Jeszcze tylko sześć lat. Sześć, bardzo długich i ciężkich lat. Tyle zostało brunetce do skończenia osiemnastki. Dla niej jednak nie były ważne urodziny, lecz fakt, że wyrwie się z tego miejsca. Będzie wolna, w świecie gdzie nikt jej nie zna, a jej zdolności nie będą uważane za dziwaczne i odrażające. Przecież, napewno jest ktoś taki jak ona, prawda? Nie może być sama. Nikt nie jest sam. Zawsze jest ktoś, kto nas zrozumie.Tak przynajmniej myślała.
Siedziała na wynędzniałym placu zabaw obok sierocińca. Inne dzieci bawiły się w mniejszych lub większych grupkach. Ona jednak siedziała na trawie z boku, niezauważana przez innych. W ręku trzymała starą książkę i spokojnie przerzucała jej kartki. Z czasem nabierała więcej doświadczenia i drobne kradzieże, nie stawały się niczym trudnym. Zabieranie cudzych rzeczy, stało się tak proste jak mycie rąk, czy sznurowanie butów. Ta książka należała niedawno do jakiejś starszej pani, która zasnęła na przystanku autobusowym, a z torby wystawał jej właśnie egzemplarz "Małego Księcia".
-Co porabiasz, świrusko?- oczy brunetki podniosły się z nad książki.
-Czytam. Chyba jest to zauważalne, nie sądzisz?- odpowiedziała o rok od siebie starszemu chłopakowi. Czarnowłosy chłopak i jego dwaj koledzy mieli złą opinię wśród rówieśników.
-Wcale mnie nie dziwi, że nikt z tobą nie rozmawia. Tylko idiota chciałby się z tobą zadawać.- powiedział, a jego koledzy wybuchnęli śmiechem.
-Nie chce zaburzać twojego mniemania o sobie, ale właśnie ze mną rozmawiasz, co automatycznie, według twojego myślenia, robi z ciebie idiotę, Evan.
Chłopak zrobił się czerwony, wyrwał książkę dziewczynie. Złapał ją za bluzkę i podniósł do góry.
-Nie waż się tak do mnie odzywać, ty mała...
-Może zamiast gnębić słabszych, zmierzyłbyś się z kimś twoich rozmiarów?- oczy wszystkich skierowały się w bok gdzie stał wysoki brunet.
-Bronisz tej świruski, Tyler? Może ci się podoba?- zadrwił Evan.
-Spadaj stąd, póki jestem miły. Kto wie, może przez przypadek wychowanka dowie się kto podkrada jej pieniądze.- chłopcy przez chwilę zmierzyli się wzrokiem.
Evan w końcu jednak odpuścił i zostawiając brunetkę w spokoju odszedł ze swoimi kolegami. Tyler podszedł do dziewczyny i podał jej książkę, która spadła jej na ziemię.
-To banda durni, nie przejmuj się nimi.- próbował ją pocieszyć.
-Nie powiedzieli przecież nic złego.
-Jak to?
-Przecież jestem dziwna. Taka inność jest dziwna.- wytłumaczyła.
-Inny nie znaczy dziwny. Czasem trzeba powiedzieć "wyjątkowy".
-Wolałabym nie być wyjątkowa. Przeciętność jest w gruncie rzeczy bardzo fajna. Doceń ją i tak jak wszyscy, lepiej ze mną nie rozmawiaj, bo również staniesz się dziwny.- powiedziała i odeszła ze swoją książką w stronę wejścia do budynku.
Do zaczytania ;)
CZYTASZ
Boskie uczucia || Loki
FanfictionNowy Jork. Miasto wyzwań, spełnionych marzeń, sukcesów i...bohaterów. Do pary brakuje tylko złoczyńców. Ale nie martwcie się, jest ich tutaj dość sporo. Granica między jednym, a drugim jest wbrew pozorom dość mała. Sama wiem to najlepiej. Nowe mia...