Rozdział trzydziesty szósty: Nie możesz sobie pozwolić na to, by nie słuchać

4.7K 473 542
                                    

Notka od autorki: (tłumacz się też pod nią podpisuje) Od końca tego rozdziału zaczyna się kulminacja książki i będzie się ciągnąć do rozdziału czterdziestego drugiego. Wiem, że na końcu tego znajduje się cliffhanger, ale obiecuję, że będę wrzucać rozdział dziennie. Obiecuję. W porządku?

---* * *---

Snape zamknął oczy, zgrzytając prawą stroną obu szczęk i próbował wymyślić, co mógłby powiedzieć, co wreszcie dotarłoby do stojącego przed nim, irytującego dziecka.

– Harry – powiedział wreszcie.

Harry zerknął na niego ponad wywarem tojadowym, patrząc na niego uważnie szeroko otwartymi oczami. Jego ręce nawet przez chwilę nie przestały wybierać, mieszać i regulować temperatury. Robił to już tak często, że prawdopodobnie byłby w stanie uwarzyć to we śnie. Snape nie rozumiał, czemu Harry nie uwarzy sobie trochę więcej i nie zacznie sprzedawać go innym wilkołakom. Dumbledore z radością zapłaci za składniki, bo to by znaczyło, że Lupin z pewnością zostanie z nimi na następny rok. W międzyczasie Harry mógłby zacząć się dorabiać własnej małej fortuny, niezależnej od pieniędzy Potterów, których pewnie nigdy nie zobaczy.

Ale Harry powiedział, że nie chce okradać Snape'a ani Dumbledore'a i że tak na dobrą sprawę wolałby eliksir po prostu oddać za darmo potrzebującym. Oddać za darmo! Snape czasami żałował, że wewnętrzny Ślizgon chłopca nie wyssał z niego nieco więcej Gryfona.

Ale nie o to miałeś się teraz martwić, przypomniał sobie, po czym spojrzał surowo na Harry'ego. Podejrzewał, że magia Harry'ego mogła sięgnąć w jego stronę, zahaczyć o niego swoistą lianę i zwrócić jego myśli od większego źródła irytacji ku mniejszemu. Będą musieli nad tym popracować. Snape nie miał najmniejszego zamiaru dać się do czegokolwiek przymusić, bez względu jak nieważne to by mogło być, głównie dlatego, że Harry byłby zdewastowany, gdyby się dowiedział.

– Opuściłeś szkołę – powiedział, pilnując by jego głos był bez wyrazu. – Obiecałeś mi, że zapytasz mnie o zgodę zanim zrobisz coś takiego.

Harry zamarł na moment, po czym ostrożnie dodał włosy demimoza do porcji eliksiru nad którą pracował, zanim nie ośmielił się odstąpić od kociołka, by odwrócić się do Snape'a.

– Bardzo mi przykro z tego powodu, proszę pana – powiedział. – Zapomniałem.

Snape wciągnął głęboko powietrze. To była kolejna sprawa, którą miał zamiar omówić z Harrym, ale musiała zaczekać na inną okazję. Był wściekły, kiedy dowiedział się, że Harry urwał się ze szkoły w towarzystwie czystokrwistych w czasie nocy Walpurgii, ale gdyby naskoczył na Harry'ego zaraz po jego powrocie, to tylko doszłoby do czegoś niefortunnego. Dlatego odczekał z tą rozmową do momentu, w którym był już spokojny.

I był. Był, zapewniał sam siebie. Ale był również zaniepokojony czymś znacznie ważniejszym niż fakt, że Harry przebywał poza Hogwartem przez nieokreśloną ilość czasu.

– Harry – powiedział – ryzykujesz życiem bez namysłu.

Harry zarumienił się. Snape zastanawiał się, mrużąc oczy, co właściwie zaszło w czasie festiwalu. Milicenta nie pozwoliła Harry'emu powiedzieć o tym Draconowi i Snape'owi, twierdząc, że to prywatna sprawa między tymi, którzy wzięli w tym udział. Harry uwiesił się tej odpowiedzi nieco zbyt gorliwie, przez co Snape nabrał podejrzeń, że musiało zajść coś naprawdę niebezpiecznego.

– Nie jestem aż tak nierozsądny jak na początku roku – zaprotestował Harry. – Naprawdę. Kiedy straciłem sieć feniksa, wyczułem na sobie inne sieci, ale nie zniszczyłem ich wszystkich od razu. Tylko jedną, żeby uwolnić z powrotem moją zdolność do żywienia się magią.

Oswobodzony z mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz