~25~

7.6K 450 28
                                    


Brunetka siedziała na placu obok sierocińca. Tydzień temu, dokładnie pierwszego dnia wiosny, skończyła 16 lat. Do pełnej i legalnej wolności, zostało jej jeszcze tak nie niewiele. W porównaniu w tym, ile już tu wysiedziała, dwa lata wydają się zaledwie krótką chwilą.

Więc czemu czuła się coraz bardziej uwięziona? Czy nie powinna czuć zbliżającej się wolności? Przecież na moment uwolnienia się z tego miejsca czekała odkąd nauczyła się mówić. Drzwi, prowadzące w normalne życie, były niemal na wyciągnięcie ręki...

A jednak czuła, że się od nich oddala.

Obok dziewczyny siedział Tyler. Chłopak wyprzystojniał, to trzeba było mu przyznać. W sierocińcu, co druga dziewczyna potajemnie się w nim podkochiwała. Wydatne kości policzkowe, miękkie brązowe włosy i te duże, zielone oczy oraz piękny uśmiech zachwycały dziewczęta w wieku brunetki. Nigdy nie rozumiała jak można się w nim zakochać. Traktowała go jak brata. On, traktował ją jak siostrę. Widzieli w sobie rodzinę, nie parę kochanków.

Chłopak był jej jedyną ostoją. Powiernikiem sekretów, skarbnicą jej zmartwień,  pocieszycielem w potrzebie, listą jej marzeń i obaw.

To wszystko na prawdę, cudowne tytuły. Ale co ona mogła zrobić dla niego?

Tyler uważał, że wprowadzenie go w jej świat, było już wystarczającym powodem do wdzięczności. To ona pokazała mu jak wygląda życie. Prawdziwe, uliczne życie. Nauczyła go kraść. Okazało się, że brunet był w tym wyjątkowo dobry.

-Za rok już cię tu nie będzie.- zauważyła nagle dziewczynka. Tyler spojrzał na nią ze współczuciem.

-Chciałbym być w twoim wieku.- odparł.- Wtedy nie musielibyśmy się rozstawać.

-Rozstania polegają na zniknięciu więzi między ludźmi. Nasza więź nie zniknie tak z dni na dzień, przyrzekam.- powiedziała. Tyler zawsze się dziwił, skąd brunetka bierze tyle mądrych sekwencji. Czasem myślał, że jest o wiele bardziej inteligentna niż wszyscy w jej wieku razem wzięci.

-To może uciekniemy?- zaproponował nagle Tyler. Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona.

-Kiedy?- spytała.

-Teraz.

-Teraz?- spojrzała na Tylera jak na wariata.

-No może nie teraz, ale niedługo.- zrehabilitował się chłopiec. Brunetka wciąż nie była przekonana do tego pomysłu.

-Potrzebowalibyśmy pieniędzy. I miejsca do spania. Samochodu...- zaczęła wyliczać.

-Jakoś sobie poradzimy. Umiemy kraść, a nocleg może moglibyśmy załatwić u jednego z twoich znajomych.- podsunął.

-Nie jestem pewna czy się zgodzą. Już mieli zadatki z prawem, a przetrzymywanie dwóch zbiegłych nastolatków, wcale nie wyjdzie im na dobre.- brunetka wzruszyła ramionami. Tyler zmarszczył brwi.

-Czemu musisz to wszystko tak utrudniać?

-Nie utrudniam. To ty wszystko upraszczasz. Ja tylko mówię jak jest. Realistycznie.- wyjaśniła, jednak chłopaka to nie przekonało. Wciąż uważał, że ucieczka to dobry pomysł.

-Tyle razy mi mówiłaś, że marzysz, aby się stąd wyrwać. Pozwól mi spełnić to marzenie.- nalegał. Dziewczyna zamyśliła się.

-Chyba trochę się tego boję.- powiedziała w końcu.- Nie wiem czy umiałabym się odnaleźć całkiem sama, w tym wielkim świecie. Bez miejsca, do którego mogłabym wrócić...

-Nie będziesz sama.- przerwał jej chłopak.

-Jakoś nie widzę na razie swojej przyszłości.- rzekła.

-Możemy zostać parą najlepszych, płatnych zabójców na świecie.- zaśmiał się Tyler.

-Jak w filmach?

-Dokładnie tak.- uśmiechnął się.- Gdyby to było nasze jedyne wyjście, mógłbym tego spróbować.- brązowooka zdała sobie sprawę, że po mimo śmiechu, Tyler mówi poważnie. Trochę ją to zaniepokoiło.

-Naprawdę? Byłbyś w stanie odebrać życie?- spytała poważnie. Sama nigdy chyba nie zdobyła by się na coś takiego jak zabójstwo, więc chciała wiedzieć, co myśli o tym jej przyjaciel.

-Myślę, że tak. W końcu to nic takiego.- wzruszył ramionami. Brunetka się zmartwiła. Nie sądziła, że Tyler jest taki.

-Hej, nie martw się. Obiecuję, że wszystko będzie dobrze.- zapewnił ją łagodnie.- Nie pozwolę, aby ktoś cię skrzywdził. Nigdy nie będziesz głodować, ani nie będzie ci brakować dachu nad głową. Zawsze będziesz ciepło ubrana. Nigdy nie będziesz chodzić brudna i zaniedbana. Przyrzekam. Tylko mi zaufaj.

Dziewczynka mu uwierzyła. Widziała w jego oczach, że mówił szczerze. Jednak miała pewne obawy. Obietnice można składać, to żaden problem. W końcu to tylko słowa. Zawsze można o nich zapomnieć, lub po prostu się ich wyprzeć. Znacznie ciężej jest te obietnice wypełnić. To już wymaga wielu poświęceń i upartości. Czy Tyler będzie w stanie spełnić tą obietnicę?

Jeszcze raz spojrzała w jego oczy. Tylko dzięki temu spojrzeniu podjęła decyzję.

Zaufała mu.




No to ten...

Do zaczytania ;)

 Boskie uczucia || Loki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz