* Cztery miesiące później *
Od czterech miesięcy Malik nie kontaktował się ze mną.
Jake jak to dziecko.. Zaczął chodzić i już rozrabia.
Mój brzuch urósł trochę..
Mieliśmy początek lipca, a jak na Londyn, było strasznie gorąco. Jake właśnie spał, a ja siedziałam na narożniku w domu Zayna i głaskałam Rasty'iego, który sporo urósł. Muszę przyznać, że pokochałam tego zwierzaka... Pomagał mi on pilnując Jake'a. Chodził za nim krok w krok. Co było swoją drogą słodkie.
Sięgnęłam po pilota i zmieniłam kanał w telewizji. Nagle coś zakryło mi oczy, a ja pisnęłam.
- Zgadnij kim jestem?- usłyszałam zaniżoną barwę głosu, ale było w niej coś podobnego.
Poczułam znajomy zapach perfum i wiedziałam kto zakrył mi oczy..
- Zayn?- zapytałam niepewnie, a moje serce zaczęło bić szybciej.
- Kurwa.- mruknął, już nie kombinując ze swoim głosem.- Skąd wiedziałaś?- odkrył mi oczy.
- Strzelałam.- powiedziałam patrząc w telewizor, chociaż po czterech miesiącach miałam ochotę spojrzeć na niego.- Mogłeś zadzwonić. Zrobiłabym coś. Tak samo, jak mogłeś dzwonić przez cztery pierdolone miesiące. Ale nie ważne. Jaka jest twoja decyzja?
- Rose, mówiłem jak bardzo cieszę się, że cie widzę?- zaśmiał się i usiadł obok mnie.
- Widzę, że humorek dopisuje. Odpowiadaj.- zaczęłam drapać Rasty'iego za uszami.
- A jak myślisz?- złapał mnie za dłoń i delikatnie ją ścisnął.- Brzuch ci urósł. Tyjesz kochanie.- zaśmiał się i dotknął mojego brzucha.
- Takie żarty zachowaj dla siebie.- powiedziałam zirytowana.
- Nie denerwuj się.- przysunął się blisko mnie.
- Daruj sobie. Jestem zmęczona, ty też byś był wykończony jakbyś zajmował się naszym synem.
- Gdzie jest?
- Śpi.
- Czyli mam ciebie tylko dla siebie?
- Nie. Tak dobrze to nie ma. Przynieś mi sok jabłkowy- wskazałam na szklankę, która stała na stole.- I mam ochotę na coś słodkiego. W jednej z szafek na górze powinny być m&m'y.
- Dopiero co wróciłem, a ty już mnie wykorzystujesz?- prychnął.
- Jakoś musisz odpokutować swoje winy.
- Jakie winy?- wziął szklankę ze stoku.
- Brak znaku życia od ciebie, brak życzeń dla Jake'a na urodziny, zdjęcia na facebook'u i Instagramie z imprez.. Mam wymieniać dalej?- widziałam, że zrobiło mu się głupio gdy wspomniałam o zdjęciach.
- Skąd wiesz o zdjęciach?- poszedł do kuchni.
- Od Sonii.
- Ta to nigdy nie przestanie się wpierdalać w nasz związek?- warknął.
- Jaki związek? Czy ja o czymś nie wiem?
- Potrzebujesz tego na papierze?
- Z tego co ja wiem to nie jesteśmy razem.
- Ale można to chyba zmienić?- podał mi picie i m&m'y.
- Można, ale nie trzeba.- powiedziałam obojętnie.
- Rose, o co ci teraz chodzi?
- Wiesz o co.- zaczęłam jeść po kilka m&m'sów na raz.
- Spójrz na mnie.
- Zayn, nie zaczynaj.- westchnęłam.
- Rose...- powiedział przez zaciśnięte zęby.
- No?- spojrzałam na niego - Zapanuj nad agresją i dopiero wtedy do mnie mów.- ponownie spojrzałam w telewizor.
- Smith.- usiadł obok mnie i wyłączył telewizor z pilota.
- Ej! Ten program był ciekawy.
- No i? Słuchaj...- złapał się za czoło i westchnął.- Krótka piłka...- podniósł na mnie wzrok.- Chcesz ze mną być czy nie?
- Połącz niektóre fakty, a poznasz moją odpowiedź która jest aktualna od dłuższego okresu czasu..
- Chodzi ci o to na lotnisku?
- Może...
- I... O to że na mnie czekałaś... Czyli się zgadzasz?
- Miałeś sobie odpowiedzieć, nie mnie pytać.
- Tak.- powiedział pewnie.
- Wiesz co? Jednak potrafisz używać mózgu.- walnęłam go lekko w ramie.
- Mój grubasek.- wbił mi delikatnie palec w żebro.
- Naprawdę wyglądam grubo?- spojrzałam na niego.
- CO?!- wydarł się - Nie... Po prostu przez ciążę masz większy brzuch.
- To normalne.
- Wiem.- przysunął się do mnie najbliżej jak się dało i mnie przytulił.- Przepraszam. Nie chciałem cie urazić...
- Nic się nie stało. Tylko pamiętaj, że obrażając mój brzuch, obrażasz nasze dziecko.
- Dobrze.- dotknął delikatnie mojego brzucha.- Jak myślisz co będzie?
- Szczerze nie wiem.. Ale mam przeczucie, że chłopiec.
- A mnie się wydaję, że dziewczynka.
- Zobaczymy jak się urodzi .
- To sobie jeszcze trochę poczekamy.- westchnął.
- Mam ochotę cię zabić.- powiedziałam po dłuższej chwili ciszy.
- A to niby czemu? Co złego zrobiłem? - udał, że nie wie o co chodzi.
- Zostawiłeś samą kobietę ciężarną, jeszcze do tego z małym dzieckiem.
- Wróciłem? Wróciłem, więc nie miej pretensji.
- Koniec tematu.- wtuliłam się bardziej w chłopaka, wcześniej odstawiając miskę na stolik.
Zayn włączył telewizor i zaczął bawić się moimi włosami, a ja po chwili usnęłam.
---
Cześć! Z racji tego, że jestem chora :P Postaram się wrzucać po jednym rozdziale dziennie :)
PS Przepraszam za błędy i literówki XD Możecie mi je wypominać w komentarzach XD
Inne opowiadania:
►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD
►Hooligans: Life is Brutal || Z.M.
►Random Knowledge || Z.M.
![](https://img.wattpad.com/cover/85645439-288-k419759.jpg)
CZYTASZ
Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)
Hayran KurguJeden dzień... Jedna chwila... Jeden moment... Tyle wystarczy żeby zmienić życie o 180°. Dwoje ludzi z jednego środowiska, po pewnym czasie próbuję żyć normalnie... Czy im się uda? A może przeszłość da o sobie znać? A może fakty z przeszłości im w t...