Świadomość zaczęła powoli wygrzebywać się z zakamarków mojej głowy. Nie spałam już od dobrej minuty, jednak postanowiłam jeszcze trochę poudawać i poczekać na rozwój wydarzeń. Nic się jednak nie wydarzyło. Otworzyłam oczy i niemal od razu uderzyło we mnie białe światło. Głupia żarówka. Podniosłam się i oparłam o ścianę. Zresztą czego mogłam się spodziewać. Z tyłu- ściana, z lewej- ściana, z prawej- ściana. Ale spokojnie, żeby nie było nudno z przodu wstawili mi szybę. Przez nią z kolei miałam idealny widok na gościa, znajdującego się w takiej samej klatce. Leżał wygodnie na pryczy z rękami pod głową. Jego czarne włosy rozlewały się po białej poduszce. Strój miał dość dziwny. Coś jakby tunikę i spodnie. Wszystko to zielono- czarne. Podejrzewam, że to on był sprawcą napaści na mnie.
Olałam uczucie mdłości i podeszłam do szyby. Tak jak się spodziewałam, nie jest to zwykłe szkło. Uderzyłam w nie lekko pięścią. Bez powodu. Chyba ze zwykłej irytacji.
Brawo. Tak kończy się wyjście po zakupy. Kłopoty mnie po prostu kochają, nieważne co robię, zawsze potem znajduję się w takiej sytuacji. Powinnam mieć na drugie imię pech.
Westchnęłam ciężko i usiadłam na pryczy. Teraz pozostaje mi tylko czekać na rozwój wydarzeń.
Loki
Wybudziłem się trochę wcześniej od niej. Przez cały czas uważnie się jej przyglądałem. Oczywiście do momentu, w którym się wybudziła.
W końcu zadziało się coś ciekawego. Ta dziewczyna z pewnością nie pochodzi stąd. Jest bardzo silna i nadzwyczaj szybka. A w dodatku ta moc...tego się nie spodziewałem. W mojej głowie zrodziło się wiele pytań i na żadne nie znajdywałem odpowiedzi. Co prawda podejrzewałem, że może pochodzić z Asgardu, ale to tylko przypuszczenia. Wiem za to jedno, może być przydatnym sojusznikiem w drodze do mojego panowania.
Nagle winda, która znajdowała się na początku korytarza otworzyła się. Do pomieszczenia więziennego wszedł ten ich ciemnoskóry dyrektor wraz z rudowłosą agentką i blondynem z kolorową tarczą.
-Kogo pierwszego bierzemy na przesłuchanie?- spytał bohater.
-Panie przodem.- powiedziałem uśmiechając się szyderczo do dziewczyny. Podniosła głowę i spojrzała na mnie morderczym wzrokiem. Jej dłonie mocniej zacisnęły się na pryczy.
-Głupszym się ustępuje.- zrewanżowała mi się.
W tym czasie agentka szepnęła coś do jednookiego mężczyzny. Ten tylko kiwnął twierdząco głową i chwilę później moja towarzyszka szła w specjalnych kajdankach do sali przesłuchań. Ciekaw jestem co się tam wydarzy.
Główna bohaterka
-Jak się nazywasz?-spytała mnie rudowłosa. Siedziałyśmy w bardzo ciemnym, małym pomieszczeniu. Nie było w nim nic oprócz krzeseł, stolika i lampki na nim, która oświetlała cały pokój. Kobieta wyglądała na pewną siebie, może nawet trochę groźną. Przeciętny człowiek mógłby się jej przestraszyć. Jakie szczęście, że nie jestem przeciętna.
-A ty? Jak masz na imię?- spytałam. Najwyraźniej nie spodziewała się tego pytania. Przez jej twarz przebiegł wyraz zaskoczenia, jednak szybko ukryła go pod maską stanowczości.
-To ja przesłuchuję ciebie. Nie musisz wiedzieć jak się nazywam.
-Może i nie. Ale psycholodzy uważają, że im więcej wiesz o drugiej osobie, tym łatwiej jest ci jej zaufać. - uśmiechnęłam się.
-Nie jesteśmy w przedszkolu! Odpowiedz na pytanie!- uderzyła ręką w stół wyraźnie poirytowana. Nie zareagowałam. Spojrzałam w prawo. Dobrze wiedziałam, że dwójka kolesi stoi za lustrem weneckim i bacznie przygląda się całej sytuacji.
-Dobrze. Nie musisz się denerwować. Mam imię, ale nigdy go nie używam. Przyjaciele mówią na mnie Venus.- odparłam spokojnie zgodnie z prawdą.
-Jak brzmi twoje prawdziwe imię?
-Chyba...Emma.- spojrzałam kobiecie w oczy.
-Jak to "chyba"? A nazwisko?- wyraźnie ją zaciekawiłam.
-Tak jak mówiłam. Nie używam tego imienia. Nigdy. Ostatni raz słyszałam to imię w wieku siedmiu lat. I uprzedzając twoje dalsze pytania- nie, nie mam żadnego dowodu ani legitymacji. Zaczęłam życie od nowa, wszystko poszło z dymem.
-No dobrze. Powiedz mi co robiłaś na ulicy z Lokim? Wiesz może czego od Ciebie chciał? - spytała twardo. Nie dziwię się, że to właśnie ona mnie przesłuchuję, niezła jest.
-No chyba było widać, nie? Gościu najwyraźniej ma o sobie zbyt duże mniemanie, skoro myśli, że jest bogiem. W dodatku bawi się w magika i mam wrażenie, że chce udawać, że jest straszny. Nie wiem czego ode mnie chciał, ale myślę, że dałam mu wyraźnie do zrozumienia, że nie mam ochoty się z nim zadawać. Więc nie mam pojęcia, kim on jest, jaki jest jego cel ani co ja tutaj w ogóle robię. Chyba przemoc w obronie własnej nie jest karalna, prawda?- z chęcią założyłabym ręce na piersi, gdyby nie fakt, że kajdanki przymocowano do stołu.
-Jeśli już o tym wspomniałaś, chciałabym się dowiedzieć skąd masz te moce?
-Nie twój interes.- warknęłam. Z każdą chwilą byłam coraz bardziej wkurzona. Nie dość, że ta pozycja była bardzo niewygodna, trzymają mnie tu w sumie bez konkretnego powodu (przynajmniej ja go nie widzę), to jeszcze jestem potwornie głodna. Nie powiem, żebym miała ochotę opowiadać o swoim życiu jakiejś obcej kobiecie. Nikt nie wie o mnie wszystkiego, nawet ja sama. Nienawidzę mówić innym na swój temat, wtedy łatwiej jest znaleźć im słabe punkty.
-I tak się wszystkiego dowiemy.- zagroziła. Prychnęłam.
-Powodzenia. Skończyłaś już?
-Słuchaj, Loki jest groźnym przestępcą, bogiem, który kilka lat temu zaatakował Nowy Jork. Zginęło wtedy mnóstwo ludzi. Jest inteligentny, silny i cholernie sprytny, więc jeśli czegoś od ciebie chce, to żeby cię chronić muszę wiedzieć o tobie jak najwięcej, rozumiesz? Może domyślę się dlaczego się tobą zainteresował...
-Dobra, wystarczy.- zaśmiałam się.- Po pierwsze, potrafię o siebie zadbać. Co z resztą było widać. Po drugie, chcę wrócić do domu. Po trzecie, nie było mnie na tym kontynencie dość sporo, więc nie jestem na bieżąco, ale czy w takim razie, skoro jest tak niebezpieczny, nie powinniście zająć się nim? Zresztą nic mnie to nie obchodzi. To wasz problem. Chcę wrócić do domu.
-Przykro mi, ale w obecnej sytuacji, nie mam do ciebie za grosz zaufania. Reszta drużyny także. I dopóki nie zechcesz współpracować i nie odpowiesz na nasze pytania, zostajesz tutaj.- wstała i po prostu wyszła.
Z łatwością mogłabym zdjąć kajdanki, wystarczyłoby tylko ściągnąć spinkę do włosów. Może nie uwierzycie, ale to serio działa. Szczególnie, że to są nowoczesne kajdanki tłumiące moce, nie mają zwykłego zamka, mogłabym włożyć spinkę pomiędzy blaszki, zahaczyć o jakiś kabelek i już. Lata praktyki. Ale to byłoby bez sensu. Było ich trzech. Co najmniej. Jestem przekonana, że blondyn, który eskortował mnie do tego pomieszczenia to jeden z tych bohaterów. Kapitan Ameryka. Więc jeśli tu jest, reszta Avengers również musi być niedaleko. Zresztą moje umiejętności, nie są na tyle powalające, żeby pokonać ich wszystkich i zwiać. Ba, nawet jednemu nie dałabym rady. To są zawodowcy. Dlatego muszę wyczaić okazję. I to jakoś byle szybko. Nie uśmiecha mi się spędzić tutaj więcej niż kilka godzin. Szczególnie, że muszę siedzieć z tym bałwanem w piwnicy.
Ale chyba już wiem, jak się stąd wyrwać.
Do zaczytania ;)
CZYTASZ
Boskie uczucia || Loki
FanfictionNowy Jork. Miasto wyzwań, spełnionych marzeń, sukcesów i...bohaterów. Do pary brakuje tylko złoczyńców. Ale nie martwcie się, jest ich tutaj dość sporo. Granica między jednym, a drugim jest wbrew pozorom dość mała. Sama wiem to najlepiej. Nowe mia...