26

350 23 2
                                    

- No kurwa, bez jaj.- warknąłem kiedy przeczytałem wszystkie wiadomości, które przychodziły co sekundę. 

- Co jest?- usłyszałem głos Stylesa. 

- Nic.- fuknąłem.- Gdzie Jake? 

- U siebie w pokoju.- odpowiedziała Sonia. 

- Dzięki. Możecie już sobie iść.- powiedziałem i wszedłem na górę po schodach. 

* Dwa dni później * 

- Czujesz się już lepiej?- zapytałem, kiedy wieczorem opuszczaliśmy szpital. 

- Tak. Jest ok. Tylko szkoda, że nie możemy wziąć małej do domu.- westchnęła szatynka wsiadając do samochodu. 

- Muszą ją poobserwować.- wsadziłem torbę dziewczyny do bagażnika i zamknąłem go z hukiem, budząc naszego syna. 

Nadal moje myśli zaprzątał ten sms'owy frajer. Nie pisał przez dwa dni, a ja miałem przeczucie, że coś kombinuje, a moje przeczucie rzadko zawodziło. Tym razem, jednak miałem wielką nadzieje, że się myli. 

- Zayn! Delikatniej.- westchnęła niebieskooka i zaczęła uspokajać Jake'a. 

- Przepraszam.- mruknąłem i wsiadłem za kółko, przy okazji wcześniej zamykając tylne drzwi od strony Rose. 

- Stało się coś? 

- Sama dobrze wiesz, co się dzieję.- odpaliłem auto. 

- Masz na myśli tego od smsów? Co tym razem napisał? 

- Nie powinnaś zaprzątać sobie tym głowy.- machnąłem ręką. 

- Zayn... 

- Rose.. 

- Malik! 

- Smith! 

- Zayn, kurwa! 

- Rose, kurwa! 

- Długo masz zamiar mnie przedrzeźniać?- powiedziała zirytowana. 

- Ile będzie potrzeba. 

- I tak sama sprawdzę co napisał. 

- Wątpię. Telefonu nie dostaniesz. 

- Ale czy ktoś tu mówi o telefonie? 

- Laptop jest w naprawie.- pokazałem jej język. 

- Jak to?!- wrzasnęła. 

- Nie krzycz, bo Jake'a obudzisz. Jest w naprawie, bo nie przypilnowałem małego i tak jakby spadł z łóżka i się popsuł. 

- Zabije cię. 

- Ile razy mi już to mówiłaś? 

 - Dużo. 

- Musisz urządzić pokój dla swojej córki. 

- Dla naszej.- poprawiła mnie. 

- Taa... Musisz go urządzić. 

- A ty co będziesz robił? 

- Na pewno coś pożytecznego. 

- Czyli opierdalanie się? 

- Na przykład. 

- Pomożesz mi albo śpisz na kanapie. 

- Co za różnica? I tak zapewne do mnie przyjdziesz w nocy. 

- Jakie marzenia.- wywróciła oczami. 

- To nie marzenia. To prawda. 

- Chciałbyś. 

- Wiele rzeczy bym chciał, kochanie.- powiedziałem podkreślając ostatnie słowo. 

- Na przykład, misiu?- podkreśliła ostanie słowo z wrednym uśmiechem na ustach. 

- Mam powiedzieć z tobą czy ogólnie? 

- Jesteś bezczelny.- prychnęła- Tylko jedno ci w głowie. 

- Ja miałem na myśli przytulić się do ciebie, a ty od razu o czym innym. Za często masz skojarzenia.- powiedziałem patrząc na dziewczynę w lusterku. 

- Znam cię. 

- W to nie wątpię. 

- Nie chce mi się z tobą gadać.- fuknęła. 

- To po co to robisz? 

- A czemu nie? 

 - Sama sobie właśnie zaprzeczyłaś, a to oznacza, że jesteś głupia, skarbie.- poczułem satysfakcje, kiedy dziewczyna wpadła w zakłopotanie i już nic się nie odezwała ani nawet na mnie nie spojrzała. Co dawało mi cholerną satysfakcje. Wygrałem. Wygrałem z Rose..

---

Jak rozdział? ^^ Mam nadzieję, że się podoba :)

PS Przepraszam za błędy XD

Inne opowiadania:

►Hooligans || Z.M. ~ Ale to raczej znacie XD

►Hooligans: Life is Brutal || Z.M.

►Random Knowledge || Z.M. [ZAWIESZONE]

Hooligans: Life is Hard || Z.M. (sequel Hooligans)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz