Po 5 minutach wiedziałam już wszystko na temat podróży Zayna. Szybko wyjęłam z szafy spodnie i założyłam je na piżamę. Nie miałam czasu się ogarnąć. Każda sekunda była na wagę złota. Zostawiłam Jake'a pod opieką Nicka, a sama wyszłam z domu w pośpiechu zakładając buty i kurtkę, bo na dole czekała już taksówka.
Sprawdziłam kieszenie kurtki. Okazało się że mam portfel, ale nie mam telefonu. Nie miałam czasu żeby się po niego wrócić. Wsiadłam do taksówki, podałam kierowcy adres i pojechaliśmy.
Po godzinie byliśmy na miejscu, było to spowodowane straszliwymi korkami. Wiedziałam, że zapewne już za późno jednak się nie poddałam. Zapłaciłam szybko kierowcy i w pośpiechu wysiadłam z auta. Weszłam do budynku lotniska i spojrzałam na godziny odlotu. " Okey.. Mam jeszcze nie całą godzinę, żeby go znaleźć. Jakie to szczęści, ze jest opóźnienie."- powiedziałam sobie w myślach i zaczęłam rozglądać się. Było mało ludzi, a ja nigdzie nie widziałam bruneta. Chłopak musiał być już prawdopodobnie za bramkami. Od razu ruszyłam w tamtym kierunku. Stało tam dwóch ochroniarzy, a ja z oddali zauważyłam sylwetkę chłopaka. Podeszłam do mężczyzn.
- Przepraszam...- zaczepiłam jednego.
- Tak?- odwrócił się w moim kierunku.
- Może to głupie, ale czy mogę tam wejść?- wskazałam na poczekalnię do pasażerów.
- A bilet jest?- zmarszczył brwi.
- Właśnie o to chodzi, że nie...
- To nigdzie pani nie wejdzie.- powiedział obojętnie.
- Proszę..
- Nie.
Zacisnęła dłonie w pięści.
- Miał kiedyś pan sytuację, że miłość spierdalała panu sprzed nosa?
- Co to ma do rzeczy?
- Jeżeli mnie pan tam nie wpuści stracę kogoś bardzo ważnego na zawsze!- wrzasnęłam.
- Bob, wpuść ją.- usłyszałam znajomy głos.
- Ale przepisy..
- Wpuść ją.- odwróciłam się w kierunku znajomego mi głosu i doznałam szoku. Peter.. W tym momencie cieszyłam się, że go widzę.
- Szefie ja...
- Idź stąd.- warknął blondyn.- Witaj Rose.- uśmiechnął się i podszedł do mnie bliżej.
- Cześć Peter...
- Malik ci spierdala, co?- zaśmiał się.
- Ja..- poczułam się głupio.
- Nic nie mów.- wsunął mi jakąś karteczkę do spodni- Nie mam do ciebie żalu. Idź już do niego. A potem zadzwoń do mnie i umówimy się na spotkanie w drodze rewanżu.
- Ja.. Dziękuję Peter. Na pewno zadzwonię.
- Leć już.- zaśmiał się i delikatnie popchnął mnie przez barierkę.
Podziękowałam mu i pobiegłam w kierunku bruneta. Miał słuchawki w uszach i chodził w te i we w te. Akurat byłam za nim.
Podeszłam do niego ostrożnie. Chwilę myślałam co zrobić, żeby mnie zauważył. W końcu postanowiłam go przytulić. Wtuliłam się w niego od tyłu, co najwyraźniej go zdziwiło. Wyjął słuchawkę ze swojego ucha i rozluźnił moje dłonie na swoim brzuchu. Obrócił się w moim kierunku i się zdziwił.
- Co ty tutaj robisz?- powiedział zachrypniętym głosem.
- Pomyśl.- wtuliłam się w niego, co odwzajemnił.
CZYTASZ
Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)
Fiksi PenggemarJeden dzień... Jedna chwila... Jeden moment... Tyle wystarczy żeby zmienić życie o 180°. Dwoje ludzi z jednego środowiska, po pewnym czasie próbuję żyć normalnie... Czy im się uda? A może przeszłość da o sobie znać? A może fakty z przeszłości im w t...