Rozdział dwunasty: Niczym lew

4.4K 528 406
                                    

Notka od autorki: Fajnie się pisało ostatni rozdział. Ten nieco mniej - poza jedną sceną, którą po prostu uwielbiam.

---* * *---

- Harry! Co ty tam robisz?

- Jeszcze chwila! - krzyknął Harry w stronę zamkniętych drzwi łazienki, po czym chlapnął sobie trochę wody na czoło, zmywając zebraną na jego bliźnie krew. Westchnął, widząc, że błyskawica ponownie napełnia się czerwienią. To martwiło go bardziej niż koszmarny ból głowy, z jakim się obudził. Ból głowy mógł ukryć; opętanie przez Toma Riddle'a z zeszłego roku dało mu w tym mnóstwo doświadczenia. Krwawiąca blizna to co innego.

Tym razem Draco zapukał bardziej stanowczo.

- Harry Potterze, masz dwie minuty na wyjście z łazienki!

- Już wychodzę! - uspokoił go Harry, przyglądając się bliźnie. Tak, to powinno mu dać kilka godzin, zanim się przeleje i znowu zacznie kapać. Krew przebijała się powoli, jakby musiała walczyć po drodze z grubymi barierami mięśni i skóry. Obawiał się, że kilka godzin, które obiecał spędzić w bibliotece z Luną, pomagając jej nadgonić lekcje, które przegapiła w zeszłym roku przez petryfikację, mogą się okazać przegięciem, ale przy odrobinie szczęścia znajdzie w trakcie ich chwilę, by wyskoczyć do łazienki i znowu przemyć czoło, zanim zacznie z niego kapać.

Draco otworzył drzwi, zanim Harry zdążył złapać za klamkę. Harry spojrzał na niego z irytacją.

- To nie były dwie minuty - zauważył.

- Kłamałem - odparł Draco i złapał rękę Harry'ego, wolną dłonią odsuwając mu z czoła grzywkę zanim Harry zdążył go powstrzymać. Odwrócił głowę, ale Draco i tak już zdążył zobaczyć bliznę i jej kolor.

- Tak myślałem - szepnął Draco, po czym podniósł głos. - Jakoś zapomniałeś o tym wspomnieć, jak mówiłeś mi o ostatnich tygodniach, Harry.

Harry spojrzał na niego ze złością, po czym ruszył w stronę biblioteki. Draco bez problemu za nim nadążył. Było to kompletnie niesprawiedliwe, ale Draco ostatnio zaczął gwałtownie rosnąć i jakoś nigdy nie potykał się o własne nogi, jak pozostali chłopcy.

- Czemu mi o tym nie powiedziałeś? - zaczął naciskać Harry'ego. - Czemu uznałeś, że to jest ta jedna sprawa, którą powinieneś przede mną ukryć? - Zamilknął, ale Harry wiedział, jakiego rodzaju myśli musiały mu chodzić po głowie. Skoro ukryłeś przede mną jedną sprawę, to skąd mam wiedzieć, czy nie ukryłeś ich więcej?

Było ich więcej, ale żadne z nich nie było sprawą Dracona. Nie musiał wiedzieć, że Harry spotyka się z Peterem, ani o czym wtedy rozmawiają; to była tajemnica Petera, którą Harry miał zamiar dotrzymać. Nie musiał wiedzieć, że Harry miał czasem ochotę przekląć Connora, kiedy ten rozwodził się o tym jak wspaniałym dobrem dla niego jest dar przymuszenia, ponieważ wtedy uznałby, że od samego początku miał rację w kwestii Connora. Nie musiał wiedzieć, jak strasznie niekomfortowo Harry się czuł przy Syriuszu. To była prywatna sprawa, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę konflikt, jaki Harry czuł względem swoich emocji dotyczących Syriusza i tych, które dotyczyły Snape'a.

I o krwawiącej bliźnie też nie musiał wiedzieć, bo wtedy Harry musiałby mu wyjaśnić swoje sny, a nie miał pojęcia, jak to zrobić. Niby co miał oznaczać sen o dwóch postaciach i inny, o mrocznych postaciach zacieśniających wokół niego krąg? Harry wiedział, że tylko po nich budził się z bólem głowy i krwawiącą blizną, ale nie mówiły mu one o niczym, czego by już nie wiedział. Tak, miał wrogów. To było oczywiste odkąd jego walki z Bellatrix - właściwie to odkąd się dowiedział, że Connor ma wrogów.

Oswobodzony z mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz