31. Slap in the face

2.4K 145 21
                                    

"Jeden cios w twarz wystarczył, żebyśmy wszyscy mogli się przyjaźnić"

Sharon

Pierwsza wizyta w szkole jako dziewczyna Luka.

Tak to zdecydowanie coś innego.

Robiłam to już w Sydney, ale nigdy nie czułam się tak bardzo jego jak dzisiaj. Może dlatego, że faktycznie wczoraj obejrzeliśmy tylko film? A może dlatego, że po prostu jesteśmy tu w pełni razem, a może.. Nie wiem po prostu jest inaczej.

Tak jak obiecał przyjechał po mnie rano.

- Dzień dobry - całuje go krótko, ale on łapie mnie za kark i przyciąga do siebie i całuje tak jak najbardziej lubi. Czuję jakbym na chwile zapomniała o czasie, który spędziliśmy osobno.

- Cześć - odpowiadam. Luke splata ze mną palce i prowadzi do samochodu. Za nim zdążę do niego wsiąść jestem jeszcze klepnięta w pośladek, nie mogę powstrzymać uśmiechu.

- Co chcesz robić po szkole? - tak też kiedyś tego próbowaliśmy.

- Twoi przyjaciele i plaża - podoba mu się ten pomysł, widzę to na jego twarzy.

- To są nasi przyjaciele - całą drogą na uczelnie jego ręka nie znika z mojego karku, a ja próbuje sobie wyobrazić jakby to było za dwadzieścia lat czy dalej jego dotyk by tak na mnie działał? Na razie mam nadzieje, że ukończenie przez niego studiów nie będzie końcem naszej ważności, nie zniosłabym tego.

- Spieprzyłam trochę - ściska mój kark, dodając mi otuchy.

- Nie to my spieprzyliśmy mieszając ich w nasze kłamstwa, w szczególności Mike i Caytlyn...

- O cholera! - krzyczę.

- Byliśmy dupkami - zaczynamy się oboje śmiać i czuję jakby to było coś nowego, coś prostszego, ale zarazem było większym wyzwaniem. Chyba obydwoje czujemy, że to nasza ostatnia szansa.


Gdy dojeżdżamy na kampus wszystko nie okazuje się takie piękne. Wiecie jak to jest gdy nagle wszystko wychodzi na jaw? No oczywiście, że to musi się wydarzyć, ale nie znaczy, że dwoje ludzi musi dać sobie po mordzie.

Zarazem rozumiem ich.

Ale nie rozumiem dlaczego Chris robi to pierwszy.

Podchodzimy do grupki naszych przyjaciół, cholera w końcu naprawdę jesteśmy tu wszyscy. Allison stoi u boku Jasa ale kątem oka patrzy na Ashtona, nie rozumiem, co się dzieje muszę ją zapytać. Micheal szepcze coś Caytlyn na ucho, a obok z jego przyjaciółmi stoi jeszcze Chris, to musiało przelać falę goryczy.

- Cześć - mówię i próbuję udawać, że jest w porządku.

- Poznaliście Mandy, prawda? - tak poznaliśmy, gdy się ukrywaliśmy.

- Kim jest Mandy? - Luke pyta jakby wcale nie stała obok.

- Dziewczyna, którą zdradził ten o tutaj - to mówi sama Mandy wskazując na obejmującego ją Chrisa.

- Przepraszam - mówi do mnie, ale ja o dziwo nie czuję do niej żadnej złości. Jak to możliwe, ze wszystko mi jedno? Szkoda, że im nie.

- Czy to nie zabawne? - mówi Ashton, tak dalej ma świetne wyczucie czasu.

- Stoicie tu sobie jakby nigdy nic się nie stało, zdradziliście się tak naprawdę całą czwórką - wszyscy patrzą na Chrisa, potem na Luka. Luke nie wiedział. Nie wiem dlaczego mu nie powiedziałam, to nie był czas.

PAST GAME {Hemmings}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz