Dodatek #2

4.9K 400 268
                                    

Czyli...
Wielka dostawa jajników.
I jednych jąder.

Życie uwielbia płatać figle. Loki zresztą też. Jednak czasem te nasze figle, płatają nam figle. Rozumiecie o co chodzi. Zresztą, kiedyś już zaznaczałam, że życie to nastolatka z zepsutym układem rozrodczym. A skoro już jesteśmy przy układach rozrodczych...

Opowiem wam pewną historie. Z mojej perspektywy była ona przezabawna, jednak reszta Avengers pewnie nie bawiła się tak świetnie. A zaczęło się tradycyjnie. Od windy.

Wjechałam właśnie na górę. Metalowe drzwi się rozsunęły, a ja weszłam do salonu. Jednak nie było nikogo. Dziwne, była pora obiadu, więc myślałam, że chociaż Clint będzie siedział przy stole. Weszłam w głąb pomieszczenia.

-No nareszcie.- wystraszył mnie obcy, kobiecy głos, co spowodowało, że od razu odwróciłam się w stronę barku z uniesioną bronią.  Aż dziwne, że wcześniej jej tu nie zauważyłam.- Ej! Venus weź to schowaj, to przecież ja!

-Gadaj lepiej z którego psychiatryka zwiałaś.- powiedziałam pierwsze co mi przyszło do głowy. Kobieta miała długie, brązowe loki i piwne oczy. Ubrana była w męskie, zdecydowanie za duże dresy, które już gdzieś widziałam. Na sto procent. Poza tym, miała na sobie rozpiętą koszule i (sama nie wierze, że to mówię) nosiła mój czarny stanik. To musiał być mój. Gdy tylko zamieszkałam w wieży, swoją bieliznę oznaczyłam zielonymi, małymi literami V, żeby nie mieszała się z rzeczami Natashy.

-To ja! Tony!- krzyknęła dziewczyna i dopiero teraz zauważyłam, że trzyma w ręku szklankę z whiskey. Bardzo w stylu Starka, ale halooo. To dziewczyna!

-Jasne! A ja jestem profesor Dumbledore i zaraz stąd wyleviosujesz.- powiedziałam wciąż celując w dziewczynę. Po chwili ciszy musiałam dodać coś od siebie.- Na Merlina.

-Venus.- powiedziała poważnie i przez chwile wydawało mi się, że widzę ten wyraz twarzy Starka, który przybiera, gdy wygra ze mną jakiś głupi zakład.- Mi jako pierwszemu powiedziałaś o tym, że miałaś przybranego brata, który zginął. To ja załatwiłem ci tą sprawę z młodą dziewczyną oraz założyłem się z chłopakami o samochód, że na zimę spikniesz się z Lokim. Niestety przegrałem i winie o to tylko ciebie.

Uśmiechnęła się. Rzeczywiście, widziałam w tym uśmiechu coś znajomego. Ale to wciąż nie trzymało się kupy.

-Dobra.- westchnęła.- Powiem coś, co tylko prawdziwy Tony Stark może wiedzieć, ok?

Kiwnęłam głową. Odstawiła szklankę na bok i wzięła głęboki wdech.

-Tydzień temu to ja zjadłem twoje żelki na czarną godzinę.- powiedziałam. Wycelowałam i oddałam strzał. Szklanka po jej prawej rozbiła się na tysiąc drobnych kawałeczków.

-Wiedziałam, że to ty! Nie masz pojęcia jak ciężko jest podczas okresu, gdy ktoś wyjadł całe twoje zapasy!- krzyknęłam. Tego dnia byłam tak wściekła, że nie wychodziłam z pokoju do wieczora. Na szczęście Loki z chęcią mi wtedy pomógł.

-Teraz już wierzysz, że to ja?- spytała dziewczyna. Wciąż jednak kilka rzeczy się nie zgadzało.

-Dlaczego jesteś dziewczyną? I gdzie jest reszta? Co tu się w ogóle stało do jasnej cholery?- spytałam chowając broń. Stwierdziłam, że w tej wieży wszystko jest możliwe. Nawet nagłe zamienienie się Tony'ego w laskę. W moim staniku.- I dlaczego nosisz moją bieliznę?

-Wszystko ci wyjaśnię, słowo. Reszta jest na górze. Też wyglądają...inaczej.

-Boże, tylko nie to...-zajęczałam. To jakiś jeden, wielki dom wariatów. W takich sytuacjach trzeba jednak myśleć trzeźwo.- Zbierz wszystkich. Za dwie minuty w laboratorium.  

Nie czekając na odpowiedź wbiegłam do windy. Tony poszedł na górę. Zjechałam na odpowiednie piętro i zaczęłam wszystko szykować. W końcu pojawili się moi przyjaciele. Na ich widok musiałam podsunąć sobie krzesło. Najpierw weszły dwie blondynki z długimi włosami. Domyśliłam się, że to Thor i Steve. Zaraz za nimi szedł Tony, blondynka z bardzo krótkimi włosami (pewnie Clint) i brunetka z włosami do ramion, w okularach Bannera. Na samym końcu szedł facet. Rudy facet.

-No nie, Nat, ty też?- spytałam. Popatrzyłam na nich wszystkich z litością. Co oni znowu powyrabiali? Wszyscy wyglądali co najmniej żałośnie w tych stanowczo za dużych, męskich ciuchach. Wszyscy, oprócz Natashy. Ona wyglądała przystojnie.

-No niestety.- odpowiedziała głębokim głosem.-Ale to wszystko przez Lokiego.

Jak na zawołanie, na dół zeszła kobieta. Jej czarne, długie włosy były fikuśnie upięte, tak, że nawet nie wiem jak to nazwać. Miała na sobie zieloną, ołówkową sukienkę i buty na wysokim obcasie. Nie miałam wątpliwości kto to jest. Nie mam pojęcia dlaczego, ale dostałam ataku śmiechu.  

-Z czego się tak śmiejesz?- spytał nowy Loki. Nawet jako kobieta, ten jego wyniosły ton głosu brzmiał identycznie.

-Z was.- odpowiedziałam z wysiłkiem. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy ze śmiechu.- Czy ktoś mi wyjaśni, co tu się właściwie stało?

-Loki pragnął zmienić nam płeć. Jednak nie doczytał, że zaklęcie obejmuje również tego, kto je rzuca.- po krótce wyjaśnił Thor.

-To niezłe to zaklęcie.- powiedziałam, uspokajając się.- Siadać. Zrobimy testy DNA żebym miała pewność, jak się do was zwracać panienki.

Następne kilka godzin spędziłam na rozdawaniu swoich ubrań. Natasha też się przyłączyła. W obecnej sytuacji nie były jej zbytnio potrzebne. Problem był jednak z Thorem. Okazało się, że ma o wiele większy biust niż ja. Żenujące uczucie, naprawdę. Gdy dowiadujesz się, że brat twojego faceta ma większy rozmiar stanika od ciebie, to naprawdę może ciutkę zepsuć ci dzień.

Gdy już wyglądali jako tako, zwołaliśmy naradę. W końcu trzeba było to jakoś odkręcić.

-Czy w tej księdze, z której brałeś zaklęcie, było napisane jak to odkręcić?- spytał Clint. Albo raczej Clintina.

-Nie. Pisali tylko tyle, że powinno przejść za kilka godzin.- odpowiedział Loki. Albo może Lokinda?

-Nie wiem, czy przeżyje te kilka godzin.- Tony oparł się ciężko na kanapie. Na niego będę mówić Starkówna. Jestem pewna, że to znienawidzi.

-Mnie to nawet nie przeszkadza.- powiedziała Natasha. Ona chyba zostanie Natanielem.

-Co, spodobało ci się sikanie na stojąco?- spytała ze śmiechem ta Starkówna.

-Nie. Zgadnijcie laseczki kto nareszcie jest w tym domu najsilniejszy?

-Obstawiałbym Thora.- odpowiedział Steve. Jego może zacznę nazywać Stevunią? Nic innego nie przychodzi mi do głowy.

-Obawiam się, że Natasha ma racje. Na razie wasza masa mięśniowa może nie działać tak jak wcześniej.- rzekła Brucilda. Chyba jestem w tym coraz lepsza.

-Za to mi trafił się całkiem niezły grzejnik panowie.- powiedział Nataniel unosząc koszulkę.- Albo raczej paniusie.

-Nabijaj się ile chcesz, za kilka godzin to minie i znowu dostaniesz swoje jajniki z powrotem.- powiedziała Clintina.

-A na razie musimy jakoś sobie radzić.- rzekła...Thorka? Tu jest trochę trudniej.

-Nawet jako kobieta, wyglądam najlepiej z was wszystkich.- powiedziała Lokinda. Zauważyłam, że czarnowłosa co chwile, za pomocą iluzji zmienia stylizacje. To takie bardzo w stylu Lokiego.

-Kłóciłbym się.- Starkówna jak zwykle musiała się nie zgodzić.- Co o tym myślisz Venus? Która z tych księżniczek wygląda najlepiej?

-Co ja myślę?- powiedziałam i zaśmiałam się pod nosem.- Mam nadzieje, że w ciągu tych kilku godzin, któryś dostanie okresu. Wasze cierpienie sprawi mi mnóstwo przyjemności.



Jest i drugi.
Mam nadzieję, że udane macie wakacje 😏

Do zaczytania ;)

 Boskie uczucia || Loki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz