Starszy mężczyzna siedzi rozłożony na kanapie. Jego nogi w ciepłych kapciach, spoczywają na niskim stoliku. Poprawił poduszki pod swoimi obolałymi plecami i wrócił do oglądania hiszpańskiej telenoweli.
-Ta czapeczka nie ukryje twoich zakoli Tony- ze schodów schodził w niesamowicie powolnym tempie zgarbiony staruszek. Coś jakby zwolnione slow motion.
-A niech cię Bruce! Mam nadzieję, że kiedyś połamiesz się na tych schodach.- odpowiada w odpowiedzi Stark i wspomina czasy, kiedy jeszcze miał włosy.
-Obawiam się, że taki upadek skończyłby się moim pogrzebem.- zaśmiał się Banner i wciąż stawiał ostrożnie stopy, kurczowo trzymając się poręczy. Jego okulary były teraz o wiele grubsze niż dawniej i tylko dzięki nim nie był ślepy jak stary kret. Niewielka część jego brązowych pukli, które postanowiły jeszcze trochę ogrzewać jego głowę, zmieniły barwę na białą, dlatego często Stark śmiał się z kolegi, że przypomina mu Świętego Mikołaja na emeryturze.
-Nie sądziłem, że dożyje starości.- wyznał szczerze Tony.- Sądziłem, że umrę w walce z kosmitami, robotami, czy innym świństwem pragnącym zniszczyć naszą malutką, niebieską planetę. A teraz moim jedynym zajęciem jest branie tabletek, żeby zbyt wcześnie nie wykitować.
-Zasłużyliśmy na trochę spokoju.- skomentował Bruce, który nareszcie zszedł ze schodów. Doczłapał do Tony'ego i spoczął ciężko na kanapie.- Chociaż przyznaje, że mój umysł, nie jest już tak jasny jak kiedyś.
-Oj, Bruce, pamiętasz te czasy, gdy latałeś po mieście jako zielony gigant?- zaśmiał się Stark i zaraz skrzywił się z bólu, gdyż złapał go bolesny skurcz w nodze.- Cholera jasna!
-Dziadziusiowi już nie wypada tak przeklinać.- do salonu człapał o lasce skulony staruszek. Jego chude, lecz wciąż umięśnione nóżki, trzęsły się przy każdym kroku. Miał na sobie krótkie spodenki i hawajska koszulę. Wynalazca rzucił w jego stronę poduszką, w wyniku czego złapał go kolejny skurcz.
-Do diabła z przeklinaniem, Clint. W tym wieku już wszystko mi wolno.- stwierdził Stark i wrócił do oglądania swojego serialu.
-Dziwne, że w ogóle dożyliśmy takiego wieku.- skomentował starzec i usiadł obok przyjaciół.
Ich żałosne rozmyślania nad swoim losem przerwał głos sztucznej inteligencji.
-Sir, nastolatki znowu bawią się na pana podjeździe.
-Przeklęte dzieciaki, won z mojego trawnika!- krzyknął w powietrze miliarder i spróbował podnieść się z kanapy. Po wielu jękach i trzech podejściach, nareszcie podniósł się z siedzenia.- Zrzucę na nich bombę i powiem, że ze starości ześwirowałem. Każdy sąd mnie uniewinni.
-Ty od zawsze byłeś szalony, Stark.- rzekł Clint i przez chwilę na twarzy Tony'ego Starka zauważył ten szelmowski uśmieszek, który widział tyle razy, gdy byli jeszcze w sile wieku.
-Prawda. Ale teraz jestem zdesperowany i szalony. Może powinienem wymienić sobie kręgosłup? Myślę, że metalowe kręgi nie sprawiałyby mi tyle zawodu.
-Świetny pomysł. Jeśli szukasz ochotników, to ja jestem chętny. Z chęcią dam się pokroić.- odparł Barton i on również dał odpocząć swoim starym kościom, spoczywając na miękkich poduszkach.
-Kiedy Nat wróci z aerobiku?- wypalił Banner. Agentka Romanoff również uległa procesowi starzenia, lecz zamiast siedzieć i marudzić jak większość tej pomarszczonej zgrai, postanowiła zadbać o siebie i korzystać z życia póki jeszcze może.
-Steve po nią pojechał. Powinni zaraz być.- Clint zgarnął gazetkę ze stolika i zajął się czytaniem horoskopu.
-Steve?- Tony wyglądał na autentycznie przerażonego. Opierał się o blat i grzebał w szafeczce z tabletkami.- Może powinniśmy już zamawiać wieńce pogrzebowe?
CZYTASZ
Boskie uczucia || Loki
FanfictionNowy Jork. Miasto wyzwań, spełnionych marzeń, sukcesów i...bohaterów. Do pary brakuje tylko złoczyńców. Ale nie martwcie się, jest ich tutaj dość sporo. Granica między jednym, a drugim jest wbrew pozorom dość mała. Sama wiem to najlepiej. Nowe mia...