41. angry wolf

2K 116 3
                                    

"Boję się ucieczki, bo za bardzo będzie mu zależeć, tym właśnie jesteśmy pewnością przepełnioną strachem, bo tracąc siebie, tracimy strach i możemy pławić się we własnym gównie, a to jest czasem mnie przerażające od ciągłego strachu."

Sharon

Dzisiaj są urodziny Chrisa.

Idziemy na tą imprezę wszyscy. Pomagałam ją nawet organizować. Na szczęście Caytlyn zrezygnowała z motywów przewodnich. Nie wiem czy Luke by to wytrzymał, dziwne, że wytrzymuje już sam pomysł tej imprezy.

Siedzimy u niego w mieszkaniu gdy on gra na gitarze uspokajając   się w ten sposób.

- Przebierasz się? - ignoruje mnie. Cóż najwidoczniej Chris nie jest zamkniętym tematem w naszej relacji. Co dziwi mnie, bo od dawna nie było tak dobrze. Nie czekajcie nigdy tak nie było.

Przebyliśmy taką długą drogę. Tyle słów, plany na przyszłość i nagle bum.

- Przygotować ci coś? - gra dalej nie odpowiadając.

Wygładzam swoją sukienkę, którą specjalnie kupiłam na tą okazje i wtedy się odzywa.

- To dla niego się tak ubrałaś? - mój wielce zazdrosny zły wilk. Gdy myślę, że już opanowałam jego zazdrość i jego wybuchy on robi to.

- A jak myślisz? - podchodzę do niego i wyrywam mu gitarę z ręki.

- Myślę, że to cholernie gorąca sukienka - siadam mu na kolanach, a on od razu łapie mnie za biodra.

- To dobrze, że jest dla ciebie prawda? - Luke mocno ściska moje biodra.

- To jego dzień - syczy przez zaciśnięte zęby.

- Więc Mandy powinna się dla niego ładnie ubrać, ja ubrałam się tak dla ciebie - uśmiecha się i przenosi swoje dłonie na mój tyłek, a potem na uda podwijając sukienkę.

- Mamy jeszcze czas? - pyta, a ja od razu go całuje.

Naprawdę nie obchodzi mnie czy się tam spóźnię, jedyne liczy się, żeby się tam pojawić. Kupiłam jeden wspólny prezent ode mnie i od Luka i nawet mu o tym nie powiedziałam. Nie miałam ochoty na tekst "on cię zdradzał, a ty wydajesz na niego kasę". Nie wiem jak on może być o to zły, ale nigdy nie zapytałam.


Godzinę później gdy jesteśmy spóźnieni o całe pół, siedzimy w samochodzie i jedziemy do mieszkania Caytlyn.

Luke przebrał się, ale za nim to zrobił rozebrał mnie.

Nie ważne, bo teraz znowu jest nerwowy. Może ten seks to nie był dobry pomysł.

- Wcześniej tak było - mówi nagle i zaciska ręce na kierownicy tak mocno, że aż bieleją mu kostki.

- Jak? - pytam i patrzę na niego, szukając jakieś podpowiedzi w jego twarzy.

- Pieprzyliśmy się, a potem wracałaś do niego - wykrzywiam się i dotykam jego kolana, żeby czuł, że jestem tu z nim całą sobą.

- Nie jadę do niego, tylko z okazji jego urodzin, na imprezę Caytlyn. Będę tam z tobą trzymając cię za rękę i pozwalając szeptać nieprzyzwoite rzeczy o moim tyłku - jego kąciki ust drgają.

- Wkurza mnie twój brak pewności siebie - mówię w końcu, a on obraca głowę w moją stronę.

- Ostatnio robisz to cały czas. Gdzie koleś, który wie czego chce i sięga po to za wszelką cenę? Który nie boi się mówić czego pragnie? - wyzywam go, a to nigdy nie kończy się dobrze.

PAST GAME {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz