Około 22, gdy Jeff razem z niedoszłą ukochaną postanowili zrobić sobie dłuższą drzemkę, morderce obudziło równomierne trzaskanie oraz niezrozumiałe słowa w innym języku, o ile istnieje taki który, gdy normalny człowiek nim się posługiwał połamał, poplątał i odgryzł sobie język. Lekko podniósł się do pozycji siedzącej, a Cecilia stała na przeciwko ściany i w nią waliła bełkocząc. Szatyn nie chciał jej tak zostawić, po za tym nadal był śpiący więc postanowił podejść do niej i złapać ją za czoło by jej przypadkiem nie obudzić, ale też by nie zadawała sobie większego bólu
-Ceci? - jak najciszej powiedział jej imię by sprawdzić czy kontaktuje, jednak zamiast jej słodkiego głosu, z jej ust wydobył się przerażający skrzek
-Ona. Zostaw. Moja - wypowiadała tym nie ludzkim, męskim, jak by samego diabła głosem. Nie przejmując się, chłopak delikatnie wziął ją na ręce i położył do łóżka. Obyło się bez wierzgania, krzyków czy tego przerażającego głosuObudzili się na następny dzień rano, raczej Cecilia obudziła Jeffa skacząc po łóżku. Zeszli na śniadanie, jednak chyba było zbyt wcześnie ponieważ nikogo nie było w kuchni połączonej z jadalnią, przez okna wpadały ciepłe promyki słońca, a słońce dopiero wychodziło z za horyzontu. Postanowili, że pooglądają telewizje, oczywiście gdy Jeff chciał zobaczyć poranne wiadomości, białowłosa musiała wyrwać mu pilot przełączając na kanał z bajkami.
Po godzinnym siedzeniu przed kablówką, do kuchni wszedł Slenderman i nie odzywając się zaczął robić zapas gotowanych parówek, nakrywając do stołu już zbierali się mordercy z zamiarem zjedznia lub poprostu siedzenia przy stole popijając herbatę. Niektórzy po zjedzeniu śniadania mieli mdłości i poprostu chcieli tego uniknąć, ale bycie punktualnie w kuchni było obowiązkowe ponieważ Slenderman chciał omówić niekiedy kilka rzeczy. Nie obejdzie się od poznania uciekinierki, rozmowy.
Gdy wszyscy już zasiedli do stołu, Jeff łapczywie wziął sobie kilka kiełbasek, nalał na talerz ketchupu i położył trzy kromki chleba z masłem. Niektórzy postąpili tak samo i zaczęli jeść-A więc powiesz nam coś o sobie C..Cecilio? - Slenderman dał znać Masky'emu by zaczął rozmowe
-Jestem Ceci i mam 17lat - uśmiechnęła się niezręcznie ale kontunuowała
- Jeff pomógł mi uciec z psychiatryka w którym byłam sześć lat.. Umm, nikt mnie tak stu procentach nie wyleczył bo moje ciało jest własnoscią demona - gdy skończyła zaczęła jeść, potem przekazano jej informację, że pójdzie z Ubijcą, lub Jeffem do centrum handlowego po zakupy i ciuchy bo zapewne nie ma nic oprócz bielizny oraz kaftanu.***
Dzień w rezydencji minął spokojnie, po sytym obiedzie przygotowanego przez Slendermana i Sally, Jeff i Cecilia wyszli z rezydencji kierując się do centrum
-Myslisz, że nikt nie zauważy, że kradniemy?-Jasne, że nie. Slender nad wszystkim panuje, a jeśli nie to użyjesz swojego śmiesznego demona - dziewczyna po tych słowach zatrzymała się, ścisnęła ręce w pięści, a jej tęczówki schowały się pod powiekami, rzuciła się na chłopaka zaciskając ręce na jego szyi
- Zginiesz. - powiedziała innym głosem, jak by głos Dybuka oraz Cecilii się połączyły i stworzyły jedną bardziej przerażającą całość, być może Ceci nie lubiła jak mówi się o jej cząsteczce źle, nawet nie wie ile lat demon w niej siedział. Oczy zaczęły łzawić z braku powietrza, ciało chłopaka wierzgało, złapał dziewczynę za dłonie i próbował się uwolnić, jednak dziewczyna była silniejsza i tylko zwiekszyła nacisk na grydykę, oczy Jeffa powoli zachodziły czarnymi mroczkami, tracił przytomność
-Proszę.. Prze- przestań, prz..przepraszam - powiedział ostatkiem sił i powietrza, dziewczyna przestała, a chłopak zaczął niekontrolowanie kaszleć.Przez resztę drogi szli w milczeniu, białowłosa podskakiwała radośnie, jakby nigdy nic się nie stało.
Gdy weszli do centrum, ludzie w nim zachowywali się jak zombie, Cecilii jednak to nie interesowało, jej uwagę przykuły różne sklepy z ciuchami, i pomyśleć, że może wziąć co tylko chce! Po chwili pobiegła do drogiego salonu z bielizną, wybrała odpowiedni rozmiar, przeglądając różne rajstopy, pończochy czy kabaretki. Te które najbardziej jej się spodobały wsadziła do torby, lecz po zastanowieniu się odłożyła wszystko na miejsce biorąc kilka par kabaretek i pończoch, to samo zrobiła z bielizną, wybierała tylko bardzo seksowne lub sportowe czerwone, czarne lub pastelowe komplety, po kilku minutach wyszła, ciągnąc za sobą zarumienionego chłopaka do sklepu z ciuchami. Wybieranie ciuchów było nudne, od tych najbardziej wygodnych, po te najbardziej wyzywające. Gdy wychodziła z jakiegoś butiku, uśmiechała się do sprzedawczyni wkładając kalendarzyk przypominającą kartę kredytową do terminalu.
-Pin i zielony - powiedziała wesoło do siebie dziewczyna wciaskając jakiś wymyślony na poczekaniu cztero cyfrowy kod. Pożegnała się i wyszła ze sklepu kierując się do obuwniczego, jednak siedzenie w nim trwało tylko chwilę ponieważ na wystawie od razu spodobały jej się czarne buty na grubym koturnie z wiązaniem, Creepypersy na potrójnej platformie z puchatymi małymi kuleczkami na sznurówkach oraz ciepłe kapcie przypominające baleriny, z motywem kotków
-Nie będziesz zły jak się teraz przebiorę? - chłopak pokiwał głową, a dziewczynka uśmiechnęła się uroczo, wyciągając długo planowany komplet ubrań. Zalożyła na siebie czarne kabaretki, czarne body jednak na dole przypominające trochę damskie bokserki połączone z obcisłą koszulką oraz swoje nowe ukochane maleństwa.
Gdy się przebrała, wzięła plecak na plecy i ruszyła za chłopakiem po produkty spożywcze. Uwinęli się ze wszystkim szybko, tak, że po nie całych dwóch godzinach wyszli ze sklepu udając się w głąb lasu.
CZYTASZ
Ślepy Morderca
Random-Jest piękna...- powiedziała młoda kobieta trzymajac w rękach noworodka. -Oby widziała- mała dziewczynka nie rozumiejąc słów rodzicielki, uśmiechnęła się uroczo. -A jak nie będzie widzieć?- jej mąż, zadał pytanie wywołujące u niej dreszcze. -Nie będ...