~29~

7.6K 481 51
                                    


Siedziałam u siebie. Nie miałam pojęcia, która jest godzina. Wszystko inne przestało dla mnie istnieć. Zasłoniłam rolety, zamknęłam drzwi i myślałam. Nic mnie nie mogło rozproszyć. Żaden przedmiot, promień światła irytująco święcący mi w oczy. Żaden, nawet najmniejszy szmer. Stu procentowe skupienie. Tego potrzebowałam.

Babcia. Skarpetki. Książka. Liścik. Zapisywałam sobie te słowa  w podświadomości, niczym Sherlock Holmes w swoim Pałacu Pamięci. To wszystko się jakoś łączyło. Tylko jak? Jaki był cel zawracania mi głowy takimi bzdurami? Kto chce namieszać mi w głowie? Czułam się jak ślepiec, który ma odpowiedź tuż przed oczami. Gdzieś tam w środku czułam, że to rozumiem. Naprawdę. To wszystko wydawało się tak znajome, że bolało mnie to, że te wszystkie rzeczy tak mało dla mnie znaczą.

Pukanie. Niech to szlag. Szkoda, że tych drzwi nie da się wyciszyć, czy coś. Kolejny raz, ktoś zastukał. Może pomyślą, że nie ma mnie w domu? Oby. Kolejne uderzenia. No zaraz mnie coś trafi. Tym razem uderzenie było głośniejsze.

-Twoje udawanie, że cię tam nie ma, jest bardzo dziecinne, wiesz?- dobiegł mnie głos. Natasha. Dziwne. Ciekawe czego ona może chcieć. Nie ruszyłam się jednak by otworzyć jej drzwi. Miałam ważniejsze sprawy na głowie.

Po chwili usłyszałam szperanie w zamku i drzwi się otworzyły. No tak. Jej nie potrzebny klucz, czy pozwolenie by dostać się do środka.

-Jezu, mogłabyś tu chociaż otworzyć okno.- skomentowała i weszła powoli do środka, uważając by na nic nie nadepnąć.

-Za dużo dźwięków.- wymamrotałam. Cholera, mam tak dużo rzeczy do zrobienia, a ta jednak zagadka zaprząta moją głową od wczoraj.

-Trochę zmartwiło nas to, że tak długo tu siedzisz.- powiedziała w końcu, jednak w jej głosie nie usłyszałam ani krzty zmartwienia.

-Prowadzę śledztwo i może odrobinkę się zasiedziałam.- odpowiedziałam, nagle przypominając sobie o tej dziewczynie. Szybko włączyłam laptopa, który stał obok, na szafce.

-Może potrzebujesz pomocy, czy coś?- spytała. Zaśmiałam się cicho pod nosem.

-Zakładam, że któryś z nich kazał ci przyjść sprawdzić, czy u mnie wszystko w porządku. Pewnie sądzili, że jeśli jesteś kobietą, prędzej zechcę ci się zwierzyć.- wydedukowałam. Nigdy nie miałam jakiś superowych relacji z rudowłosa, więc dziwne, że to ona do mnie przyszła. Lepiej dogadywałam się z Tonym, Clintem czy nawet Lokim.

-Może. A może po prostu byłam ciekawa, co tu takiego robisz.- odparła. Uruchomiłam odpowiedni program i sprawdziłam trasę samochodu, którym wczoraj jechała ta dziewczyna ze swoim facetem.  Po galerii podjechali pod jej dom, a potem do części miasta, gdzie stoją głównie pustostany. Chwyciłam za telefon.

-Muszę iść.- powiedziałam. Wciągnęłam szybko buty na słupku (ponieważ najszybciej się je zakłada, tylko zapiąć zamek, tak?) i wzięłam moja ulubioną skórzaną kurtkę.

-A ty dokąd?- krzyknęła za mną Natasha, gdy chowając telefon do kieszeni, wyszłam z pokoju.

-Popracować.- odparłam, ale wątpię czy mnie usłyszała.  Schodząc po schodach, zadzwoniłam do Josha. W salonie złapał mnie Clint.

-Hej! Gdzie się wybierasz?- zagadnął mnie, lecz minęłam go i weszłam go windy.

-Na spacer.- powiedziałam i przystawiając słuchawkę do ucha, wcisnęłam odpowiedni guzik. Usłyszałam w komórce sygnał.

-Czyżby to moja ukochana pani detektyw?- odebrał wyraźnie szczęśliwy. Niby co takiego się stało, że ma taki dobry humor? Czyżby w końcu znalazł sobie dziewczynę?

 Boskie uczucia || Loki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz