22

376 24 2
                                    

* Cztery miesiące później * 

Od czterech miesięcy Malik nie kontaktował się ze mną. 

Jake jak to dziecko.. Zaczął chodzić i już rozrabia. 

Mój brzuch urósł trochę.. 

Mieliśmy początek lipca, a jak na Londyn, było strasznie gorąco. Jake właśnie spał, a ja siedziałam na narożniku w domu Zayna i głaskałam Rasty'iego, który sporo urósł. Muszę przyznać, że pokochałam tego zwierzaka... Pomagał mi on pilnując Jake'a. Chodził za nim krok w krok. Co było swoją drogą słodkie. 

Sięgnęłam po pilota i zmieniłam kanał w telewizji. Nagle coś zakryło mi oczy, a ja pisnęłam. 

- Zgadnij kim jestem?- usłyszałam zaniżoną barwę głosu, ale było w niej coś podobnego. 

Poczułam znajomy zapach perfum i wiedziałam kto zakrył mi oczy.. 

- Zayn?- zapytałam niepewnie, a moje serce zaczęło bić szybciej. 

- Kurwa.- mruknął, już nie kombinując ze swoim głosem.- Skąd wiedziałaś?- odkrył  mi oczy.

- Strzelałam.- powiedziałam patrząc w telewizor, chociaż po czterech miesiącach miałam ochotę spojrzeć na niego.- Mogłeś zadzwonić. Zrobiłabym coś. Tak samo, jak mogłeś dzwonić przez cztery pierdolone miesiące. Ale nie ważne. Jaka jest twoja decyzja? 

- Rose, mówiłem jak bardzo cieszę się, że cie widzę?- zaśmiał się i usiadł obok mnie. 

- Widzę, że humorek dopisuje. Odpowiadaj.- zaczęłam drapać Rasty'iego za uszami. 

- A jak myślisz?- złapał mnie za dłoń i delikatnie ją ścisnął.- Brzuch ci urósł. Tyjesz kochanie.- zaśmiał się i dotknął mojego brzucha. 

- Takie żarty zachowaj dla siebie.- powiedziałam zirytowana. 

- Nie denerwuj się.- przysunął się blisko mnie. 

- Daruj sobie. Jestem zmęczona, ty też byś był wykończony jakbyś zajmował się naszym synem. 

- Gdzie jest? 

- Śpi. 

- Czyli mam ciebie tylko dla siebie? 

- Nie. Tak dobrze to nie ma. Przynieś mi sok jabłkowy- wskazałam na szklankę, która stała na stole.- I mam ochotę na coś słodkiego. W jednej z szafek na górze powinny być m&m'y. 

- Dopiero co wróciłem, a ty już mnie wykorzystujesz?- prychnął. 

- Jakoś musisz odpokutować swoje winy. 

- Jakie winy?- wziął szklankę ze stoku. 

- Brak znaku życia od ciebie, brak życzeń dla Jake'a na urodziny, zdjęcia na facebook'u i Instagramie z imprez.. Mam wymieniać dalej?- widziałam, że zrobiło mu się głupio gdy wspomniałam o zdjęciach. 

- Skąd wiesz o zdjęciach?- poszedł do kuchni. 

- Od Sonii. 

- Ta to nigdy nie przestanie się wpierdalać w nasz związek?- warknął. 

- Jaki związek? Czy ja o czymś nie wiem? 

- Potrzebujesz tego na papierze? 

- Z tego co ja wiem to nie jesteśmy razem. 

- Ale można to chyba zmienić?- podał mi picie i m&m'y. 

- Można, ale nie trzeba.- powiedziałam obojętnie. 

- Rose, o co ci teraz chodzi? 

- Wiesz o co.- zaczęłam jeść po kilka m&m'sów na raz. 

- Spójrz na mnie. 

- Zayn, nie zaczynaj.- westchnęłam. 

- Rose...- powiedział przez zaciśnięte zęby. 

- No?- spojrzałam na niego - Zapanuj nad agresją i dopiero wtedy do mnie mów.- ponownie spojrzałam w telewizor. 

- Smith.- usiadł obok mnie i wyłączył telewizor z pilota. 

- Ej! Ten program był ciekawy. 

- No i? Słuchaj...- złapał się za czoło i westchnął.- Krótka piłka...- podniósł na mnie wzrok.- Chcesz ze mną być czy nie? 

- Połącz niektóre fakty, a poznasz moją odpowiedź która jest aktualna od dłuższego okresu czasu.. 

- Chodzi ci o to na lotnisku? 

- Może... 

- I... O to że na mnie czekałaś... Czyli się zgadzasz? 

- Miałeś sobie odpowiedzieć, nie mnie pytać. 

- Tak.- powiedział pewnie. 

- Wiesz co? Jednak potrafisz używać mózgu.- walnęłam go lekko w ramie. 

- Mój grubasek.- wbił mi delikatnie palec w żebro. 

- Naprawdę wyglądam grubo?- spojrzałam na niego. 

- CO?!- wydarł się - Nie... Po prostu przez ciążę masz większy brzuch. 

- To normalne. 

- Wiem.- przysunął się do mnie najbliżej jak się dało i mnie przytulił.- Przepraszam. Nie chciałem cie urazić... 

 - Nic się nie stało. Tylko pamiętaj, że obrażając mój brzuch, obrażasz nasze dziecko. 

- Dobrze.- dotknął delikatnie mojego brzucha.- Jak myślisz co będzie? 

- Szczerze nie wiem.. Ale mam przeczucie, że chłopiec. 

- A mnie się wydaję, że dziewczynka. 

- Zobaczymy jak się urodzi . 

- To sobie jeszcze trochę poczekamy.- westchnął. 

- Mam ochotę cię zabić.- powiedziałam po dłuższej chwili ciszy. 

- A to niby czemu? Co złego zrobiłem? - udał, że nie wie o co chodzi.

- Zostawiłeś samą kobietę ciężarną, jeszcze do tego z małym dzieckiem.

- Wróciłem? Wróciłem, więc nie miej pretensji.

- Koniec tematu.- wtuliłam się bardziej w chłopaka, wcześniej odstawiając miskę na stolik.

Zayn włączył telewizor i zaczął bawić się moimi włosami, a ja po chwili usnęłam.

---

Cześć! Z racji tego, że jestem chora :P Postaram się wrzucać po jednym rozdziale dziennie :) 

PS Przepraszam za błędy i literówki XD Możecie mi je wypominać w komentarzach XD

Inne opowiadania:

►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD

►Hooligans: Life is Brutal || Z.M.

►Random Knowledge || Z.M.  

Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz