Notka od autorki: A ten rozdział przedstawia dobitnie, co się dzieje, kiedy się tak ciągle buduje napięcie: prędzej czy później musi ono wybuchnąć.
---* * *---
Klik.
Albus westchnął i wyprostował się, kiedy ostatni z elementów jego pułapki został ułożony na swoim miejscu. Aż do dzisiaj nie miał możliwości skorzystania z tego - wszystko musiało się przyzwyczaić do rzuconych na nich zaklęć, a Harry musiał się znaleźć w swoim pokoju, śpiąc, co na pewno się stanie po uczcie halloweenowej - ale wątpił, żeby ktokolwiek odkrył je wcześniej. Kazał skrzatom umieścić wszystko w miejscach, które nie rzucały się w oczy i oczywiście, ponieważ był dyrektorem Hogwartu, posłuchały go z radością.
Machnął ręką, żeby rozwiać unoszące się okno, przez które obserwował zakładanie pułapki, po czym usiadł ciężko na swoim fotelu, by pozwolić sobie na chwilę żalu, że taka pułapka w ogóle była konieczna. Gdyby tylko Harry posłuchał słów swojej matki dochodzących z jego własnego umysłu poprzedniego dnia, pochodzących z jednego z tych narzędzi, Albus nie musiałby teraz tego robić.
Gdyby Voldemort nie zrobił tego, co zrobił, kiedy atakował Dolinę Godryka, to w ogóle nie musiałbyś się o to martwić.
Albus kiwnął głową z determinacją i wstał. Życzenie sobie innej przeszłości nie miało sensu, miał wystarczająco wiele lat, by się przekonać jak straszną stratą czasu to było.
Przeszedł przez pokój, by przygotować się do uczty halloweenowej, rzucając po drodze żerdzi Fawkesa zirytowane spojrzenie.
* * *
- Draco, można wiedzieć co się z tobą dzieje, do licha?
Draco odwrócił się i nieco uspokoił. Harry'emu nic nie było, jeśli nie liczyć generalnego wyglądu ułożonego chaotycznie podmuchami wiatru; pierwsza gra, przeciw Gryffindorowi, była w tę sobotę, więc Flint robił co było w jego mocy, żeby wykończyć swoją drużynę treningami. Zakazał również Draconowi pojawiania się na treningach, twierdząc, że rozprasza Harry'ego. Draco nie sądził, żeby to była prawda, ale nawet jeśli tak, to byłoby to po prostu sprawiedliwe w stosunku do ilości stresu, jakie Draco przeżywał, ilekroć tracił Harry'ego z oczu.
Dzisiaj jednakże jego nerwowość podskoczyła i nie wiedział nawet czemu. Pokręcił tylko głową i z uśmiechem sięgnął w stronę kosmyka na głowie Harry'ego, który sterczał mu prosto w górę. Harry odtrącił jego rękę wypraktykowanym gestem i sam pokręcił głową.
- Idę do biblioteki, pouczyć się z Neville'em - powiedział, mijając Dracona, żeby podnieść swoją torbę z podłogi.
- W porządku - powiedział Draco, podnosząc z ławki przyniesiony ze sobą podręcznik do transmutacji. - Pójdę z tobą.
Harry spojrzał na niego przeciągle.
- Zachariasz pewnie też tam będzie - powiedział. - Naprawdę nie ma potrzeby, żebyś musiał eskortować do biblioteki, Draco.
Nerwica Dracona przejęła jego usta, nim zdążył nad nią zapanować.
- Właśnie, że kurwa jest i ty dobrze o tym wiesz. - Podszedł szybko do Harry'ego i zaczesał mu grzywkę do tyłu. Blizna w kształcie błyskawicy była zaczerwieniona, ale nie krwawiła. Draco zdołał ukryć swoje zaskoczenie i ciągnąć dalej, zanim blizna zdąży wszystko do końca zrujnować, skoro już stracił dobry punkt w rozmowie. - Ktoś może cię w każdej chwili zaatakować.
- Jakoś mam wrażenie, że dyrektor ma lepsze rzeczy do roboty, niż czaić się w ciemnych korytarzach i czyhać na mniem Draco - powiedział Harry, a jego magia zakręciła się wokół niego z pomrukiem.
CZYTASZ
Oswobodzony z mroku
FanfictionTrzeci tom Sagi Poświęcenia AU WzA, Ślizgoński!Harry. Harry usiłuje pozbierać się po druzgocących wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec jego drugiego roku nauki w Hogwarcie. Wreszcie pozna prawdy, które powinien znać od samego początku... ale...