9. Kiss my ass

2.5K 159 11
                                    

" Jestem samolubnym draniem, który chce jej nie dając nic od siebie"

Lucas

Dzisiaj urządzamy imprezę w naszym mieszkaniu. Robiliśmy to często, a teraz wraz z początkiem roku, robimy to znowu. Zaprosiliśmy wszystkich razem z Chrisem i Sharon, nie powiem, że bardziej jestem zainteresowany moją dziewczyną niż jej chłoptasiem, ale mam nadzieję, że będę mógł ich rozdzielić, w jakikolwiek sposób.

Jak zwykle to ja i Scarlett wszystko przygotowujemy i za pewne wszystko będziemy sprzątać. Tak zostało od czasu gdy robiliśmy imprezy u mnie, co prawda potem Scarlett nie była już potrzebna, bo wszystkim zajmowałem się z Sharon z, którą szło mi to dwa razy dłużej, ale gdy Jack ją widział nie wściekał się tak bardzo po powrocie, a potem docenialiśmy puste mieszkanie, więc prawie nie było imprez gdy Jack wyjeżdżał.

To nie jest impreza z witaniem gości przy drzwiach. Ona rozkręca się sama z siebie. Dookoła jest już pełno podpitych ludzi jak i zapach mojego nałogu, którego już nie praktykuję. Cały czas muszę ściskać to pieprzone zdjęcie, żeby pamiętać, że robię to dla siebie, ale też z jakiegoś powodu dla niej, że mogę przerwać złą passę.

Dlatego jestem tak zaskoczony gdy znajduję ją samą na balkonie - palącą.

- Chcesz jednego? - pyta mnie gdy staję obok niej na balkonie.

- Nie palę - mówiąc to ściskam jej zdjęcie w kieszeni. Nienawidzę tego, że je noszę. Ani tego, że co jakiś czas zmieniam je na nasze wspólne.

- Chyba sobie żarty robisz - wybucha śmiechem, tak moja Sharon jest pod pita.

- Patrz udało ci się ze mnie zrobić niegrzeczną dziewczynkę - zabieram jej papierosa i wyrzucam go przez mój balkon.

- O nie kolejny pan, martwię się o twoje zdrowie - znowu się śmieje. Nienawidzę braku szczerości w tym śmiechu.

- To śmieszne, że właśnie to gówno sprawiało, że czułam się blisko ciebie przez ostatnie dwa lata - w końcu się do mnie odzywa, a ja zamierzam to wykorzystać i wysłuchać wszystkiego, co chcesz mi powiedzieć.

- Spieprzyłeś ode mnie tak szybko, że nawet nie zdążyłam ukraść ci żadnej koszulki, mam tylko twoją kurtkę, która pachnie już mną - zatrzymała ją to dobrze.

- Gdzie masz bransoletkę? - wzrusza ramionami, nie podoba mi się to.

- Tak cholernie cię nienawidzę, Luke - to boli, ale zasłużyłem na to.

- Możesz już z tym skończyć? Nienawidzę cię, Luke - przedrzeźniam ją.

- Bzdura - teraz to ja prycham.

- Powiedz, że mnie kochałeś - wyzywa mnie już, któryś raz, a ja nie do końca rozumiem, co chce tym osiągnąć.

- Po co, Sharon? - obraca się do mnie, a ja staje przed nią, praktycznie zamykając jej drogę ucieczki.

- Bo wtedy nie przegrałam, bo wtedy mój rok nie poszedł na marne, bo wtedy myślenie o tobie nie było złe, bo wtedy cierpiałeś tak bardzo jak ja.

- Potrzebuje tego - mówi szarpiąc mnie za koszulkę.

- Chodź, pokaże ci coś - ciągnę ją za rękę, ale ona od razu się wyrywa.

- Nie dotykaj mnie, nigdy - nigdy? Jej nigdy zamieni się w więcej, a ja jestem skończonym dupkiem. Powinienem odpuścić, pozwolić być jej z Chrisem, mogłaby być szczęśliwa. Nigdy by jej nie ranił, nie musiałaby go błagać o miłość, ale ja jestem pieprznięty i zawsze sięgam po to czego pragnę.

PAST GAME {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz