Notka od autorki: Rozdział poświęcony reakcjom, ponieważ naprawdę chciał pokazać jak wielu ludzi wyczuło wiadomość Harry'ego i co mają zamiar w związku z tym zrobić.
---* * *---
Percy Weasley leżał na swoim łóżku i wyglądał za okno wieży Gryffindoru. Podejrzewał, że powinien się uważać za szczęściarza. Większość ludzi pewnie tak o nim myślała. Był prefektem naczelnym, czyli miał władzę nad innymi uczniami i na równi z profesorami miał pilnować ich bezpieczeństwa. Był jednym z najlepszych uczniów w szkole i osiągał swoje wyniki z nakładem naprawdę niewielkiego wysiłku. Był czarodziejem czystej krwi, co oznaczało, że zaraz po ukończeniu szkoły otrzyma posadę w ministerstwie, jeśli tylko jego owutemy będą wystarczająco wysokie – a, rzecz jasna, będą.
Albus Dumbledore mu ufał.
Percy przykrył twarz poduszką. To ostatnie było jego najcięższym brzemieniem ze wszystkich, było jak ogromna i niezwykle krucha szklana kula. Zawsze się obawiał, że ją upuści i że roztrzaska ona jego spokojne życie w ten sam sposób, w jaki rozstały roztrzaskane jego wakacje przed szóstym rokiem, kiedy to otrzymał pierwszą sowę od Dumbledore'a.
Jego matka była z niego taka dumna, że dostaje prywatną pocztę od Dumbledore'a.
Percy miał wrażenie, że gdyby wiedziała, jaką decyzję już prawie, prawie, prawie podjął, to nie byłaby już z niego taka dumna.
Nagle rozbłysło nad nim światło, w tym samym momencie kiedy łopatki Percy'ego zaczęły go okrutnie swędzieć. Usiadł prosto i zaczął się agresywnie drapać pod szatami, podczas gdy jego oczy śledziły wybuch złota, które odnawiało się ponad Lasem raz za razem.
Wiedział, co to oznacza. Percy czuł to swędzenie znacznie częściej od pozostałych członków swojej rodziny i znał różne jego rodzaje. Przy Dumbledorze swędzenie było głębokie, niemal agresywne, przeszywało go aż do kości. Przy Harrym, swędzenie było delikatne, łaskoczące, jakby wiele malutkich pajączków przebiegało mu po skórze. I to była moc Harry'ego, magia, która owijała się wokół ciebie niczym wiatr, który szeptał do ucha co by się stało, gdyby ten tylko wyciągnął rękę i dał mu się porwać.
Percy wiedział, że nie może. Wiedział też, że Dumbledore prawdopodobnie będzie chciał z nim porozmawiać o tym pokazie. To była część obowiązków, do których już niemal, niemal, niemal się przekonał, żeby się ich podjąć, a Percy nie sądził, żeby ze swoich okien dyrektor mógł przegapić coś takiego.
Więc obserwował i obserwował i obserwował i wreszcie złoto przestało się odnawiać, a niebo na powrót zrobiło się ciemne i spokojne. Percy patrzył jeszcze przez chwilę, tak tylko żeby się upewnić, że już nie wróci, po czym wstał ciężko. Otworzył drzwi i zszedł po schodach do pokoju wspólnego Gryffindoru, ignorując zagadkowe spojrzenia i szczebiot młodszych roczników.
Musiał wykonać swój obowiązek. Miał zobowiązania, których oni nie mieli. Kiedyś, kiedy sam był jeszcze tylko prefektem, czekającym na awans na prefekta naczelnego, ta myśl sprawiłaby, że uśmiechnąłby się z podekscytowaniem. Brał udział w intrygach, z których większość ludzi nie zdawała sobie sprawy.
A teraz cały ten ciężar skumulowanej wiedzy sprawiał tylko, że głowa zaczynała go boleć. Jak tylko usiądzie w gabinecie dyrektora i będzie w stanie zrzucić choć część tego ciężaru z siebie, to poczuje się lepiej...
Aż do następnego razu, kiedy będzie musiał podjąć niemożliwą do podjęcia decyzję.
* * *
CZYTASZ
Oswobodzony z mroku
FanfictionTrzeci tom Sagi Poświęcenia AU WzA, Ślizgoński!Harry. Harry usiłuje pozbierać się po druzgocących wydarzeniach, które miały miejsce pod koniec jego drugiego roku nauki w Hogwarcie. Wreszcie pozna prawdy, które powinien znać od samego początku... ale...