Nazajutrz nie miałam siły wstać z łóżka. Dobijało mnie nie tylko zmęczenie, ale natłok moich myśli. Musiałam odkryć, kto się mną interesuje, zanim zginie ktoś jeszcze. Napewno to osoba z mojej przeszłości. Teraz tylko pozostało ustalić kto. Łatwizna.
-Panienko Venus, pan Stark nalega, żeby pojechała panienka z nim na zakupy.- J.A.R.V.I.S. odezwał się u mnie w pokoju.
-Przekaż proszę Tony'emu, że niestety nie mogę z nim pojechać. Wychodzę.- powiedziałam i wziąwszy wszystkie ubrania, poszłam do łazienki szybko się ogarnąć. Myłam zęby, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam by otworzyć.
-Albo jedziesz ze mną, albo zostajesz. Po tym, co się stało wczoraj, to zły pomysł, żebyś szwendała się gdzieś sama. - powiedział Stark. Był ubrany jak do wyjścia i trzymał kluczyki w dłoniach. Przewróciłam oczami. Błagam, ile ja mam lat, żeby mnie uziemić jak zbuntowaną nastolatkę? Wróciłam się by wypłukać usta z pasty.
-To pojadę z Lokim.- zaproponowałam szybko.- Nie powinien mieć chyba nic lepszego do roboty.
-Wiesz, że ten budynek ma system aresztu domowego i bez problemu mogę cię zatrzymać?- spytał. Wyciągnęłam z szafy kurtkę i zaczęłam zakładać trampki.
-No nie daj się prosić.- spojrzałam na niego błagalnie. Po chwili namysłu, wreszcie się odezwał.
-Niech będzie, ale znowu wpakujesz się do paki, nie dzwoń do mnie po prawnika.- ostrzegł i przepuścił mnie w drzwiach.- A sukienkę na imprezę masz?
-Przyjdę w dresach.- machnęłam ręką i skierowaliśmy nasze kroki do salonu.
-Ani mi się waż.- zabrzmiał dość poważnie. Chyba sądzi, że rzeczywiście mam zamiar narobić mu wstydu przy znajomych.
-Dobra, wyluzuj. Mam sukienkę.- odpowiedziałam.- Tylko buty pożyczę do Natashy.
-Cudownie.- mruknął. Weszliśmy do salonu i zauważyliśmy przez drzwi Lokiego, który krzątał się w kuchni.- Bawcie się dobrze, gołąbeczki!- powiedziawszy to zniknął w windzie.
-Gdzie jedziemy?- spytał mnie czarnowłosy wychodząc z kuchni i wycierając ręce o ręcznik. Miał na sobie mocno opinającą koszulkę, która idealnie przylegała do jego torsu. Chyba zabrał ją z szafy Steva, on zawsze takie nosi. Tylko na nim wyglądała jakoś lepiej. Pacnęłam się w czoło. O czym ja, do cholery, rozmyślam?- Wszystko w porządku?
-Jasne.- powiedziałam odwracając wzrok.- Czekam w garażu.
~~*~~
-To gdzie w końcu jedziemy?- spytał mnie ponownie Loki. Już od kilku minut byliśmy w drodze, jednak nie chciałam z nim rozmawiać na temat celu mojej podróży, gdyż wyczułby, że kłamie.
-Coś sprawdzić.- powiedziałam wymijająco. Spojrzał na mnie z ukosa.
-Ale gdzie?- dopytywał się zirytowany.
-W dość nieciekawą część miasta.- odparłam. Miałam w planach zajechać do tego opuszczonego budynku i sprawdzić piwnice, o których wczoraj wspominał ten zmarły chłopak. Skoro temu komuś, tak bardzo zależało, żeby nikt tam nie schodził, to ja musze to zrobić. Może to mnie trochę oświeci i pozwoli mi zrozumieć tą sprawę.
Lecz gdy zajechaliśmy na miejsce, część ulicy była zamknięta, a na terenie budynku, kręciła się ekipa budowlańców. Tylko, że oni byli tam, żeby zburzyć budynek.
-No chyba se żarty robicie.- mruknęłam wściekła i wysiadłam z samochodu. Zaczęłam biec w stronę budynku, lecz nie byłam nawet w połowie drogi, gdy wielki metalowy młot, zawalił część budynku. Kilka minut później, cała budowla legła w gruzach. Tak jak moje szanse na zbliżenie się do sprawcy.
Więc teraz musiałam dowiedzieć się dwóch rzeczy. Pierwsza, kto kazał zburzyć budynek. Druga, co takiego chciał tam pogrzebać.
~~*~~
Loki
Niestety, byłem przymuszony do wzięcia udziały w tej głupiej zabawie. Ubrałem czarny garnitur i usiadłem przy barze, sącząc ziemskie trunki. W tle grała dość spokojna muzyka, a całą salę wypełniał gwar rozmów. Przyjęcie odbywało się kilka pięter niżej niż część, gdzie mieszkaliśmy. Nigdy tu nie byłem, ale pomieszczenie prezentowało się elegancko, idealnie na tego typu spotkania.
-Nie widziałeś Venus, bracie?- Thor przysiadł się obok. Spojrzałem na niego. Wydawał się taki szczęśliwy.
-Nie, niestety jej jeszcze nie widziałem.- powiedziałem najuprzejmiej jak umiałem. Przez ten czas spędzony tutaj, nauczyłem się bardziej tolerować Thora i jego nagłe wyznania braterskiej miłości.
-Zobacz, chyba idzie!- wykrzyknął i wskazał na windę, która właśnie się otwierała. Rzeczywiście, Venus i Natasha właśnie zjechały na przyjęcie. Moją uwagę, od razu przyciągnęła brunetka. Założyła sukienkę, którą ode mnie dostała. Miała na sobie również skórzaną kurtkę, zapewne ze względu na jej blizny na rękach. Na nogach miała czarne sandałki z dużą ilością pasków, a włosy upięła w eleganckiego koka z tyłu głowy. Z przodu wystawało jej luzem kilka pasemek, co dodawało dziewczynie uroku.
Zauważywszy mnie, uśmiechnęła się i zaczęła iść w moją stronę.
-Powodzenia, bracie.- powiedział Thor i odszedł. Venus się przysiadła i zamówiła u barmana drinka.
-Zapowiada się długi wieczór, co?- uśmiechnęła się do mnie. Odpowiedziałem tym samym.
-W towarzystwie pięknej kobiety, czas płynie o wiele szybciej.- powiedziałem. Barman podał jej bursztynowy trunek.
-Czy ty właśnie ze mną flirtujesz?- zaśmiała się, po czym wypiła zawartość swojej szklanki.- To bardzo nie na miejscu.
-Widziałem cię już pół nagą, więc flirt możesz uznać za całkiem niegroźny.- przypomniałem jej sytuację z hotelu, kilka miesięcy temu, gdy wparowałem jej do pokoju, a ona miała na sobie tylko ręcznik. Dziewczyna zarumieniła się, co nieudolnie próbowała ukryć. Zresztą jak zawsze.
-Głupek.- mruknęła i wypiła kolejną porcję.
-Wiesz, po pewnym czasie, twoje obraźliwe uwagi, już nie robią na mnie wrażenia. skomentowałem i upiłem trochę z zawartości mojej szklanki.
-Najwyraźniej już przyzwyczaiłeś się do tego, że uwielbiam się z tobą droczyć, magik.- powiedziała. Uśmiechnąłem się na dźwięk mojego przezwiska. Na początku, bardzo mnie to irytowało i miałem ochotę udusić brunetkę, jednak teraz to słowo w jej ustach, sprawia mi przyjemność. Daje mi poczucie, że jest to cos naszego, rodzaj więzi, którą mam tylko z nią.
-Mam nadzieję, że nie każą nam brać udziału w konkursie po tytułem "Kto jest godny, by unieść wielki młot Thora!"- wyznałem, a dziewczyna się zaśmiała.
-Gdyby ten młot patrzył na wygląd, z pewnością jako najprzystojniejszy w sali byś wygrał.- skomentowała.
-I kto tu teraz flirtuje?- uśmiechnąłem się. Przyszło mi na myśl, że procenty w ciele Venus, dodały jej trochę odwagi i szaleństwa.
-No cóż, coś mi się w końcu od życia należy.- powiedziała i zabrawszy swoją szklankę, powędrowała w tłum gości, zapewne by poznać nowych ludzi.
Wodziłem wzrokiem za jej idealną sylwetką, kroczącą wśród gości. Poruszała się z gracją wśród tłumu, a jej zielona suknia falowała za nią niczym muskana porannym wiatrem.
Jej umiejętności były niesamowite, to trzeba przyznać, jednak mnie bardziej zaintrygowała jej osobowość. Venus sprawiała wrażenie twardej jak skała, lecz tak naprawdę była delikatna jak kwiat. I równie piękna.
Dla mnie, ta kobieta na zawsze pozostanie zagadką.
Macie piątek trzynastego w niedzielę piętnastego.
Nie sprawdzane, więc jak są jakieś błędy to pisać.
Do zaczytania ;)
CZYTASZ
Boskie uczucia || Loki
FanfictionNowy Jork. Miasto wyzwań, spełnionych marzeń, sukcesów i...bohaterów. Do pary brakuje tylko złoczyńców. Ale nie martwcie się, jest ich tutaj dość sporo. Granica między jednym, a drugim jest wbrew pozorom dość mała. Sama wiem to najlepiej. Nowe mia...