Kiedy wyszli ze szpitala już się rozjaśniało, Jeff włożył ręce do kieszeni bluzy i poszedł przed siebie, jego towarzyszka pognała za nim. Po kilku minutach drogi byli już w lesie
- a tak właściwie to dokąd mnie zabierasz? Czy to randka? - zapytała zaciekawiona biało włosa
-Nie, to nie jest randka. Zabieram cię do siebie - odpowiedział lekko zirytowany chłopak po czym złapał dziewczynę pod pachą
- Mogłabyś przyśpieszyć? Już się rozjaśnia, a ja nie chcę żeby ktoś za nami poszedł, wiesz... Jestem mordercą
-Och, naprawdę? Ja też! Zabiłam sąsiadkę, to znaczy Dybuk który we mnie siedzi i czasami kieruje moim ciałem - podskoczyła radosnie, śmiejąc się uroczo
-Mógłbyś odpiąć mi kaftan? - chłopak od razu przystąpił do działania, po kilku minutach dziewczyna miała uwolnione ręce i skocznym krokiem podążyła za czarnowłosym.
Niedługo potem weszli do rezydencji, nastolatka korzystając z chwili, gdy Jeff sciągał swoje trampki pobiegła do kuchni witając się-Cześć wszystkim! - wszystkie twarze oprócz niewidomej odwróciły się w stronę nieznajomej obserwując ją od stóp do głów, brudne brązowe skarpety, chude, gołe, posiniaczone nogi, kaftan zakrywający jej trochę ud, twarz dziecka z wesołym uśmiechem od ucha do ucha, duże szare oczy i białe jak sieg włosy, można rzec, że pochodziła z rodu albinosów.
-Co ty tu robisz drogie dziecko? - zdziwiony Slenderman wpatrywał się z zaciekawieniem w nieznajomą, zapewne próbował zajrzeć jej do głowy lecz przez demona było to co najmniej nie możliwe, gdyby nie fakt, że Slenderman również jest demonem.
-Jestem Ceci i przyszłam tu z nim - wskazała palcem na stojącego obok niej The Killera
-Ugh... No dobrze, jesteś może głodna? Jest właśnie pora śniadania...
-O boże, zjadłabym jajecznice na cebulce! Bo w szpitalu nie mają ciekawego menu
- Akurat mamy dzisiaj na śniadanie jajecznice ale z pomidorem i bekonem - odezwał się Ben oczarowany nowym członkiem rodziny. Białowłosa uśmiechnęła się uroczo ta Ben szybko się zarumienił.
Dziewczynę zaciekawiła osoba która wpatrywała się w jeden punkt, siedziała przy chłopaku o żółtawiej twarzy, bez oczu. Dziewczynka na przeciw niej siedziała z rękami na stole i głową ułożoną na nich, czarna grzywka spadała na jej zielono szare oczy którą ciągle zdmuchiwała, a po wyrazie twarzy można było wyczytać, że jest zirytowana. Cecilia nie chciała jednak zaczynac rozmowy, wiedziała bowiem, że może się to dla niej źle skończyć, nie wiedząc tak w zasadzie dlaczego.
Po kilku minutach podano do stołu i wszyscy nałożyli sobie jedzenie na talerz, oraz nalali sobie harbatę do szklanek. Przecież Slender nie będzie każdego obsługiwał, oprócz Sally bo ona ciągle zachowuje się jak dziecko, mimo, że mentalnie ma dwadzieścia parę lat.Po zjedzonym śniadaniu Jeff oprowadził opętaną po rezydencji, nie była jakaś nowoczesna czy elegancka, była to poprostu opuszczona wiktoriańska willa. Ze ścian odklejała się tapeta, woda zalewała piwnicę, dach przeciekał, kilka szyb było zbitych, kafelki były zniszczone, panele skrzypiały a łóżka i megle były stare i się rozpadały. Na koniec zaprowadził ją do swojego pokoju oznajmując, że może tu chwile pomieszkać dopóki Slenderman nie ogarnie jakiegoś wolnego pokoju. Ślady krwi i zapach stęchlizny pomieszany z tanimi antyperspirantami wcale jej nie przeszkadzał. Dziewczyna postanowiła wziąć kąpiel, zabierając ręcznik i bardzo dużą koszulkę od mordercy udała się do łazienki.
Na korytarzu spotkała idącą w tą samą stronę niewidomą-Cześć, jak się nazywasz? - postanowiła jednak zagadać, w sumie to jest teraz jej dom, a Jeff jest niczego sobie, dawno nie czuła czyjejś bliskości, mimo, że zna go tylko pare godzin
-Jestem Loup. - czarnowłosa odpowiedziała bez namiętnie, nie miała zaufania do obcych więc postanowiła zachować dystans.
Na tym rozmowa się zakończyła, obie weszły do łazienki by potem udać się do osobnych kabin, łazienki były dwie, w każdej po cztery prysznice i cztery ubikacje, oczywiście była damska łazienka i męska. Po skończonym prysznicu Cecilia ubrała koszulkę z jakiegoś zespołu którą nazwa kojażyła jej się z "dymanym burgerem" od Jeffa i poskładała swoje prowizoryczne ciuchy, czyli kaftan w ktorym była uwiązana kilka lat. Poczłapała do pokoju mordercy i rzuciła się koło niego na łóżko, zabierając mu prawie całą kołdrę i w tulając się w poduszkę-Dawno nie spałam na tak miękkim łóżku, naprawdę nie pamiętam kiedy to było, tymbardziej nie spałam z kimś cieplutkim - szybko przytuliła się do klatki piersiowej The killer'a
- No cóż, mam co do ciebie wielkie plany ale mogłabyś zachować odległość? - Jeff bezskutecznie próbował ją od siebie "odkleić", jednak dziewczyna zdążyła już zasnąć
CZYTASZ
Ślepy Morderca
Random-Jest piękna...- powiedziała młoda kobieta trzymajac w rękach noworodka. -Oby widziała- mała dziewczynka nie rozumiejąc słów rodzicielki, uśmiechnęła się uroczo. -A jak nie będzie widzieć?- jej mąż, zadał pytanie wywołujące u niej dreszcze. -Nie będ...