Po kilku minutach, Laufeyson wrócił do pokoju hotelowego. Swoją drogą dziwne ma to nazwisko. Miał ze sobą moją torbę z rzeczami oraz drugą, taką samą, w której znajdował się jego bagaż.-Śpię na kanapie.- zadeklamowałam. W pomieszczeniu oprócz dwuosobowego łóżka, była też rozkładana sofa. Nie miałam zamiaru spać w jednym łóżku z Lokim, a wiedziałam, że bożek nie przejawia żadnych uprzejmych skłonności. Nie odstąpiłby mi lepszego miejsca do spania, a ja nie miałam ochoty na kłótnie z nim. Pewnie skończyłoby się tak jak zwykle. Czyli nie za fajnie.
Dlatego jak to się mówi- musiałam być ponad to. Albo tłumacząc na moje rozumienie- ustąpić głupszemu. Tak czy inaczej, zapowiadała się bardzo długa noc. I to w tym negatywnym znaczeniu.
-Nie ma problemu, mogę położyć się na kanapie.- wzruszył ramionami i podał mi moją torbę. - W końcu jesteś kobietą, a płci pięknej się ustępuje.
-Proszę, więc jednak w zamku nauczyli cię kilku dobrych manier.- wypaliłam zanim zdążyłam ugryźć się w język. To chyba dlatego nie mam zbyt wielu przyjaciół. Loki jednak nic nie powiedział, tylko oddalił się do swojego miejsca spoczynku. Zrobiło mi się trochę głupio, w końcu chciał zrobić coś dobrego, a ja go obrażam.- Przepraszam, to było wredne. Miło z twojej strony, że ustępujesz mi miejsca.
-Ooo, ale to słodkie.- w mojej słuchawce odezwał się Stark.- Może powinniśmy ich shippować, co ty na to Clinciu?
-Tony, może lepiej wróćmy do hotelu.- zaśmiał się Barton. Wyjęłam słuchawkę z ucha i cisnęłam nią o ścianę. Urządzenie rozpadło się na drobne kawałeczki. Loki popatrzył na mnie pytająco.
-Stark.- wyjaśniłam. Czarnowłosy pokiwał głową ze zrozumieniem.- Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli pójdę się już przebrać?
-Jak dla mnie to możesz się przebierać nawet tutaj.- uśmiechnął się po nosem. Stary Loki wrócił. Najwidoczniej koniec z dobrymi manierami.
Pozostawiłam to bez komentarza i poszłam do łazienki. Pozbyłam się tej blond peruki, która zaczynała mnie już drapać i zdjęłam soczewki. Umyłam się i po kilkudziesięciu minutach weszłam z powrotem do sypialni.
-Nie będzie ci za gorąco w tej piżamie?- spytał mnie Loki spoglądając na moją bluzkę z długim rękawem i krótkie spodenki.
-Nie, a nawet jeśli, to już nie twoje zmartwienie, nie uważasz?
-Nigdy nie widziałem cię w krótkim rękawie. Zawsze mnie to zastanawiało.- przyznał i usiadł koło mnie na pościeli.
-Po prostu mi zimno.- wzruszyłam ramionami.- Ja nie mam do ciebie pretensji, że chodzisz cały czas w zielonym.
-Chodzę w zielonym, bo ten kolor mi pasuję.- powiedział wypinając dumnie pierś. Przewróciłam oczami.
-Super, a czy teraz mógłbyś łaskawie zejść z mojego łóżka. Chciałabym iść spać.- wskoczyłam pod kołdrę, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
-Jesteś pewna, że nie chcesz abym spał z tobą?- przysunął się bliżej, uważnie obserwując moją twarz. Serce zabiło mi szybciej. Czy on się tak musi ze mną bawić?
-Niczego nie byłam nigdy bardziej pewna.- położyłam dłoń na jego klatce piersiowej i odsunęłam go delikatnie. Loki uśmiechnął się, wstał i podreptał posłusznie do siebie. Nie wiem, co w niego dzisiaj wstąpiło, ale nie do końca mi się to podoba. W jego przypadku, nigdy nie wiadomo, jakie intencje siedzą głęboko w głowie.
Bożek położył się plecami do mnie i zaczął oddychać równomiernie, więc założyłam, że już smacznie śpi. Ja jednak, kręciłam się raz w jedną, raz w drugą stronę, nie mogąc zmusić się do spania. Nic na to nie poradzę. Taka już moja natura, że w nocy najczęściej nie śpię. Stare nawyki. Tak więc leżałam, patrząc w sufit i mamrotałam różne rzeczy po nosem. W takich momentach przychodzą do człowieka filozoficzne pytania. Jaki mam cel w życiu? Po co w ogóle żyję? Czym jest szczęście? Czy mój ulubiony sok, robi się z prawdziwych pomarańczy? Czemu Clint nigdy nie pudłuje? Przecież to bez sensu. Czy Natasha się farbuje, czy to jej naturalny kolor?
-Stek bzdur.- mruknęłam pod nosem i znów odwróciłam się w drugą stronę, patrząc w okno. Miasto nocą wyglądało ładnie, jednak wciąż Nowy Jork wygląda lepiej.
-Można wiedzieć czemu jeszcze nie śpisz?- spojrzałam w stronę zirytowanego Lokiego, którego oczy świeciły się w ciemności. Przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie w zaułku. Już wtedy wiedziałam, że to dupek.
-Nie mogę zasnąć. Nie przywykłam do chodzenia spać o takich godzinach.
-Nie mogę odpoczywać gdy tak się wiercisz.- przyznał lekko zdenerwowany.
-Przepraszam, wasza królewska mość. Opanuję swój tyłek, żeby przestał tak wierzgać.- ogryzłam się.
-Tego jestem pewien.- uśmiechnął się i w mgnieniu oka przeteleportował się do mojego łóżka. Zamknął mnie w szczelnym uścisku, tak, że moja głowa przytulała się do jego klatki piersiowej.
-Puszczaj, ty mały zwyrolu!- zaczęłam się szarpać, jednak tak jak się spodziewałam, mężczyzna był ode mnie silniejszy. Nie wiem co oni jedzą tam w tym Asgardzie, że są tacy silni.
-Przestań się szarpać, pomagam ci zasnąć.- powiedział, a ja nagle zrobiłam się trochę senna. Rytmiczne bicie jego serca, bardzo mnie uspokoiło, przez co zamknęłam oczy i wdychałam jego przyjemny, rześki zapach. Wiedziałam, że to jedno z jego zaklęć. Czułam jak jego chłodne dłonie, delikatnie obejmują mnie za plecami. Było mi tak dobrze, że niemal zapomniałam, że leże wtulona w Lokiego. Niemalże.
-Rano się policzymy.- powiedziałam sennie, przysuwając się bliżej. Stykaliśmy się ciałami, a mnie to wcale nie przeszkadzało. Cholerny magik. Niech sobie nie myśli, że to kiedyś powtórzymy, co to nie.
-Dobranoc.- wyszeptał mi do ucha, a ja momentalnie zasnęłam.
Do zaczytania ;)
CZYTASZ
Boskie uczucia || Loki
FanfictionNowy Jork. Miasto wyzwań, spełnionych marzeń, sukcesów i...bohaterów. Do pary brakuje tylko złoczyńców. Ale nie martwcie się, jest ich tutaj dość sporo. Granica między jednym, a drugim jest wbrew pozorom dość mała. Sama wiem to najlepiej. Nowe mia...