Prolog

266 7 0
                                    

Sześć miesięcy wcześniej

Znowu jestem w Sydney. Zostało mi pół roku nauki w Mission Beach, żeby potem przyjechać tutaj na studia.

Dzisiaj przyjechałam obejrzeć kampus razem z Allison, w końcu podjęła decyzję, że też chce iść na studia. Zostawia brata samego z babcią i mówi, że będzie wracać tak często jak będzie mogła.

Jestem tu pierwszy raz od dwunastu miesięcy.

On nie wie, że tu będę. Nie powiedziałam mu. Nie rozmawialiśmy od czasu gdy byłam tu po raz ostatni. On nigdy nie wraca do Mission Beach, nie ma po co.

- W porządku? - pyta Allison. Ona wie ile przez ostatni rok się zmieniło i jest ze mnie dumna, że nie siedzę w swojej skorupie czy skorupie zwanej Lukiem Hemmingsem.

- Nie mogę się po prostu doczekać - dojeżdżamy pod kampus i znajdujemy grupę wycieczkową i nie mogę mieć więcej pecha, bo prowadzi ją nie kto inny jak Scarlett. Mam z nią kontakt, ale nie na tyle, żeby wiedziała jak ciężko było po tym jak tutaj przyjechałam. Tylko Allison wie, że to po tym ruszyłam do przodu z hukiem.

- Sharon, Sharon, czy to ty? - przytula mnie, a ja oddaje uścisk.

- Zmieniłaś się! - tak moje włosy są krótsze, a biodra pełniejsze. Zdecydowanie dojrzewanie idzie na moją korzyść.

- Musisz zobaczyć się z chłopakami! - Allison patrzy na mnie z troską.

- Nie mam dużo czasu, przyjechałam na zwiedzanie kampusu - nie musiałam tego robić. Byłam tu dwa lata temu z Lukiem, ale chciałam.

- Cześć! - od razu rozpoznaje ten głos. Calum obejmuje swoją dziewczynę od tyłu i całuje we włosy. Potem jego wzrok skupia się na mnie.

- Sharon! - nagle widzę, resztę nie zniszczalnej ekipy. Allison miała powstrzymać mnie przed zrobieniem czegoś głupiego, ale gdy każdy z nich zamyka mnie w uścisku nie wiem czy dam radę. Luke stoi z boku i nic nie mówi.

- Cześć Luku Hemmingsie - Allison zawsze tak do niego mówi, on uśmiecha się i całuje ją w policzek.

- Cześć - potem jego wzrok skupia się na mnie. Coś się w nim zmieniło od naszego ostatniego spotkania. Jego oczy są jaśniejsze. Dalej ma potargane włosy i brodę, ale widzę zmianę. Ciekawe czy on też dostrzeże ją u mnie.

Postanawiają sami pokazać mi kampus, a Allison zabiera się z nami. Luke po prostu idzie w ciszy obok nas. Widzę jak ręka go świerzbi, żeby wyjąć z kieszeni papierosa, czuję, że dalej go znam. Jednak dziwi mnie to, że się powstrzymuje.

Nie trwa to długo, za nim jestem pociągnięta za ramię i przyciśnięta do boku ściany.

- Nie przywitasz się ze mną? - jego postawa nic mnie to nie obchodzi, jest strasznie widoczna.

- Dzień doby? - mówię pytająco.

- Zmieniłaś się - zakręca na palcu pasemko moich krótkich włosów. Zapomniałam wspomnieć, że są też jaśniejsze.

- Ty też - nie mogę się powstrzymać i dotykam jego brody. Pamiętam pocałunki, które na niej składałam gdy on trzymał mnie za kark.

- Zmywajmy się stąd - on dalej ma w sobie coś z niegrzecznego chłopca. Widzę to szczególnie teraz gdy ciągnie mnie za rękę w kierunku mieszkania. Chwile potem jego ręka przenosi się na mój kark, a on dalej nie trzyma w dłoni papierosa.

- Nie mogę - i jedynym powodem nie jest chęć obejrzenia kampusu.

- Nie widziałem cię od pieprzonego roku - mówi przyciągając mnie bliżej siebie.

- Nie masz nikogo? - pytam go cicho.

- Nie mam, jebanego czasu - pieści palcami mój kark, a ja zamiast wzdrygać się na ten dotyk, rozpływam się.

- Luke... - próbuję być silna.

- Nie, Sharon, nie ma cię tutaj, mnie nigdy nie będzie tam. Ale jesteś teraz tutaj i nie pierdol, że przyjechałaś oglądać kampus - ma racje. Myślałam o tym, chciałam go zobaczyć.

- Nie powiedziałam ci, że będę - i zamierzałam cię unikać, a może szukać?

- Kurwa, tęskniłem - nigdy nie słyszałam od niego tych słów, to potwierdza jak bardzo się zmienił.

- Twoje mieszkanie , teraz - i właśnie tam mnie prowadzi.

Jednak nie jest nam dane dojść do jego łóżka gdy przyszpila mnie do ściany i zaczyna zdejmować ze mnie gorliwie ciuchy, wycałowując każdy centymetr mojego ciała. Gdy jesteśmy nadzy, zaplatam nogi w okół jego ciała, a on we mnie wchodzi. Tak to jest to, za czym tęskniłam. Chowam twarz w jego szyi.

- Spójrz na mnie - mówi stanowczo. A więc patrzę i nie zrywamy spojrzenia, aż oboje się nie rozpadamy.

- Kurwa - mówi gdy niesie mnie do swojej sypialni.

- Nienawidzę cię - mówię mu gdy kładzie mnie na łóżku, on rozumie o co mi chodzi.

- Nienawidzę, że nie mogę cię mieć - mówię mu gdy znowu zaczyna pieścić moje ciało.

- Masz mnie teraz, kurwa - to nie wystarczy, to nigdy nie wystarczyło.

Nie jestem tym kim byłam gdy wyjechał. Nie jestem tym kim byłam gdy widzieliśmy się rok temu. On nie wie, że to ja coś ukryłam. Ale nie mogłam tego powstrzymać.

- Tęskniłem - powtarza gdy przytula mnie do swojego boku. Nie mogę obok niego zasnąć. Nie mogę, znowu się do niego zbliżyć.

- Luke - mówię gdy odrywam jego ramię od siebie.

- Nie - znowu mnie do siebie przyciąga.

- Jeszcze nie mogę ci dać tego na co zasługujesz, ale nie mogę cię jeszcze wypuścić - nie rozumiem, co to znaczy. Obracam się do niego i całuję go w policzek. Po czym przekładam przez niego jedną nogę.

- Ten pieprzony rok z tobą, to było za mało - wiem, co ma na myśli. Mało tego jak zmienił nas ten rok. Najbardziej zmieniło nas to, co potem.

- Pół roku - mówi jakby odliczał do czegoś.

- Chce ciebie, kurwa - patrzymy sobie w oczy.

- Nie możemy siebie mieć - on nie odpowiada tylko mnie całuje i jest tak jak zawsze magicznie. Jakby to znaczyło dużo więcej.

To nigdy nie była miłość.

To była autodestrukcja. Dostałam trochę zabawy, trochę jego wolności, ale nigdy nie dostałam go.

Teraz też mam zabawę i wiem, że nie rozumiecie o co chodzi w tym w wszystkim. Ale właśnie dlatego tutaj jesteśmy po raz drugi.

PAST GAME {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz