Epilog

999 56 65
                                    

Rezydencja o tej porze była cicha, pusta... Był to ranek i wszyscy w rezydencji spali, no moze oprócz Slendermana bo on nigdy nie śpi.
Loup oraz Sky obudziły się jako pierwsze

- O kurwa ja pierdole... Jaki normalny morderca wstaje o tej porze .. - zaklęła zielonowłosa zerkając na zegarek wskazujący piątą trzydzieści, zrezygnowana wstała i podreptała przed stojące stare lustro znalezione na strychu willi, zielone włosy z brązowymi odrostami były rozczochrane, oczy opuchnięte. Czyli typowe oznaki niewyspania... Dziewczyna osuneła się zataczajac przez spiący jeszcze mózg prawie się przewracając.
Czarnowłosa jednak odrazu ruszyła do kuchni po szklanke wody co bylo jej codziennością, prawie rytuałem. Przetarła oczy w celu wyciągnięcia zeschniętej ropy uzbieranej podczas snu, upiła łyk wody mineralnej i zeskoczyła ze stołeczka w kuchni, reszte wody wylała do zlewu i odlożyła naczynie na ścierkę. Nie mając co do roboty udała się do pokoju by ponownie spróbować zasnąć.

Sky chodziła po rezydencji w piżamie, zaglądając do pokojów innych mieszkańców by sprawdzić czy jeszcze śpią. Ze smutkiem stwierdziła, że wszyscy większość głośno chrapie, gada przez sen lub coś mruczy.

Pokierowała się do kuchni gdzie z wielką nie chęcią zrobiła dużo kanapek z serem, szynką i pomidorem. Po skończonej czynności, udała się do łazienki wziąć prysznic.

Lou od półgodziny próbowała zasnąć lecz na marne, słyszała gdy ktoś otworzył drzwi od jej pokoju by po chwili cicho je zamknąć. Krzywiąc się wstała z łóżka i podreptała na miejsce gdzie stała jej czarna gitara elektryczna, dziewczynka złapała za gryf i wyjęła ze stojaka. Podpieła akumulator do prądu i elektryka by po chwili go ustawić na odpowiedniej głośności i tonacji.
Usadowiła się na krzesełku i zaczęła amatorsko grać solówkę fioletowo-włosej Japonki z piosenki feel good inc. z zespołu gorillaz, cicho nucąc.

- Windmill, Windmill for the land.
Love forever hand in hand
Taking it all in on your stride
It is sticking, falling down
Love forever love is free
Let's turn forever you and me
Windmill, windmill for the land
Is everybody in?

Jej brzdękanie przerwała Sky, wchodząc do pokoju i z pełnym entuzjazmem zapytać:

-Już nie śpisz?! O to super, w rezydencji rzadko kto wstaje o tej wczesnej porze - Usiadła na łóżku niewidomej i po chwili dodała - Nawet ja się sobie dziwie, zrobiłam już sniadanie. Jesteś głodna?

-Ogólnie to unas panuje zasada, że śniadania jada się o 10 rano, by nie było zamieszania... Potem o 14obiad a o 19 kolację... Mieszkasz tu już trzy lata

- No jasne... Chyba ide obudzić Tobiego - zielonowłosa wstała i skierowała się w kierunku drzwi, złapała za klamkę i delikatnie je otworzyła by nie robic większego hałasu, rezydencja byla bardzo stara i czesto, nawet po naoliwieniu drzwi piszczały. Wyszła z pokoju czarnowłosej więcej nie odzywajac się, powolnym krokiem szła w stronę pokoju proxiego. Odruvhowo spojrzała na zegar wiszący na ścianie, wskazujący godzinę 6:17. Mruknęła niezadowolona i po chwili znalazła się w pokoju bruneta. Chłopak leżał na skraju łóżka głęboko oddychając i cicho pomrukując. Plecy miał odkryte więc dziewczna delikatnie przykryła go kocem i sama pochwili wskoczyła pod kołdrę przytulając się do pleców chłopaka. Były chłodne i lekko umięśnione, zielonowłosa palcami kreślila na nich jakies wzorki. Nie bylo w tym nic dziwnego, byli najlepszymi przyjaciółmi. Po kilku minutach wsłuchiwania się w równomierny oddech Toby'ego, Soulless Child zasnęła

Loup nadal brzdękała na swojej gitarze ucząc się akordów do piosenki Sweet Dreams Marilyna Mansona.
Po godzinie nauki do jej pokoju wparował Ben, Eyeless Jack i Jeff. Elfowi odrazu zaswieciły się oczy gdy usłyszał swój ulubiony kawałek, prawie kazdy w rezydencji słuchał "dziwnej" muzyki

-Co tam młoda? - zapytał Jeffrey rzucając się na łóżko
-uhm.. - podeszła do regału z szufladami i otworzyla jedną wyciągając skrawek pożółkłej gazety

-Pamiętacie gdy mój ojciec zniknął bez słowa i zostawił po sobie starą walizkę?
No więc przejżałam ją razem z Jackiem, ale żadne z nas nie umie czytać... No ale Jack powiedział, że na stronie znajduje się zdjęcie wilkołaka. Który z was umie czytać?

-Ja umiem! - odpowiedział blondyn z uśmiechem odbierając skrawek pogniecionego papieru
-A po za tym... To co ma jakaś strona starej gazety związanego z twoim ojcem?
-Ugh... Na zdjęciu jest wilkołak, moje imię L-O-U-P po francusku oznacza wilk, tata czasami mówił mi Loup- garou
Co oznacz wilkołak. Już rozumiesz? Po za tym może to jest o tym eksperymencie przedwojennym? Gazeta jest z przed wojny - odpowiedziała szatynka kładąc się obok Jeffa

-Może lepszym pomysłem będzie udanie się do Slendermana? Z tego co słyszałem kilka lat temu to nieźle się na tym zna...

- Masz rację Benny - uśmiechnął się Jeffrey do elfa

-Nie nazywaj mnie tak!

#

-Cóż - powiedział mężczyzna w garniturze z kawalkiem gazety w ręku odwracając się do młodzieży

-Z tego co tu piszą... Jest to informacja o ucieczce kilku mężczyzn z laboratorium. Jeden z nich mógł być twoim dziadkiem Lou . Myślę, że uda mi się znaleźć kilka informacji w mojej bibliotece.. Zawołam cię Loup- garou

___________________

Cześć dzieciuszki, wybaczcie za moją długą nieobecnosc i brak rodziału
I za to, że jest taki krótki xD

Więc... Pragné was poinformować (żeby nikt się nie czepiał) że ta książka jest inspirowana książką "Santa Olivia" i tak... Ale nie jest słowo w słowo zerżnięta, pozyczylam tylko imię bohaterki, jej zdolnosci i urywek z gazety. Ale! Również inspirowałam się postacią Toph z awatara Aanga stąd ta ślepota i tkactwo żywiołu ziemi.

Być moooże... Powstanie druga część, chcecie? Piszcie xD

Ślepy Morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz