45

1K 66 14
                                    

Toby znudzony długim wyczekiwaniem na gofry z którymi właśnie mordowała się Sc postanowił udać się ukradkiem do gabinetu Slenderman'a, z nikąd przyszła mu ochota na pożegnanie się z ciałem Brian'a.
Szedł powoli i po cichu długim korytarzem, przynajmniej próbował być cicho, nagle jednen stary panel zaskrzypiał, a Toby lekko wystraszony zakołysał się i lecąc na ścianę zrzucił zniej obraz przedstawiający martwą naturę, odetchnął z ulgą gdy szybka nie rozbiła się, a on więcej się nie wydurniając powiesił malunek na swoje miejsce.
Poprawił gogle na swoim czole i bandamkę na twarzy, ściągał ją tylko gdy kładł się spać lub szedł pod prysznic by jej nie zmoczyć.

Ręce wsadził do przednich kieszeni swoich startych i dziurawych jeansów i pomaszerował dalej korytarzem by znaleśc się przed wielkimi, ciężkimi drzwiami gabinetu Slenderman'a.
Tobias doskonale wiedział gdzie Operator trzymał ciało przyjaciela, po długim dokuczaniu i przeszkadzaniu Tim'owi w każdej czynności, dowiedział się, lecz tylko dlatego, iż Masky poprostu nie wytrzymał nerwowo gdy Ticcy klepał go po twarzy, dźgał palcem i szczypał powtarzając w kółko "Hey Masky". Bokobrody w innym wypadku mógł go uderzyć ale cwaniak i tak by nic nie poczuł.

Po długim rozmyślaniu Tobiasza jak otworzyć drzwi by nie wydały z siebie jakiegoś odgłosu, był tym zbyt zmęczony by wtoczyć ten plan w życie, więc poprostu otworzył drzwi i wszedł do wielkiego pomieszczenia rozglądając się nerwowo czy w pobliżu nie ma Slenderman'a.

W tym samym czasie Jeff poświęcał czas swoim dwóm skarbom: nóż kuchenny i grawerowany motylek który wbijał sié w skórę jak w masełko. Miał wszystko starannie przygotowane na biurku, czyste szmatki, detergenty, chusteczki i starą szczoteczkę do zębów by usunąć trudniejsze zabrudzenia. Planował również wyczyścić starannie pamiątki po swoich ofiarach, ale oczywiscie musiała mu przeszkodzić ta głupia dziewczyna którą w sobie rozkochał.
Cecilia zgrabnie usiadła na biurku nie zrzucając ani nie dotykając żadnej rzeczy przygotowanej przez Jeffa, wiedziała, że by się bardzo zdenerwował.

- Um.. Ptysiu? - Morderca nienawidził gdy tak się do niego zwracała

-Porobimy coś? - dodała z nadzieją chociaż widziała że Jeff już powoli się denerwuje przyciskając dłoń mocniej na rękojeści swojego ulubionego noża. Białowłosa delikatnie pogłaskała go po jego czarnych włosach, a morderca szybko wstał z krzesła i stanął przed dziewczyną, która oplotła ręce na jego talii.

-Misiu, nie gniewaj się na mnie - odparła do gniewnie patrzącego na nią Woods'a

W kuchni Skyler nadal próbowała zrobić gofry, zdenerwowana mieszała ciasto które ciągle pryskało na podłogę, jej ciuchy i meble w kuchni, mąka była rozsypana w różnych kątach, a Sc nie zdawała sobie sprawy z tego, że Toby jej gdzieś uciekł. Zrezygnowana rzuciła miską do zlewu i niedbale przejechała ścierką po blacie gdzie byly rozlane lub rozsypane różne składniki. Zawsze to Toby robił im ich ulubiony przysmak, a dziewczyna się przyglądała. Była pewna, że zapamiętała z jaką cierpliwością Morderca dodawał składniki i jej tłumaczył.
Potem niestety wyprowadził się i tyle go widziała..

Po chwili załamania i zabawy serwetką do kuchni przyszedł Eyelless Jack.

-Hej - odparł do morderczyni podchodząc do lodówki i wyciągając pudełko śniadaniowe w którym miał ukryte kilka nerek, usiadł na przeciwko Sky.

-Cześć, gdzie Lou? - podniosła wzrok na bezokiego który ze smakiem zjadł jeden narząd

-Śpi, jest strasznie... - konwersacje przerwał biegnący i krzyczący Toby, prawie przewracając się gdy wbiegł do kuchni.

-Ciało Briana! - zdyszany wymachiwal rękoma w różne strony

-Znikneło! Nie ma! Nie ma Briana! Uciekł, zniknął, porwali go! - krzyczał na całą rezydencje załamany swoim odkryciem, Jack oraz Soulless Child wstali i próbowali go uspokoić sadzając na kanapie w salonie

-Toby.. Jak to nie ma - zapytała głaszcząc chłopaka po plecach gdy ten dostał silnych drgawek

-Nie ma, nie ma Briana! Kurwa pierdolcie sie! - Toby mlaskał, szybko mrugał powiekami i dotykał w różne miejsca towarzyszy, mamrotał pod nosem lub krzyczał jakeś przekleństwa, czasem gryzł się w język lub paznokciami drapał skórę na rękach, Sky wiele razy przyglądała się jak Toby cierpi z powodu choroby ale nie widziała go jeszcze w takim stanie, sam Eyeless nie wiedział co począć w takiej sytuacji więc trzymał kolegę by ten nie zrobił sobie większej krzywdy, po chwili tiki Tobiego lekko ustąpiły, dziewczyna przytuliła go

-Wszystko dobrze? - w odpowiedzi dostała tylko szybkie i paro razowe wzruszenie ramionami, to oznaczało że do końca mu nie przeszło.

#

Loup leżąc na łóżku przeciągnęła się i ziewnęła sprawiając, że materac zaskrzypiał. Chwilę po przebudzeniu wstała i wyszła z pokoju, nadal była zmęczona, oczy kleiły się od uzbieranej w kącikach ropy na co niewidoma wydęła policzki zniezadowolenia i przetarła dłonią powieki. W głowie roiło się masę pytań na które czarnowłosa ani nikt nie potrafił udzielic odpowiedzi.. Jednak szybko o nich zapomniała ponieważ przez swoje zamyślenie potknęła się na schodach i prawie upadła, szybko złapała się poręczy i odetchnęła z ulgą.
Od razu udała się do kuchni jednak zapomniała po co, nalała sobie wody do szklanki i upiła łyk. Z za pleców przywitał ją Bezoki mocno ją przytulając.

#

Przy obiedzie wszyscy dowiedzieli się, że ciało Briana zniknęło z niewiadomych powodów. Wszyscy wymyslali teorie, że Hoodie został porwany, zakopany, lub inne nie mające sensu plotki.

Wszyscy chcieli go odszukać.

_______________

Nowy rodział wow.
Postanowiłam dokończyć książkę.

Przypominam, że nadal mozecie zadawać pytania do bohaterów książki, pytajcie o wszystko co wam wpadne do głowy, im wiecej tym dłuższe q&a :D

Mam nadzieje że cieszycie się nowym rodziałem

Komentujcie :)

Ślepy Morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz