Rutynowa akcja. Wszystko miało przebiegać zgodnie z planem. Wejść do rezydencji, wyjąć z sejfu pieniądze i wyjść. Łatwizna. To nie było dla nich nic trudnego, robili to chyba ze sto razy. Dziewczyna i jej przyjaciel Tyler byli idealnie zgrani, doskonale wiedzieli co maj ą robić. W sumie całe przedsięwzięcie nie miało zająć nawet piętnastu minut.
Tylko nie wiedzieli jednego. Bogacz, którego zamierzali okraść nie był jak wszyscy do tej pory. Ten był inny, o wiele bardziej niebezpieczny. Jednak niestety, nie mieli o niczym pojęcia. Co skończyło się bardzo tragicznie.
-Kto wchodzi tym razem?- spytał Tyler gdy w nocy szykowali się do wyjścia. Oboje ubrani w ciemne bluzy i czarne spodnie, pakowali do małych plecaczków to, co najpotrzebniejsze.
-Myślę, że chyba ja. Okna na piętrze są dość małe, więc nie sądzę, że ty i twoje szerokie bary się zmieścicie.- odpowiedziała mu brunetka, po czym założyła plecak na skórzaną kurtkę. Rzeczywiście, Tyler od kilku lat bardzo dbał o swoją masę mięśniową, dzięki czemu teraz dorównywał siłą swojej przybranej siostrze, która uważała siłownię za stratę czasu. Mimo tego chłopak nie ma szans, żeby być szybszym, czy zwinniejszym od dziewczyny. Niestety, zielonooki nie wyćwiczy umiejętności skakania z trzeciego piętra.
-Uważaj co mówisz, na te bary lecie wiele lasek. Należy im się trochę szacunku.- zaśmiał się Tyler. Brunetka przewróciła oczami, po czym wyszła z mieszkania. Jej towarzysz podążył za nią.
Droga pod rezydencje nie była długa. Przemieszczając się ciemnymi uliczkami, byli na miejscu po dwudziestu minutach. Dom był biały, nowocześnie wyposażony, z fikuśnym ogrodzeniem, garażem i basenem.
Tydzień temu namierzyli sprzątaczkę tego bogacza, która na szczęście przyjaciół nienawidziła swojego szefa i z chęcią sprzedała im wszystkie potrzebne informacje. Powiedziała, w którym pokoju znajduje się sejf, jaki ma zamek, jak wyłączyć zamek oraz w jakie dni dom będzie pusty. To był właśnie ten dzień.
Włamywacze wspięli się na ogrodzenie i je przeskoczyli. Założyli ciemne kominiarki i rękawiczki, żeby ułatwić sobie robotę. Przebiegli przez trawnik i znaleźli się pod ścianą domu. Na ich szczęście, właściciel nie zamontował kamer. Dziewczyna wykorzystała starą sztuczkę i wyhodowała w kilka sekund gruby pęd, sięgający okna na piętrze. Sprzątaczka powiedziała, że to pokój, w którym żona właściciela posesji maluje, więc żeby nie śmierdziało farbami, okno jest tam cały czas otwarte.
Dziewczyna wspięła się po roślinie i otwierając okno bardziej, weszła do środka. Pokój był zapełniony malunkami. Średniej jakości, pomyślała brunetka. Wyszła z pomieszczenia i udała się na dół, do głównego wejścia. Przy drzwiach był umieszczony panel obsługujący alarm. Brunetka podłączyła do niego specjalny tablet, który wyciągnęła z plecaka, po czym po kilku hackerskich sztuczkach, wyłączyła urządzenie. Uśmiechnięta otworzyła przyjacielowi drzwi.
-Idzie ci coraz sprawniej.- pochwalił ją Tyler. Dziewczyna zamknęła za nim drzwi.
-Praktyka czyni mistrza.- odpowiedziała brązowooka i razem z chłopakiem przeszli na wyższe piętro. Odnaleźli upragniony pokój.
Był to malutki salon. Urządzony przyjemnie. Jasne kolory i wiele poduszek oraz zdjęć, nadawały temu miejscu bardzo rodzinny nastrój. Sejf był umiejscowiony na półce, za stertą książek na regale. Przyjaciele odsunęli powieści i odsłonili skrytkę na pieniądze. Drzwiczki były dość małe, a po środku był panel z cyferkami. Dziewczyna przejechała palcami po zimnym metalu.
-Solidny.- stwierdziła. Nie miała pojęcia, że dotykając powierzchni sejfu, włączyła cichy alarm, informujący właściciela.- Idź sprawdzić sypialnie, może uda ci się znaleźć jakąś biżuterię.
Tyler posłusznie wykonał prośbę przyjaciółki i zostawił ją samą. Dziewczyna wyciągnęła z plecaka specjalne urządzenie, które kupili na zamówienie u znajomego po fachu. Mała kostka, która potrafiła złamać każdy kod. Wystarczyło tylko przyłożyć ją do zamka. Tak też zrobiła. Po niecałej minucie ciszy, sejf stał przed nią otwarty, a w środku masa pieniędzy kusiła ją niemiłosiernie.
Dziewczyna już miała sięgać po forsę, gdy dostała czymś w głowę i wylądowała na ziemi. Cały świat zawirował, zrobiło jej się ciemno przed oczami. Na chwilę straciła kontakt z rzeczywistością, wszystko się rozmyło. Z trudem przetoczyła się na plecy i zobaczyła swojego oprawcę. Nad nią stał napakowany, łysy koleś w garniturze. W ręku miał pistolet, którym najprawdopodobniej oberwała przed chwilą brunetka.
-Mamusia nie nauczyła panienki, że nie wolno kraść?- spytał z uśmiechem celując w głowę dziewczyny.
-Jakoś nie miałam tego luksusu.- wymamrotała masując obolałą skroń.
-Pan Duglas nie ucieszy się z brudnego dywanu, ale zawsze lepiej mieć pełny sejf i martwego złodzieja, niż zostać z niczym, prawda?- spytał głębokim głosem i przybliżył się do dziewczyny. Brunetka nie chciała tak skończyć i cholernie się bała, że zginie. Przeklinała siebie w myślach, że była mało ostrożna.
W jednej chwili, wszystko się zmieniło. Teraz to oprych leżał na ziemi, odrzucony silnym ciosem Tylera, który powalił go grzebaczem kominkowym. Wykorzystał moment i podniósł przyjaciółkę z podłogi.
-Wiejemy dopóki tam leży.- dziewczyna wskazała na mężczyznę, który leżał na podłodze i nie mógł dojść do siebie po silnym ciosie nastolatka.
-Zaczekaj.- powiedział jej spokojnie Tyler, po czym zaczął walić w głowę leżącego, z coraz to większą siłą. Brunetka patrzyła na tą scenę z przerażeniem. Było słychać jęki mężczyzny, odgłos łamanej czaszki. Krew. Trochę tu, trochę tam. Potem jeszcze więcej. Tyler walił w mężczyznę, z furią i nienawiścią.
-On już nie żyje, zostaw go!- powiedziała brunetka i złapała Tylera za ramię. Ten jednak ją odtrącił.
-Musze mieć pewność!- po czym jeszcze kilka razy uderzył martwe już ciało.- Idziemy.
Złapał ją za rękę i wyprowadził. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co się przed chwilą stało. Przecież jej Tyler nie byłby zdolny do tak okropnej rzeczy. Nigdy by tak o nim nie pomyślała. Jak o mordercy. W jego zachowaniu pojawiło się coś mrocznego, złego, czego dziewczyna nie umiała wyjaśnić. To już nie był jej przyjaciel. Tyler został mordercą.
~~*~~
Brunetka dokładnie to przemyślała. To, co robił Tyler, było okropne. I wcale się tym nie przejmował. Opowiadał cały czas tylko o tym. Jak świetnie się wtedy czuł. Dziewczyna nie mogła tego wytrzymać.
Przyszedł kolejny tydzień. Kolejny rabunek. Wszystko tak jak zwykle.
-Może teraz ty wszystko załatwisz? Nie czuje się najlepiej, więc zostanę na zewnątrz i postoję na czatach.- zaproponowała brunetka.
-Mam nadzieję, że ktoś się natrafi i będzie ciekawie, tak jak ostatnio.- uśmiechnął się, po czym wbiegł na teren posesji.
Dziewczyna stała kilkaset metrów dalej i patrzyła, jak Tyler wchodzi do środka. Przebiegła kawałek, jeszcze bardziej oddalając się od domu. Stanęła. Wyciągnęła z kieszeni małe urządzenie. Złączonych ze sobą kilka kawałków technologii, nic specjalnego. Ścisnęła go mocniej w rękach. Wzięła drżący wdech i zamknęła oczy, gdyż czuła, że zaraz się rozpłacze.
-Wybacz mi...- szepnęła cicho, po czym wcisnęła guzik na urządzeniu. Sekundę później, dom w którym był Tyler płonął w wielkiej eksplozji.
Sad. Ale zagadka w końcu rozwiązana.
Do zaczytania ;)
CZYTASZ
Boskie uczucia || Loki
FanfictionNowy Jork. Miasto wyzwań, spełnionych marzeń, sukcesów i...bohaterów. Do pary brakuje tylko złoczyńców. Ale nie martwcie się, jest ich tutaj dość sporo. Granica między jednym, a drugim jest wbrew pozorom dość mała. Sama wiem to najlepiej. Nowe mia...