Czyli...
Jej Wysokość, Venus.Rano obudziła ją służąca. Kobieta nigdy nie starała się, żeby jej poranne odwiedziny w sypialni królowej pozostawiać bez najmniejszego szmeru. Z impetem trzasnęła drzwiami, wchodząc do środka, krzyknęła głośne "Dzień dobry!", a następnie brutalnie odsłoniła zasłony, zalewając pomieszczenie falą jasnych promieni słonecznych. Venus usiadła na łóżku przymykając oczy przed nadmiernym światłem. Spojrzała na straszą panią, która stała przy jej łóżku.
-Dzień dobry...- wymamrotała sennie. Myślała, że po tych kilku miesiącach przyzwyczai się do tego typu pobudki, jednak za każdym razem ciężko jest jej wstać z łóżka.
-Niech wasza wysokość się pospieszy, dzisiaj będzie bardzo pracowity dzień i nie ma chwili do stracenia!- służąca pomogła jej wygramolić się z łóżka i popchnęła dziewczynę w stronę drzwi od łazienki.- Kąpiel już gotowa, przygotuje suknie.
-Pracowity dzień.- prychnęła pod nosem Venus. Zawsze ma pracowity dzień. Loki ogarnia to całe "królowanie" o wiele bardziej od niej. Zawsze rano wstaje wcześniej, tak żeby jej nie budzić i zajmuje się sprawami Asgardu. Jednak po mimo tylu obowiązków, zawsze znajduje czas dla niej.
Dziewczyna zdjęła białą koszule nocną i wskoczyła do wanny. Wiedziała, że ma około siedmiu minut zanim służka wparuje do łazienki by pomóc jej wyjść z wanny i z niezwykłą zręcznością założyć jej suknie. W jakiś sposób Venus bardzo podziwiała starszą kobietę. Widać było, że jej praca jest dla niej bardzo ważna, a długoletnie doświadczenie jest jej bardzo mocną zaletą. Gdyby nie ona, to pewnie do dziś brunetka nie wiedziałaby jak się sama rano ogarnąć na czas.
-Myślę, że ta będzie na dziś odpowiednia.- służąca weszła do łazienki, niosąc długą suknie w kolorze piasku (zdjęcie w mediach). Dziewczyna wyszła z kąpieli i dokładnie wytarła się ręcznikiem. Służąca podała jej odpowiednie ubrania po spód, a następnie pomogła jej szybko założyć suknie. Następnie upięła jej elegancko włosy i zrobiła lekki makijaż. Venus nawet nie przypuszczała, że kobiety z Asgardzie też się malują. Na sam koniec nałożyła jej malutki, złoty diadem z zielonymi kamieniami, który dostała od swojego męża w dniu ślubu.
Kiedy już wszystko było gotowe, Venus mogła wyjść z komnaty.
-Król i jego brat oczekują już pani na śniadaniu.- powiedziała uprzejmie kobieta.
-Dziękuję. Miłego dnia.- odpowiedziała jej Venus i szła korytarzami pałacu, by nareszcie dość do królewskiej jadalni. Brunetka uwielbiała duże przestrzenie i zawiłe korytarze, dlatego poruszanie się po zamku było dla niej czystą przyjemnością. Gdy Venus doszła do jadalni, dwoje strażników skłoniło się przed nią nisko i otworzyli jej drzwi.
Pomieszczenie nie było jakieś strasznie kolosalne. Mieścił się tam tylko duży stół na kilkanaście osób i ozdobne krzesła. Na ścianach wisiały rodzinne portrety, a okno z lewej strony wychodziło na dziedziniec przed pałacem. Stół był tylko zastawiony do połowy, gdyż tylko trzy osoby brały udział w posiłku. Rodzice Thora i Lokiego, zaraz po koronacji syna, udali się na Midgard, by tam spędzić w spokoje ostatnie lata życia.
-Siemka.- powitała ich Venus i usiadła przy stole obok swojego męża i naprzeciwko Thora.
-Skarbie, królowej nie wypada wyrażać się w ten sposób...- zaczął z uśmiechem upominać żonę Loki, jednak ta go ubiegła.
-Witajcie zacni panowie! Mam nadzieje, że dobrze spaliście.- krzyknęła na całą sale, a młoda służka nalewająca jej soku zachichotała cicho pod nosem.
-No to już było troch przesadzone.- zaśmiał si Thor.
-Wyluzuj magik, same ziomy na kwadracie, więc nie masz się czym spinać. Siary ci nie zrobię.- Venus starała się wynaleźć jak najbardziej kolokwialne słowa, żeby tym samym wkurzyć czarnowłosego. Może i byli małżeństwem, ale niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają.
-Same z tobą utrapienia.- powiedział z pretensją Loki, jednak po jego twarzy błąkał się zawadiacki uśmieszek.
-To już nie moja wina. Wiedziałeś za kogo wychodzisz.- powiedziała Venus i włożyła kolejny kawałek naleśnika do ust. Thor przyglądał się tej małżeńskiej wymianie zdań z szerokim bananem na ustach.
-Ale wy jesteście słodcy.- skomentował blondyn.
-Wiemy.- powiedzieli jednocześnie i cmoknęli się w usta.
Reszta śniadania upłynęła raczej w ciszy i spokoju. Następnie każdy rozszedł się do swoich zajęć. Thor oczywiście nie miał ich za dużo, więc chętnie skorzystał z chwili czasu wolnego. Król zajął si sprawami politycznymi, a Venus musiała pozałatwiać całą resztę. Wysłuchała próśb kilku obywateli, którzy przyszli do niej na audiencje. Zajęła się sprawami co do dekoracji na przyjęcie, z okazji odejścia ze służby generała ich wojsk oraz podpisała kilka papierów. Przywitała w imieniu króla kilku ambasadorów i nareszcie mogła na chwilę usiąść. Ale tylko na chwilę. Później musiała odpisać na kilka poważnych listów, podrabiając podpis Lokiego. Było to jej ulubione zajęcie, ponieważ to była jej jedyna forma nielegalnej rozrywki, na jaką mogła sobie pozwolić.
Po południu przyszedł czas na przyjęcie przybyłych ambasadorów przez króla.
-Na prawdę muszę w tym uczestniczyć?- jęknęła Venus, która nienawidziła spotkań formalnych. Loki westchnął.
-Niestety musisz, skarbie.- odpowiedział cierpliwie mężczyzna. Brunetka zauważyła, że odkąd został królem, jego pokłady cierpliwości znacznie się powiększyły.
Weszli na sale. Wszyscy wstali i skłonili się, zostając w takiej pozycji, aż para królewska, nie usiadła na swoich tronach. Spotkanie się zaczęło. Ludzie wypowiadali się, Loki odpowiadał, po czym przychodziła kolej na następnego. W czasie monologu jednego z polityków, Venus szturchnęła na chwil swojego męża. Loki przerwał mówiącemu gestem dłoni. Ten natychmiast oblał się potem, widząc jak królowa nachyla się w stronę zielonookiego. Wszyscy bowiem wiedzieli, że brunetka ma bardzo duży wpływ na małżonka i zapewne, to co miała mu do powiedzenia, zaważy na dalszych losach ambasadora.
-Długo jeszcze?- jęknęła niczym małe dziecko.- Musze siku.
Loki zagryzł wargi, żeby powstrzymać się od śmiechu. Wstał.
-Królowa niestety musi nas opuścić, drodzy panowie. Jej obowiązki względem królestwa są niezwykle ważne i musi wrócić do ich wypełniania.- powiedział oficjalnie. Venus parsknęła pod nosem.
-Przyjemnością dla mnie było uczestniczyć w zebraniu.- Venus wstała i uśmiechnęła się do gości.- Ale musze niestety was przeprosić. Do widzenia.
Przeszła szybko przez sale i zniknęła za drzwiami. Podskoczyła z uciechy, niczym nastolatka, którą zwolniono z ostatniej lekcji do domu i pobiegła do swojej komnaty. W końcu czekała na nią bardzo ważna, królewska sprawa do załatwienia.
Są wakacje i jeszcze nie śpicie, prawda? 😂
Wracam sobie z dodatkami ❤
Do zaczytania;)
CZYTASZ
Boskie uczucia || Loki
FanfictionNowy Jork. Miasto wyzwań, spełnionych marzeń, sukcesów i...bohaterów. Do pary brakuje tylko złoczyńców. Ale nie martwcie się, jest ich tutaj dość sporo. Granica między jednym, a drugim jest wbrew pozorom dość mała. Sama wiem to najlepiej. Nowe mia...