Notka od autorki: Ten rozdział jest w całości opowiedziany z punktu widzenia Snape'a, ponieważ chcę wyjaśnić, co się stało w ostatnim rozdziale ze Snape'em, a Harry nie ma szans nam tego opowiedzieć.
---* * *---
Snape mijał stół Hufflepuffu, żeby udać się do lochów, przeprowadzić pierwszą tego dnia lekcję Eliksirów, kiedy nagle Black do zaatakował.
I tak właśnie było, przypomniał sobie, subtelnie poprawiając swoje szaty i krzywiąc się, kiedy zadrapania, potłuczenia i nacięcia na jego plecach otarły się o materiał. Usłyszał wtedy pęknięcie kubków, może kilku talerzy. Black mu zapłaci za skrzywdzenie go w taki sposób, a Dumbledore zapłaci mu za wygonienie ich z Wielkiej Sali w tak niestosowny sposób, że Snape nawet nie miał okazji rzucić na siebie niewerbalnych zaklęć leczących.
Póki co patrzył po prostu na plecy Dumbledore'a i na jego spokojny i stanowczy krok. Zostawi sobie blizny, jeśli będzie trzeba, na dowód tego jak bardzo niestabilny stał się Black.
Nie, żeby miały one jakieś znaczenie, dodał ponuro w myślach, zerkając na mężczyznę, który wlókł się za nimi. Wiem, że usłyszę tylko jakieś wymówki o tym, jak bardzo on jest niestabilny, ewentualnie jakieś niechętne przeprosiny i do tego pewnie naganę, że powinienem był być bardziej wyrozumiały i tyle tego będzie. Black jest złotym chłopcem Dumbledore'a odkąd ta cholerna tiara usiadła mu na głowie i przydzieliła go do Gryffindoru. Czemu nagle miałoby się cokolwiek zmienić?
Miał jednak nadzieję, że coś się jednak zmieniło, ponieważ w trakcie wakacji skontaktował się z Blackiem i oficjalnie poprosił go o rozwiązanie ich zakładu, ponieważ zakładając się o Harry'ego zachowywali się jak zwykłe dzieci. Black, trzeźwo i szczerze...
Dla odmiany.
...od razu się z nim zgodził i przeprosił, po czym powiedział, że poinformuje Harry'ego o końcu zakładu. Kiedy chłopiec wrócił do Hogwartu i o nim nie wspomniał, Snape wyszedł z założenia, że Black dotrzymał słowa.
Ale teraz się zaczął nad tym zastanawiać.
I z jakiej racji w ogóle zaczął wrzeszczeć tamte bzdury? Że niby starałem się zabić jego syna chrzestnego?
Snape zmarszczył brwi i pokręcił głową. Niemal nie zauważył, kiedy dotarli do gargulca dyrektora i jak już tam byli, zorientował się, że nie pamięta hasła, którego Dumbledore użył, żeby ich wpuścić do swojego gabinetu. Oczywiście, to właściwie nie miało znaczenia. Ostatnio prawie nie zaglądał do gabinetu.
Zastanawiał się, czy Dumbledore to w ogóle zauważył, albo zastanowił się nad tym, co to w ogóle znaczy. Jeśli nie, to jesteś głupcem, Albusie. Czystokrwiści kręcą się wokół nowej gwiazdy. Nie wiedzą jeszcze, co on może dla nich oznaczać, ale to może nie mieć znaczenia, jeśli uznają, że on może oznaczać dla nich cokolwiek. Chciałeś wykorzystać jego brata jako figuranta, Albusie. Zamiast tego masz w swoich rękach kogoś zupełnie innego, kogoś, kto powoli zbliża się do roli prawdziwego przywódcy.
Ale oczyścił swój umysł, jak weszli do gabinetu dyrektora, a Dumbledore odwrócił się do nich z łagodnym uśmiechem, który Snape nauczył się rozpoznawać i nim pogardzać.
- Syriuszu, Severusie - powiedział. - Usiądźcie, proszę.
To nie była prośba, choć na taką brzmiała. Snape wyczuł w tych słowach stal takiego samego przymuszenia, jak ta, która go zaatakowała w Wielkiej Sali. Strząsnął ją z siebie i usiadł z własnej woli. Black zaszurał nogami zaraz po nim i niemal opadł na swoje krzesło, wyglądając jak stary człowiek.
CZYTASZ
Oswobodzony z mroku
FanfictionTrzeci tom Sagi Poświęcenia AU WzA, Ślizgoński!Harry. Harry usiłuje pozbierać się po druzgocących wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec jego drugiego roku nauki w Hogwarcie. Wreszcie pozna prawdy, które powinien znać od samego początku... ale...