Bruce
Siedzieliśmy z Tonym w jego pracowni. Miliarder przykładał sobie do głowy worek z lodem. Ta dziewczyna nieźle go załatwiła. Brunet wyglądał na zdenerwowanego, czemu wcale się nie dziwię. Został znokautowany w windzie. Przez dziewczynę. Dla nas facetów, to trochę wstydliwe sytuacje.
-J.A.R.V.I.S., namierz mój telefon.- rozkazał.
-Zabrała Ci telefon?
-Tak, wzięła też trochę kasy i moją dumę. - zamyślił się na chwilę.- Ale nie mam pojęcia po co. Nie jest taka głupia, wie, że mogę z łatwością go namierzyć.- odparł i poprawił worek. W tym czasie komputer znalazł jego własność i pokazał nam adres na ekranie.
-To szkoła.- zdziwiłem się.- Co może tam robić?
-Polecę sprawdzić. Zawiadom ekipę na przesłuchaniu i zadzwoń do Bartona.- zarządził i zaczął się ubierać.
-Clint ma dzisiaj wolne. Po za tym zostawił telefon w salonie.- powiedziałem wstając i idąc ku drzwiom.
-W takim razie po prostu zmień mu tapetę na jakiś śmieszny obrazek.- uśmiechnął się po czym maska zamknęła się na jego twarzy i wyleciał przez balkon. Westchnąłem i sięgnąłem do kieszeni po telefon.
-Halo? Bruce?- odezwał się w mojej słuchawce Kapitan.
-Steve. Mamy problem...
Clint
A zapowiadał się taki spokojny dzień. Wytarłem ręką resztki mrożonej kawy, którą oblała mnie dziewczyna i ruszyłem za nią w pościg. Dzieliło mnie od niej może z dwieście metrów. Z łatwością mijała przechodzących ludzi, skręcała w boczne ścieżki i przeskakiwała wyboje na drodze. Była szybka. Albo jest dobrą biegaczką, albo naprawdę się mnie wystraszyła. Albo jedno i drugie. Przyspieszyłem. Przede mną jakaś kobieta rozmawiała przez telefon. Wpadłem na pewien pomysł. Przebiegając obok niej wyrwałem jej urządzenie z ręki.
-Zwrócę go później! Zaczekaj tu!- krzyknąłem i nie zatrzymując się wybrałem numer Tony'ego. Zdziwiłem się gdy odebrał. Rzadko mu się to zdarza.
-Potrzebuję pomocy...-wysapałem.
-Właśnie jestem w trakcie poszukiwania swojego telefonu, więc lepiej módl się, żeby to było ważne.
-Więc jak rozmawiasz skoro...a no tak...zbroja...nieważne. Uciekła wam ta brunetka, którą złapaliśmy wczoraj i...
-Widziałeś ją?- Stark wyraźnie się ożywił.
-Tak gonię ją właśnie. Jesteśmy w Central Parku. Namierz telefon.- schowałem urządzenie do kieszeni i biegłem dalej nie spuszczając dziewczyny z oczu. Po niecałej minucie rozległ się nade mną dźwięk silniczka zbroi i Iron Man wyprzedził mnie i wylądował przed zbiegłą. Wymierzył w nią jednym ze swoich działek.
-Nie ruszaj się, albo sfajcze ci włosy.- zagroził.
-O, nie. Czy ktoś uratuje niewiastę w tarapatach?!- rozejrzała się po zgromadzonych ludziach. Popatrzyli się na nią jak na wariatkę. Spojrzała z irytacją na Starka i wyciągnęła przed siebie obie dłonie, jak do skucia w kajdanki.- Tylko delikatnie panie władzo. Obiecuje już nie wariować.
Nie mieliśmy nic, w co moglibyśmy ją zakuć, więc złapaliśmy ją mocno za ramiona, żeby nie mogła się nam wyrwać i zaprowadziliśmy ją do wieży. Na dole czekał już na nas Steve i założył dziewczynie nasze "mocoodporne bransoletki". Stark poleciał na górę, mówiąc coś o tym, żebym nie dał się zaskoczyć w windzie. Nie mam pojęcia o co mogło chodzić, ale znając życie niedługo się dowiem. Zjechaliśmy z Rogersem na dół.
CZYTASZ
Boskie uczucia || Loki
FanfictionNowy Jork. Miasto wyzwań, spełnionych marzeń, sukcesów i...bohaterów. Do pary brakuje tylko złoczyńców. Ale nie martwcie się, jest ich tutaj dość sporo. Granica między jednym, a drugim jest wbrew pozorom dość mała. Sama wiem to najlepiej. Nowe mia...