Interludium: Rewelacje niesione wiatrem

3K 465 76
                                    

1 grudnia 1993

Drogi panie Potter,

Dobrze panu idzie. Naprawdę, z podziwem obserwuję pańskie postępy. Cieszę się też, że wziął pan sobie moją radę do serca i zdaje się już nie bać własnej magii. Pańska magia powinna była zostać wypuszczona już dawno temu i myślę, że naprawdę przyda się naszemu światu. Nie jestem jak ci, którzy pana otaczają, nie boję się tego, czym może się pan stać. Boję się o pana, ale to już inna sprawa.

Najbardziej jednak boję się tego, co się może panu stać, jeśli nie zmieni pan nastawienia. To jest wojna. Nie skończy się, póki Voldemort nie zostanie zniszczony. Wie pan o tym. A jednak zawahał się pan, kiedy mógł pan zniszczyć wroga; powstrzymał pan swoją rękę na tyle, że Fenrir Greyback uciekł ranny, a nie zginął, jak powinien był. Musi pan wreszcie zahartować swoje serce, panie Potter.

Nigdy nie poradzę panu przymuszania kogokolwiek. Nie poradzę panu grożenia swoim sojusznikom. Ale są tacy, którzy będą pańskimi wrogami bez względu na to, co pan zrobi, bez względu na to, jak wiele czasu im pan nie da. Podjęli własne decyzje. Kiedy ktoś próbuje pana zabić, proszę uderzać mocno, szybko i bez wahania. To jest pański obowiązek, jeśli chce pan się stać czarodziejem, który nie jest Lordem, by bronić się przed atakami na pańskie życie. Zanadto wszyscy potrzebujemy pana żywym.

Mogę teraz podać panu dwa imiona. Wychowano mnie pośród nich, pańskich wrogów, i wiem, że ta dwójka nigdy nie odwróci się od sprawy Voldemorta. Fenrir Greyback to potwór, którego należy zniszczyć, tak jak on zniszczył życie tak wielu ludzi. Walden Macnair jest mu równy. Nigdy nie przestał się pławić w nienawiści i żądzy krwi. Już poświęcał ludzi dla swojej sprawy. Bez żadnego innego powodu, jak tylko dlatego że Voldemort go o to poprosił, zamordował swoją własną żonę.

A teraz muszę podać panu odrobinę informacji o sprawie z poprzedniego listu.

Proszę zapytać, panie Potter, pytać kogo tylko pan może, dlaczego Syriusz Black nie poszedł do Azkabanu.

Z szacunkiem, w cieniach i świetle gwiazd,

Dziecię Gwiazd.

* * *

1 grudnia 1993

Lucjuszu,

Do tej pory prawdopodobnie zdążyłeś już się dowiedzieć o ataku na twojego syna. Domyślamy się, że nie rozumiesz, czemu w ogóle do niego doszło. Będziesz otwierał usta, chcąc wszystkiemu zaprzeczyć, w końcu przecież wysłałeś nam krew.

Owszem, wysłałeś. I wiesz, krew ma jedną, interesującą właściwość, Lucjuszu. Można jej użyć jako lustra.

Użyliśmy jej, żeby odczytać twoje intencje, Lucjuszu. Bawiłeś się z nami, udając swoje oddanie sprawie i szukając wyjścia z sytuacji - albo sposobu, by nas przechytrzyć, na wypadek, gdybyś uznał, że nasza strona jest najlepszą metodą na przetrwanie. Ale nie byłeś w stanie wybrać, prawda? Unosiłeś się pomiędzy dwoma wyborami, oszołomiony niezłomną wiarą, jaką w tobie pokładali bliscy ci ludzie. Biedny, mały Malfoy. Biedny, mały Ślizgon.

W rzeczy samej, biedny we wszystko, tylko nie w pieniądze. Przyjrzyj się tym, którzy są ci najbliżsi. Jedno z nich nie jest ci aż tak oddane jak ci się wydaje.

Zrozum, atak na twojego syna i na Harry'ego Pottera były ostrzeżeniami. Widzisz, jak łatwo potrafimy się wedrzeć na teren szkoły? Udało nam się wpuścić wściekłego wilkołaka i mroczny artefakt. Przewidzieliśmy, że atak na Pottera nie wyjdzie i że zdoła wrócić na czas, żeby uratować twojego syna. Właśnie dlatego użyliśmy czegoś w kształcie węża. Przecież wiemy, że jest wężousty. Nie chcemy cię kompletnie wyalienować, chcieliśmy się tylko trochę z tobą pobawić, tak samo jak ty się bawiłeś z nami.

Ale pomyśl o tym, Lucjuszu. Chwila spóźnienia ze strony Pottera i twój syn by zginął. Albo Potter stałby się wilkołakiem, albo zginąłby w tym lesie. Jest tylko dzieckiem, Lucjuszu. Można go zniszczyć jak każde inne dziecko.

Rozumiesz już? Widzisz, jak poważnie do tego podchodzimy? Zaczynasz dostrzegać korzyści z przyłączenia się do nas?

Przełknij swoją małą, głupią dumę, Lucjuszu i ugnij kark. Istnieją takie sytuacje, przed którymi nawet kark Malfoya musi się pochylić, a ty swojego wyboru dokonałeś jak przyjąłeś znak na swoje lewe przedramię.

W ciągu tygodnia oczekujemy od ciebie formalnej deklaracji sojuszu, albo nastąpi kolejny atak. I być może tym razem podejdziemy do niego poważnie.

Oswobodzony z mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz