47

1K 60 19
                                    

Jedynie Loup nie wiedziała co się dzieje, Jeff śmiał się w niebogłosy, a prawdopodobnie Ben wydawał z siebie krzyki
-Złaź ze mnie popieprzony pedale! - szatyn posłusznie położył się na piasek z zamiarem uspokojenia się.
Skyler prawie płakała ze śmiechu trzymając głowę na barku Tobiasza, chłopak jednak stał i nadal obserwował  z miną pełną nie dowierzania mężczyznę leżącego na gorącym piachu i blondyna próbującego się z niego wytrzepać, po chwili nie uwagi uczestników podszedł do zbiorowiska i z mordem w oczach zapytał oschłym tonem
-Czego się tak gapicie? Przedstawienie już się skończyło - po czym biorąc swoje rzeczy pomaszerował do rezydencji.

#

-Co Jeffa napadło? - zielonowłosa skierowała swoje pytanie do leżącego obok niej goglowca który szukał chmurnych zwierząt bądź przedmiotów, po chwili zamyślenia odpowiedział towarzyszce lecz nie na pytanie które mu zadała
-Patrz! A ta chmura wygląda jak penis, albo jak taki troche nie taki "fuck you" - wskazał palcem na chmurę, która już powoli traciła zauważony przez morderce kształt.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie Toby - naburmuszyła się nastolatka odwracając się plecami do chłopaka.

-Sky, ja naprawdę nie wiem co go napadło. Może zrobił to impulsywnie? - powiedział układając rękę pod głowę, spojrzał na liczne blizny po ugryzieniach na plecach i ramieniu, to zapewne jego sprawka.

-Tak myślisz? -zapytała go ponownie odwracając się w jego stronę -Może masz rację, może tęskni za tą... Wiesz.. Ee.. Cecilią? Ale, żeby pocałować chłopaka? -zaśmiała się i dodała - może dlatego, że Himi jest zadużona w Hoodiem, Sally jest mała... A dwie ostatnie zajęte? - po tych słowach zakryła usta ręką czerwieniąc się.
Toby jednak nic sobie z tego nie zrobił, wzruszył ramionami i nadal wpatrywał się w niebo poszukując kształtów.

Dziewczyna zauważając, że nadal jest w stroju kąpielowym postanowiła się ubrać, wyciągnęła z małego plecaka pogniecioną, luźną koszulkę z wyrwanymi i postrzępionymi rękawami i ubrała, stary t-shirt był biały, z kilkoma niechlujnie zaszytymi dziurami i wszytymi dwiema naszywkami z napsami "starshine" i "virus". Położyła się spowrotem na ręcznik, zamknęła oczy i pogrążyła się we własnej wyobraźni.

Z transu wyrwał ją Toby który szturchnął ją ramieniem, otworzyła oczy i spojrzała na rękę uniesioną w górę

- A ta chmura wygląda jak złamane serce, widzisz? - pokazywał palcem na biały nierówny obłok który rzeczywiście przypominał kształt o którym wspomniał chłopak

-masz rację.. - niebo juz powoli robiło się czerwone z powodu zachodzącego już słońca

-wracajmy do domu - odezwała się ponownie zmieniając pozycję na siedzącą -Nie chcę spotkać Rake'a lub innego dziada, nie wzięłam broni.

Chłopak na jej słowa tylko przytaknął, wstał z ręcznika u grzebiąc w torbie wyjął czarny podkoszulek oraz zniszczone szarawo zielone trampki. Spakowali ich rzeczy do torby i ruszyli.

Po kilku minutowym spacerze po lesie byli już w połowie drogi.
Nie odzywali się do siebie nie wiedziec czemu, dziewczyna stanęła na przewróconym pniu drzewa i zatrzymała się, jej stopy aż do połowy łydek ogrzewały żółte promienie zachodzącego słońca

-Toby! - krzyknęła dziewczyna za oddalającym się chłopakiem, brunet przystanął i odwrócił się do zielonookiej. Sky usiadła na starym pniaku dając do zrozumienia by Tobiasz się wrócił. Po chwili już siedział obok

-Jesteś obrażony?- zapytała kierując swoje zielone oczy w stronę zgarbionego towarzysza, w odpowiedzi wzruszył tylko ramionami

-No powiedz mi! Jestem twoją przyjaciółką! Obiecywaliśmy sobie za brzdąca, że będziemy sobie o wszystkim mówić! - naburmuszyła się i nadymała policzki marszcząc swoje brwi ze złości.
Brunet odburknął.

Ślepy Morderca Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz