~28~

7.4K 508 152
                                    

-Twoja praca jest strasznie nudna.- rzekł Loki z cheeseburgerem w ustach. Zajechaliśmy po coś do jedzenia i obecnie czekamy w samochodzie, aż córka klientki skończy zajęcia i wyjdzie ze szkoły.

-Tylko jeśli życie śledzonych jest nudne.- odpowiedziałam i popiłam mojego nuggetsa gazowanym napojem.

-To wydaje się wyjątkowo zwyczajne.- zauważył.

-Siedzimy tu dopiero od pół godziny, a ty już się nudzisz i narzekasz. W każdej chwili mogę cię odwieść do wieży, jak chcesz.- powiedziałam wciąż obserwując budynek szkoły, w którym właśnie zadzwonił dzwonek.   

-Kiedy będą jakieś pojedynki, czy tortury?- odezwał się ponownie, lecz tym razem go zignorowałam, gdyż nasz cel właśnie wyszedł ze szkoły. Wysoka, szczupła dziewczyna o złocistych włosach, ubrana drogo i schludnie. Całkiem zwyczajnie.- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- spytał mnie zdenerwowany Loki.

-Jeśli się nie przymkniesz, przyrzekam, że twoje upragnione tortury, w moim wykonaniu, wcale ci się nie spodobają.- odpowiedziałam mu, na co najwyraźniej się obraził. Nareszcie. Może teraz będzie cicho.

Dziewczyna stała chwilę pod szkołą, jakby na kogoś czekała. Po kilkunastu minutach, zajechał pod nią czarny mercedes. Wsiadła do środka. Samochód pojechał w przeciwną stronę, od domu nastolatki. Włączyłam silnik.

-Nie zgub ich.- nakazałam Lokiemu.- Cały czas obserwuj.

Jechaliśmy. Byłam zawsze kilka aut za nimi, więc raczej nie powinni mnie zauważyć. Przypomniało mi się pierwsze spotkanie z bożkiem, gdy tak nieudolnie próbował mnie śledzić.

-Tak sobie teraz pomyślałam, że to może być dla ciebie bardzo pouczające przeżycie. Może w końcu nauczysz się być skutecznym ogonem.- powiedziałam. Czarnowłosy się zdziwił.

-Ogonem?- najwyraźniej nie rozumiał o co mi chodziło.

-Tak się mówi na osoby, które śledzą innych. Że niby są ogonami innych.- wyjaśniłam. Pokiwał tylko ze zrozumieniem głową.

Nagle samochód się zatrzymał. Mercedes zajechał pod wielką galerię handlową. Zaparkowaliśmy kawałek dalej. Z auta wysiadła blondynka, a za nią jakiś chłopak w skórzanej kurtce i podartych spodniach. Na nogach miał stare trampki. Objął dziewczynę w pasie i razem weszli do galerii.

-Ten samochód wygląda na dość drogi.- zauważył Loki. Wiedziałam, co bożek ma na myśli, gdyż pomyślałam o tym samym. Ten koleś nie wyglądał na bogatego. Skąd więc ma taki samochód?

-Idziemy.- zarządziłam i oboje wypadliśmy na parking. Przebiegliśmy truchtem przez asfalt i wpadliśmy do sklepu. Widziałam naszą parkę wchodzącą do drogiego sklepu z sukienkami. Powoli poszliśmy za nimi. Nagle poczułam jak Loki łapie mnie za rękę.

-Co ty, do cholery, robisz?- spytałam zdziwiona.

-Jeśli będziemy zachowywać się jak para, wyjdzie bardziej naturalnie.- odpowiedział z uśmiechem. Bogowie i ich asgardzkie wdzięki. Nienawidzę ich.

-Niech ci będzie.- mruknęłam czując, że może coś w tym jest. Jednak Loki nie był wcale takim marnym detektywem.

Sklep aż ociekał złotem. Pozłacane żyrandole zwisały z sufitu, błyszczące kafelki pod naszymi stopami, oraz świecący strój ekspedientek aż raził. Kolejna rzecz, którą gardzę- przepych. Na podestach stały piękne sukienki, jedne długie, aż do ziemi, inne króciutkie, zaledwie do połowy ud. Pod manekinami, na których dominowały zapewne najpiękniejsze kreacje, jakie sklep miał do zaoferowania, stały pary misternie zdobionych bucików na obcasach. Musze przyznać, że te rzeczy naprawdę mi się podobały. Zauważyłam naszą parkę przy przymierzalniach.

 Boskie uczucia || Loki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz