Rozdział drugi: Kartograf

5.1K 527 590
                                    

Notka od autorki: Czekałam na ten rozdział. Domek z kart zaczyna się walić.

---* * *---

Harry słuchał jak ich matka czyta Connorowi na głos książkę, ucząc go historii, którą tak naprawdę powinien był znać od zeszłego lata. Nie odrywał oczu od własnej książki, jednego z dzienników Syriusza, które pisał jak jeszcze był aurorem. To była "pikantna" lektura, jak to określiła Lily zeszłego roku, kiedy Harry zapytał ją, czy może je przeczytać.

Teraz mógł je po prostu wziąć z półki i nikogo to nie obchodziło. Lily czy James zdawali się widzieć unoszący się dziennik, ale mrugali tylko i uznawali, że to sygnał rozwijającej się magii bezróżdżkowej Connora. Byli przekonani, że wszystko wokół nich działo się za sprawą Connora. Zaklęcie Fugitivus Animus wciąż działało.

Wyglądało na to, że nie miało podobnie mocnego efektu na Syriuszu, być może dlatego, że ten nie przebywał tak często w Dolinie Godryka. Czasami Harry'emu wydawało się, że jego ojciec chrzestny niemal go widzi. Mrugał i mrużył oczy, jakby musiał przyjrzeć się słońcu. Ale próbował niczego z tym zrobić, kilka razy tylko wyszeptał jego imię, co Harry mógł bez problemu zignorować.

Remus to było zupełnie co innego, jego nie było z nimi w pokoju kiedy Harry rzucił zaklęcie, które usunęło go ze świata Lily, Jamesa i Syriusza. Ilekroć ich odwiedzał, rozmawiał z Harrym normalnie, co wywołało serię delikatnych manewrów ze strony Harry'ego, które nie wyjawiłyby całej gry wilkołakowi. Mimo to, Remus robił się ostatnio coraz bardziej podejrzliwy. Harry'emu ulżyło, kiedy usłyszał, że Remus spędzi resztę lata w Hogwarcie. Wywar Tojadowy został dopracowany i Dumbledore zaprosił Remusa do przyłączenia się do ich kardy nauczycielskiej na pozycji nowego profesora Obrony przed Mroczną Magią (Lockharta zwolniono bez większych ceregieli). Remus był tam teraz, czytając na temat nauczania i przygotowując się do nowej roli.

Odwiedził ich w czasie ich urodzin i tylko on zobaczył prezent, który Harry otrzymał od Dracona Malfoya.

Harry odprężył się na myśl o Draconie i położył głowę na ramieniu. Mógł sobie pozwolić na odpoczynek. To nie tak, że Lily pojawi się nad nim nagle tak jak to kiedyś miała w zwyczaju, ganiąc go, że powinien się uczyć i strasząc historiami o tym, co się może stać jego bratu, jeśli nie będzie.

Harry zamarł, zaskoczony. Nie wiedziałem, że to pamiętam.

A jednak, wspomnienie było tuż przed nim, rozpostarte niczym szklany motyl. Uczył się sam, z zapałem, z własnej woli wypatrując każdej cząstki wiedzy, która może się kiedyś przydać Connorowi. Ale kiedy opadał z sił, Lily zachęcała go do kontynuacji, czasem wpędzając go w poczucie winy.

Powinna była to zrobić Connorowi, nie mnie. To on będzie potrzebował całej tej wiedzy.

Harry westchnął, czując jak książka w jego dłoniach robi się zimna. Connor zerknął na niego ze zmartwieniem. Harry zdołał się zmusić do uśmiechu i kiwnął w stronę swojego bliźniaka, co uspokoiło nieco Connora, który wrócił do nauki.

Harry po cichu zabrał ze sobą dziennik na górę, do ich sypialni. Jego sieć, a przynajmniej to, co z niej zostało, była usatysfakcjonowana tak długo, jak przebywał w tym samym domu co jego brat. Ale kiedy czuł, że jego magia zaczyna niekontrolowanie wyciekać, musiał się oddalić od swoich rodziców. Jak do tej pory niemal zamienił dłoń Jamesa w kawał lodu, niemal złamał rękę Lily i niemal złamał im karki przez kałużę lodu, która jakimś cudem znalazła się na schodach. Ten ostatni przypadek wyjątkowo zaniepokoił Harry'ego. Wyglądało na to, że jego moc nie tylko znalazła sposób obejścia jego prób kontrolowania jej, ale w dodatku udało jej się to zrobić bez jego wiedzy. Kilka razy dziennie teraz sprawdzał schody, żeby upewnić się, że nie ma tam jakiejś paskudnej, okrutnej pułapki, z uszanowaniem od Harry'ego Pottera.

Oswobodzony z mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz