~12~

9.6K 560 145
                                    


-Co robisz? Wydawało mi się, że to moja pracownia.- spytał Stark stanąwszy w drzwiach. Podniosłam palec wskazujący w górę, dając mu do zrozumienia by chwilę zaczekał. Wstukałam jeszcze kilka komend na klawiaturze i odwróciłam się na krześle do mężczyzny.

-Wybacz, potrzebowałam odpowiedniego sprzętu.- dałam mu ręką znak by podszedł do mnie.- Na podstawie zdjęć z różnych kamer, ustaliłam w jakich kobietach najczęściej gustuje nasz drogi Brendon i stworzyłam obraz potencjalnej kandydatki na jego nową laskę. - pokazałam Tony'emu zdjęcie kobiety stworzonej ze zlepków cech jego poprzednich dziewczyn.

-Jak ci się udało znaleźć te wszystkie informacje?- nie ukrywał swojej ciekawości.

-Trochę to trwało, ale udało mi się namierzyć jego miejsce pobytu. Reszta poszła już z górki.- wzruszyłam ramionami.

-Więc gdzie przebywa?

-Jedziemy do Las Vegas.- uśmiechnęłam się.

To będzie niezapomniana wycieczka.

~~*~~

Nazajutrz, jechaliśmy w dwóch samochodach do Vegas. Muszę przyznać, w ciągu swojego życia, dość dużo podróżowałam, ale tam jeszcze nie byłam. 

-Mówię Ci, polubisz to miasto. Jak już wykonamy zadanie to pójdziemy się zabawić, odpoczynek dobrze nam zrobi.- Tony, z którym jechałam w samochodzie, najwidoczniej jechał tam tylko po to, żeby się schlać. Eh, cały on.

W drugim aucie jechał Loki, Steve i Barton. Czarnowłosemu zdjęli obręcz i dostał przepustkę na czas misji. Bez niego nasz plan nie wypali. 

Ciekawi mnie jak oni się bawią. Bo u nas normalnie szał ciał, jak to określił Stark włączając głośno muzykę i dociskając pedał gazu.

-Zacznę świętować, jak nasz cel znajdzie się już w piwnicy Avengers Tower.- powiedziałam i patrzyłam jak mijamy kolejne samochody na autostradzie. Pewnie już dawno zgubiliśmy drugą część ekipy.- Musisz tak szybko jechać?

-A co boisz się?- spytał z uśmiechem.

-Nie, tylko zastanawia mnie czemu pragniesz dojechać tam jak najszybciej.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Kobieto, to Las Vegas.- popatrzył na mnie jak na wariatkę.

-No tak, dzięki że mi przypomniałeś.- odparłam sarkastycznie i ponownie odwróciłam wzrok do okna. Trzeba było się zabrać z całą resztą.

~~*~~

Dojechaliśmy do hotelu, który Stark dla nas wynajął. Budynek samym wyglądem niewiarygodnie dawał po oczach, dlatego musiałam założyć okulary, żeby nie oślepnąć. Kobieta w recepcji dała nam karty do apartamentu, a Tony poinstruował ją, żeby wytłumaczyła drugiej grupie gdzie mają iść jak przyjadą. Domyślam się, że Steve nie ogarnąłby tak skomplikowanej technologii, jaką są zamki na karty zamiast klucze. Na szczęście to nie nasz problem.

Jeden z pracowników zaniósł nasze bagaże do windy, jednak powiedzieliśmy mu, że dalej damy sobie radę sami. Pojechaliśmy na najwyższe piętro, gdzie znajdował się wielki apartament. Salon z przeszkloną ścianą, skórzane kanapy, mini barek i wiele innych bajeranckich rzeczy. Oczywiście wszystko sterowane dotykowym pilotem. Już nie mogę się doczekać, aż przyjedzie Rogers. Będzie ubaw po pachy.

Poszłam na górę ze swoją walizką i wybrałam jeden z sześciu pokoi. Położyłam swoje rzeczy na dużym łóżku i wybrałam kilka niezbędnych mi produktów pod prysznic. Łazienkę można zdecydowanie określić mianem luksusowej. Od razu wpadła mi w oko szeroka wanna. Czemu nie?  pomyślałam. Zdjęłam wszystko z siebie i urządziłam sobie długą kąpiel, podczas której jeszcze raz recytowałam w pamięci wszystkie części naszego planu. Marzyłam o tym, żeby udało się bez żadnych komplikacji, jednak znałam życie.

Los jest jak marudna nastolatka. Jest wredny i nieprzewidywalny, a raz na jakiś czas, staje się nie do zniesienia i wtedy to już zupełnie nie masz pojęcia co cię spotka.

Wyszłam z kąpieli po jakiejś godzinie i owinęłam się w ręcznik. Przeklęłam pod nosem, gdy okazało się, że nie wzięłam ubrań z walizki. Tak więc wyszłam w samym ręczniku do pokoju.

-Obyś miał dobry powód, dla którego tu jesteś, bo nie ręczę za siebie.- wycedziłam widząc, że Loki stoi w moim pokoju. Zażenowanie jego wzrokiem na moim prawie nagim ciele mieszało się z chęcią uduszenia do tym ręcznikiem.

-Myślałem, że ten pokój nie jest zajęty.- uśmiechnął się niewinnie, a ja poczułam jeszcze większe wypieki na twarzy. Co za chory psychol.

-Nie pieprz głupot, przecież widzisz walizkę.- warknęłam. Loki wciąż oglądał mnie z niejakim zaciekawieniem.- A teraz spadaj stąd, póki jeszcze mam resztki cierpliwości.

Ten zamiast wyjść, zaczął zbliżać się do mnie wielkimi krokami. Odruchowo ścisnęłam mocniej ręcznik i cofnęłam się, aż natrafiłam na ścianę. Zielonooki stał bardzo blisko. Musiałam przyznać, że jego oczy robiły wrażenie. Jakby mała, zielona galaktyka, która bez ustanku się porusza. Uśmiech nie schodził mu z twarzy pokazując idealnie białe ząbki. Gdyby nie był takim dupkiem i zakłamaną gnidą, powiedziałabym, że jest całkiem przystojny. Ale nigdy się do tej myśli nie przyznam.

 Bił od niego przyjemny chłód, który delikatnie drażnił moją rozgrzaną skórę. Wyraźnie czułam jak kropelki wody spływają mi po plecach. Staliśmy tak chwilę, patrząc na siebie. Byłam gotowa na każdy jego ruch. No, prawie każdy.

-Mam nadzieję, że poczułaś się nieswojo.- wyszeptał i odsunął się powoli. Jednak tylko o kilka centymetrów. Coś czułam, że to jeszcze nie koniec. Ponownie otworzył usta by coś powiedzieć, jednak przerwało mu pukanie do drzwi. Znalazł się przy nich w mgnieniu oka i otworzył Clintowi, którego bardzo zdziwił widok bożka w moim pokoju. Barton spojrzał najpierw na niego, potem na mnie, nie za bardzo rozumiejąc co się dzieję.

-Nie chciałem w niczym przeszkodzić.- powiedział trochę zmieszany, najpewniej wnioskując jakieś dwuznaczne sytuacje. Bóg mi świadkiem, że kiedyś go za to pobije.

-Loki właśnie wychodził.- powiedziałam oschle. Czarnowłosy odwrócił się do mnie i po raz  ostatni  lustrując wzrokiem, wyszedł.

-Za trzy godziny zaczynamy. Wyrobisz się?- spytał mnie Clint.

-Jeśli ten głupek znowu nie wlezie mi jak krowa do obory to dam radę.- powiedziałam zła na siebie za brak odwagi w sytuacji, która miała sytuację chwilę wcześniej. Loki osiągnął swój cel: poczułam się nieswojo.

~~*~~

Trzy godziny później zeszłam po schodach. Na głowie miałam blond perukę, a na oczach niebieskie soczewki. Ubrana w krótką, opinającą spódnicę w kolorze czerwonym i czarną bluzkę bez ramion oraz skórzaną kurtkę, pokazałam się chłopcom. Mocny makijaż i buty na obcasach były wykończeniem mojego wyzywającego stroju.

-Wyglądasz jak nie ty.- stwierdził Steve.

-O to właśnie chodziło.- powiedział z dumą Tony, który pomagał mi dobierać stylizację. Twierdził, że wie jaki typ lubią bogaci mężczyźni. Nikt nawet nie próbował się z nim kłócić.

-To co, zaczynamy?- zapytałam z uśmiechem.

Rozdziały będą chyba co sobotę. Tak mniej więcej.

Do zaczytania ;)

 Boskie uczucia || Loki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz