34

349 27 2
                                    

- Czyżby jesteś zazdrosny?- spojrzałam na niego rozbawiona. 

- Ja...- zaczął unikać mojego wzroku- Nie. 

- Ta jasne, Zayn.. Mój chłopak dorasta.- zaśmiałam się, zeszłam z blatu i podeszłam bliżej niego. 

- Przestań.- mruknął kończąc karmić Jake'a. 

- Rola ojca ci pasuje.- przytuliłam się do jego ramienia. 

- Jestem beznadziejnym ojcem.- powiedział zażenowany. 

- Nawet tak nie mów. Ja jestem beznadziejną matką, a ty wspaniałym ojcem. Pamiętaj. 

- W szczególności, kiedy DWA razy zostawiłem cie i musiałaś opiekować się nim sama, a ja w tym czasie się opierdalałem. Zjebałem ci życie.- fuknął. 

- Żałujesz naszych dzieci?- spojrzałam na niego. 

- Jak myślę o tym, że ty masz już spierdolone życie.. To tak... Pod tym względem ich żałuję. Sobie po części spierdoliłem życie, ale tobie i tak bardziej, bo to ty jesteś matką. 

- Nie mów tak.- pokręciłam głową. 

- Będę mówił to co chce. 

- Ale nie wolno ci mówić, że popsułeś mi życie. Kocham nasze dzieci, a nawet ciebie pomimo, że cierpiałam dużo przez ciebie. 

 - A pomyślałaś, co by się stało jakbyśmy się teraz lub trochę później rozeszli? 

 - Chcesz ze mną zerwać? 

- Oszalałaś?! Oczywiście, że nie. Tylko chodzi mi bardziej o to, że jakbym cię teraz zostawił to ja jeszcze sobie kogoś mogę znaleźć, ale ty... No nie bardzo. 

- Cały czas sugerujesz mi, że chcesz mnie zostawić albo, że niedługo to zrobisz... 

- Rose... Nie zauważyłaś tego, że często się rozchodzimy? 

- A ty nie uważasz, że te rozłąki zamiast nas "rozłączyć", zbliżają nas?- spojrzałam na niego. 

- W tym miejscu masz pierdoloną racje. 

- Skończmy temat, bo coś czuje, że może się to źle skończyć. 

- Jak chcesz.- westchnął.- Idź się szykować. 

- Po co? 

- Chciałaś jechać do małej. 

- A no tak. Zapomniałam.- zaśmiałam się. 

- To nie zapominaj.- uśmiechnął się i poszedł na górę, a ja za nim. 

* Kilka godzin później * 

- Louis... 

- Słucham?- zapytał po dłuższej chwili. 

- Chce się upewnić czy to co mówiłeś dziś to prawda... 

 - Dobrze, ale w jaki sposób? 

- Chce zrobić test na pokrewieństwo. Pytałam dziś w szpitalu i powiedzieli, że wykonują to. A ja chce jak najszybciej to sprawdzić.. 

- To zrozumiałe... To kiedy? 

- Może być jutro?- zatrzymałam samochód na światłach. 

- Jutro?- zamyślił się na chwile.- No ok. Tylko o której?

- Chciałabym rano... 

- No spoko.- wznowiłam jazdę samochodem.

- Jakby się coś zmieniło to dzwoń, ale pamiętaj, że to dla mnie ważne... 

- Dla mnie również, więc na pewno będę. 

- Dobra. Ja kończę. 

- Ja też. Nara. 

- Pa.- rozłączyłam się patrząc na jezdnie i rzuciłam telefon na siedzenie, a on po kilku sekundach znów zaczął dzwonić. 

Westchnęłam i na oślep sięgnęłam po niego. Spojrzałam kątem oka na wyświetlacz. Zayn. Odrzuciłam połączenie i odłożyłam telefon z powrotem na siedzenie. Po chwili byłam już pod domem. Weszłam do niego i zaczęłam szukać swoich chłopców. Jak się okazało byli na dworze. Zayn pomagał iść, a raczej uczył malca chodzić. Wyglądało to przeuroczo. 

Stanęłam na tarasie i patrzyłam na nich. Po jakimś czasie Malik chyba zauważył, że ktoś mu się przygląda, bo spojrzał na mnie. 

- Wróciłaś.- wziął małego na ręce i podszedł do mnie. 

- Mhmm.. Przepraszam, że nie odebrałam telefonu, ale byłam nie daleko domu i uznałam, że to nie ma sensu. Jako, że nie ma sensu rozmawiać przez telefon... 

- Z kim rozmawiałaś jak dzwoniłem?- poprawił sobie małego na rękach, który się śmiał. 

- Czy to ważne? 

- Tak?- zmarszczył brwi. 

- Z Louisem... 

- Czyli z nim mogłaś rozmawiać, a ze mną nie?- fuknął. 

- Zayn, mieszkamy razem, więc nie chodzi, że nie chciałam z tobą rozmawiać. Chodziło bardziej o to, że wolałam porozmawiać z tobą normalnie, a nie przez telefon. A co do Louisa... Umówiłam się z nim na jutro na te pieprzone badania!- wrzasnęłam.- Więc przyhamuj ze swoją zazdrością! Rozumiem jakbym ci nic nie mówiła i kłamała, ale ja ci do cholery jasnej wszystko mówię!- warknęłam i usiadłam na schodkach od tarasu. 

Chłopak nic nie powiedział tylko posadził obok mnie Jake'a i sobie poszedł. Wzięłam swojego syna i posadziłam go na kolanach.

---

No i mamy kolejny rozdział XD 

Jak się podoba? 

Przepraszam za błędy :/ za niedługo chyba sprawdzę wszystkie rozdziały czy są jakieś błędy XD

Inne opowiadania: 

►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD 

►Hooligans: Life is Brutal || Z.M. [ZAKOŃCZONE]

►Random Knowledge || Z.M. [ZAWIESZONE]  

►Wyzwanie: Psychiatryk

Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz