Rozdział czterdziesty piąty: Rozmowa z Jamesem

6.3K 547 444
                                    

Notka od autorki: No i proszę. Oto ostatni rozdział Oswobodzonego z mroku. Następna historia, czwarty rok, zostanie nazwana Wolny człowiek nie zazna spokoju.

Do wszystkich, którzy zostali ze mną tak długo – dziękuję, że zabraliście się ze mną w tę podróż! Mam nadzieję, że zobaczę Was też w następnej części!  

---* * *---

Harry zatrzymał się przed wejściem do skrzydła szpitalnego i spróbował uspokoić swoje bijące ze strachem serce. Najwyraźniej James w pierwszej chwili pojawił się w skrzydle szpitalnym, bo był przekonany, że jego synowie wciąż tam będą. Swoją wizytą obudził Madam Pomfrey, która poleciała obudzić dyrektora, który obudził prefektów Gryffindoru i Slytherinu, którzy z kolei obudzili Percy'ego i Dracona. Draco tłumaczył mu to wszystko, kiedy Harry próbował się pośpiesznie ubrać w swoje szaty i otrzeć resztki snu z oczu. Harry jako pierwszy dotarł do skrzydła szpitalnego i próbował ustalić, co powinien powiedzieć swojemu ojcu zanim jeszcze Connor się zdąży pojawić.

– Harry?

Za późno, pomyślał Harry, po czym odwrócił się i złapał Connora za rękę.

– Tak, tata naprawdę tu jest – powiedział, odpowiadając na pytanie, które zobaczył na twarzy swojego bliźniaka. – Ale chcę, żebyś pamiętał, że nie musimy z nim nigdzie iść, zwłaszcza, że sam od wielu miesięcy nawet nie próbował się z nami skontaktować.

Connor przygryzł wargę.

– Ministerstwo...

– Musi przestrzegać prawa i załatwić wszystko zgodnie z ustawami – powiedział Harry.

Connor zamrugał na niego.

– Zawsze mi się wydawało, że takie sposoby są całkiem potężne – powiedział cicho.

Harry oparł się o swojego brata i pozwolił swojej magii wyzwolić się ze swoich więzów i zawirować wokół nich.

– Dyrektorowi też tak się wydawało – powiedział. – Znam w ministerstwie kogoś, kto zdołał mu się oprzeć. Słyszałeś też, co powiedziałem Dumbledore'owi w czasie negocjacji, Connor. Naprawdę miałem to na myśl. Nie pozwolę mu nas skrzywdzić. Nikomu nie pozwolę nas skrzywdzić. – Spojrzał Connorowi w oczy i czekał.

Connor przełknął ślinę.

– Włącznie z tatą?

Harry kiwnął głową.

Connor odetchnął głęboko.

– W porządku. Jeśli myślisz, że nie może nas rozdzielić ani nic, to wejdę tam z tobą i porozmawiamy z nim razem. – Zerknął na Harry'ego i uśmiechnął się blado. – Naprawdę miło wiedzieć, że mam cię po swojej stronie, że nie stoimy po przeciwnych stronach barykady.

Harry pochylił głowę i nie wymówił na głos swoich myśli. Zawsze byłem po twojej stronie, mój bracie, stałem u twojego prawego ramienia. Nawet, kiedy ci się wydawało, że tak nie było, albo mnie tam nie widziałeś, i tak tam byłem.

Sięgnął przed siebie i otworzył drzwi do skrzydła szpitalnego.

* * *  

James potarł twarz rękami i powiedział sobie, że nie boi się swoich własnych synów, do cholery jasnej, i że był aż nadto rozbudzony, żeby poradzić sobie z tą rozmową.

Prawda była taka, że ledwie skończył ostatnią konfrontację z samym sobą i poznał ostatnią prawdę, jaką mu się wydawało, że potrzebował, żeby się stać dobrym ojcem i momentalnie poleciał do Hogwartu, zanim sen zdołał przyćmić jego przemyślenia do zwykłych szkiełek, z czystych diamentów, jakimi teraz były.

Oswobodzony z mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz