Notatka od autorki: Ten rozdział mnie z początku zaskoczył, ale ładnie się wkomponowuje w resztę historii. Mam jednak nadzieję, że trzecia część nie rozbuduje się zanadto, bo szósty i siódmy rok są już wystarczająco długie.
---* * *---
Ręka Syriusza zacisnęła się na ramieniu Harry'ego, kiedy wreszcie wylądowali na ulicy Pokątnej. Harry odsunął się od niego i wziął kilka głębokich oddechów. Nigdy nie lubił aportacji łącznej, zawsze miał wrażenie, że ktoś próbuje mu wyciągnąć żołądek uszami.
Syriusz obejrzał się na niego z niepokojem.
- Wszystko w porządku, Harry?
Harry zmusił się do uśmiechu i kiwnięcia głową. Syriusz od rana poświęcał mu całą swoją uwagę, jakby usiłował wynagrodzić Harry'emu ignorowanie go przez resztę wakacji. Harry'ego już ciarki przechodziły od tego. Musiał się uwolnić od Syriusza. Wiedział, że ten ma dobre intencje i że spotka jeszcze więcej ludzi w Hogwarcie, ale tamci ludzie przynajmniej nie będą mieli zwyczaju sprawdzania, czy nie jest ranny, przy jednoczesnym pytaniu, czy nie ma ochoty na coś słodkiego.
- Connor - powiedziała Lily, rozwijając listę, która przyszła z listem z Hogwartu. Connor skorzystał z okazji i podał Harry'emu list skierowany do niego. Ich rodzice zachowywali się, jakby ten list przyszedł kompletnie pusty, póki Connor nie wyjaśnił im, że szkoła pewnie przez przypadek wysłała mu dwa egzemplarze. Wówczas się uśmiechnęli i wyglądało na to, że widzieli tam teraz imię Connora. - Chyba najpierw udamy się do Esów i Floresów. W tym roku trzeba będzie ci kupić jeszcze więcej książek.
Harry odetchnął z ulgą. W takim razie on uda się w przeciwnym kierunku i nikt nawet nie zauważy. Connor spojrzał na niego z sympatią, po czym uśmiechnął się szeroko do ich matki.
- Super pomysł, mamo.
Lily i James odprowadzili Connora w dół ulicy. Harry odwrócił się i już miał ruszyć przed siebie, kiedy Syriusz złapał go za ramię i zatrzymał w miejscu. Jego magia warknęła mu mokro w uszach i Harry poczuł jak moc wije mu się pod skórą. Szukała jakiegoś wyjścia, szansy, żeby kogoś skrzywdzić. Harry powiedział sobie stanowczo, że absolutnie teraz takiej szansy nie dostanie, więc ma siedzieć cicho, żeby on mógł się skupić na tym, co mówił Syriusz.
- A ty gdzie się wybierasz, Harry? - zapytał jego ojciec chrzestny. - Ktoś powinien mieć cię na oku, na wypadek, gdyby Glizdogon znów cię zaatakował.
- Raczej tego nie zrobi - powiedział Harry, skupiając się ze wszystkich sił na utrzymywaniu na twarzy maski spokoju, co było ciężkie, bo pod spodem zaczynał panikować. Naprawdę potrzebował się uwolnić na jakiś czas od Syriusza. Potrzebował zniknąć na chwilę w tłumie. Nawet obcy ludzie, którzy mijali ich teraz, zerkając tylko na nich przelotnie, a czasem nawet przyglądając mu się, jakby próbowali ustalić, czy jest Connorem, czy nie, byli lepsi od tego poczucia uwięzienia w klatce, jaką był jego dom. - Wczoraj przyszedł po Connora. Jak mnie znajdzie, to znowu tylko zacznie gadać jakieś bzdury.
- Które zignorujesz, prawda? - Palce Syriusza zacisnęły się mocno i Harry miał przelotne wrażenie, że pewnie zostaną mu po tym sińce.
- No pewnie, że tak - powiedział Harry. - Tak jak powiedziałeś, to same bzdury. Jestem na tyle rozsądny, że wiem, że nie powinienem słuchać śmierciożercy. To sami kłamcy, tak jak Voldemort, który nas zaatakował pod koniec pierwszego roku.
Syriusz odetchnął lekko i zdjął rękę z ramienia Harry'ego.
- Jeśli jesteś pewien...
- Jestem pewien, Syriuszu. - Harry uśmiechnął się do niego dzielnie. Opanował tę minę parę dni temu, ćwicząc w lustrze. - Zobaczymy się znowu za kilka godzin, w porządku?
CZYTASZ
Oswobodzony z mroku
FanfictionTrzeci tom Sagi Poświęcenia AU WzA, Ślizgoński!Harry. Harry usiłuje pozbierać się po druzgocących wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec jego drugiego roku nauki w Hogwarcie. Wreszcie pozna prawdy, które powinien znać od samego początku... ale...