzał
Wszyscy jak oparzeni udali się tam za pomocą szatynki.
Ten widok był wstrząsający dla wszystkich

-Hoodie... Hoodie nie! - Toby i Masky uklękneli nad ciałem martwego przyjaciela, przytulajac zwłoki płakali tak żalosnie, że reszta morderców zaczeła płakać. Obok Hoodiego leżał zmasakrowany policjant, którego zabiła opętana białowłosa, stała nieruchomo a na policzkach płyneły łzy.
-Konczymy akcje!- krzyknął zasmarkany Toby, pełny złości i smutku, przez to wszystko nawet kontrola Slendermana nie powstrzymała go przed rozwaleniem całego biura oraz tiku. Jego psychika była już tak zniszczona, że raz się smiał, za chwile płakał, wyrywał się z uścisku macek Slendermana że te zmuszony musiał go na pare godzin uśpić. Nie lepiej było z Maskym, jednak ten uspokoił się i wziął ciało brata i niósł całą drogę do rezydencji...

_________________________

Jak ja moglam to zrobic wam i sobie.... Przeciez Hoodie to moja druga ulubiona postac.... Jezus, przepraszam ciebie Brian, Tim, Tobiasz... Was i siebie samą..
Szczerze ryczalam tak jak Toby jak to pisałam.
Nienawidze siebie i najbardziej na swiecie ninawidze tego rozdzialu.

Ślepy Morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz