Brunetka siedziała na placu obok sierocińca. Tydzień temu, dokładnie pierwszego dnia wiosny, skończyła 16 lat. Do pełnej i legalnej wolności, zostało jej jeszcze tak nie niewiele. W porównaniu w tym, ile już tu wysiedziała, dwa lata wydają się zaledwie krótką chwilą.Więc czemu czuła się coraz bardziej uwięziona? Czy nie powinna czuć zbliżającej się wolności? Przecież na moment uwolnienia się z tego miejsca czekała odkąd nauczyła się mówić. Drzwi, prowadzące w normalne życie, były niemal na wyciągnięcie ręki...
A jednak czuła, że się od nich oddala.
Obok dziewczyny siedział Tyler. Chłopak wyprzystojniał, to trzeba było mu przyznać. W sierocińcu, co druga dziewczyna potajemnie się w nim podkochiwała. Wydatne kości policzkowe, miękkie brązowe włosy i te duże, zielone oczy oraz piękny uśmiech zachwycały dziewczęta w wieku brunetki. Nigdy nie rozumiała jak można się w nim zakochać. Traktowała go jak brata. On, traktował ją jak siostrę. Widzieli w sobie rodzinę, nie parę kochanków.
Chłopak był jej jedyną ostoją. Powiernikiem sekretów, skarbnicą jej zmartwień, pocieszycielem w potrzebie, listą jej marzeń i obaw.
To wszystko na prawdę, cudowne tytuły. Ale co ona mogła zrobić dla niego?
Tyler uważał, że wprowadzenie go w jej świat, było już wystarczającym powodem do wdzięczności. To ona pokazała mu jak wygląda życie. Prawdziwe, uliczne życie. Nauczyła go kraść. Okazało się, że brunet był w tym wyjątkowo dobry.
-Za rok już cię tu nie będzie.- zauważyła nagle dziewczynka. Tyler spojrzał na nią ze współczuciem.
-Chciałbym być w twoim wieku.- odparł.- Wtedy nie musielibyśmy się rozstawać.
-Rozstania polegają na zniknięciu więzi między ludźmi. Nasza więź nie zniknie tak z dni na dzień, przyrzekam.- powiedziała. Tyler zawsze się dziwił, skąd brunetka bierze tyle mądrych sekwencji. Czasem myślał, że jest o wiele bardziej inteligentna niż wszyscy w jej wieku razem wzięci.
-To może uciekniemy?- zaproponował nagle Tyler. Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona.
-Kiedy?- spytała.
-Teraz.
-Teraz?- spojrzała na Tylera jak na wariata.
-No może nie teraz, ale niedługo.- zrehabilitował się chłopiec. Brunetka wciąż nie była przekonana do tego pomysłu.
-Potrzebowalibyśmy pieniędzy. I miejsca do spania. Samochodu...- zaczęła wyliczać.
-Jakoś sobie poradzimy. Umiemy kraść, a nocleg może moglibyśmy załatwić u jednego z twoich znajomych.- podsunął.
-Nie jestem pewna czy się zgodzą. Już mieli zadatki z prawem, a przetrzymywanie dwóch zbiegłych nastolatków, wcale nie wyjdzie im na dobre.- brunetka wzruszyła ramionami. Tyler zmarszczył brwi.
-Czemu musisz to wszystko tak utrudniać?
-Nie utrudniam. To ty wszystko upraszczasz. Ja tylko mówię jak jest. Realistycznie.- wyjaśniła, jednak chłopaka to nie przekonało. Wciąż uważał, że ucieczka to dobry pomysł.
-Tyle razy mi mówiłaś, że marzysz, aby się stąd wyrwać. Pozwól mi spełnić to marzenie.- nalegał. Dziewczyna zamyśliła się.
-Chyba trochę się tego boję.- powiedziała w końcu.- Nie wiem czy umiałabym się odnaleźć całkiem sama, w tym wielkim świecie. Bez miejsca, do którego mogłabym wrócić...
-Nie będziesz sama.- przerwał jej chłopak.
-Jakoś nie widzę na razie swojej przyszłości.- rzekła.
-Możemy zostać parą najlepszych, płatnych zabójców na świecie.- zaśmiał się Tyler.
-Jak w filmach?
-Dokładnie tak.- uśmiechnął się.- Gdyby to było nasze jedyne wyjście, mógłbym tego spróbować.- brązowooka zdała sobie sprawę, że po mimo śmiechu, Tyler mówi poważnie. Trochę ją to zaniepokoiło.
-Naprawdę? Byłbyś w stanie odebrać życie?- spytała poważnie. Sama nigdy chyba nie zdobyła by się na coś takiego jak zabójstwo, więc chciała wiedzieć, co myśli o tym jej przyjaciel.
-Myślę, że tak. W końcu to nic takiego.- wzruszył ramionami. Brunetka się zmartwiła. Nie sądziła, że Tyler jest taki.
-Hej, nie martw się. Obiecuję, że wszystko będzie dobrze.- zapewnił ją łagodnie.- Nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. Nigdy nie będziesz głodować, ani nie będzie ci brakować dachu nad głową. Zawsze będziesz ciepło ubrana. Nigdy nie będziesz chodzić brudna i zaniedbana. Przyrzekam. Tylko mi zaufaj.
Dziewczynka mu uwierzyła. Widziała w jego oczach, że mówił szczerze. Jednak miała pewne obawy. Obietnice można składać, to żaden problem. W końcu to tylko słowa. Zawsze można o nich zapomnieć, lub po prostu się ich wyprzeć. Znacznie ciężej jest te obietnice wypełnić. To już wymaga wielu poświęceń i upartości. Czy Tyler będzie w stanie spełnić tą obietnicę?
Jeszcze raz spojrzała w jego oczy. Tylko dzięki temu spojrzeniu podjęła decyzję.
Zaufała mu.
No to ten...
Do zaczytania ;)
CZYTASZ
Boskie uczucia || Loki
FanfictionNowy Jork. Miasto wyzwań, spełnionych marzeń, sukcesów i...bohaterów. Do pary brakuje tylko złoczyńców. Ale nie martwcie się, jest ich tutaj dość sporo. Granica między jednym, a drugim jest wbrew pozorom dość mała. Sama wiem to najlepiej. Nowe mia...