Rozdział dwudziesty: Resztki rozpraszającego się snu

4.3K 506 317
                                    

Notka od autorki: Ten rozdział nie będzie aż tak intensywny, ale myślę, że będzie dobrą podwaliną do tego. Do tego mam okazję przedstawić wam osobnika, którego obraz miałam w głowie już od dawna i który wyszedł mi po prostu rewelacyjnie.

---* * *---

- Hej, Harry.

Harry zamrugał, budząc się powoli i automatycznie przykładając rękę do blizny. Wyczuł tam lekki ślad po krwi, co go w żaden sposób nie zdziwiło, bo znowu śnił o postaciach wijących się z bólu i zamykającym się wokół niego kręgu cieni. Ostrożnie zamknął dłoń, żeby wyglądało to jakby ścierał pot, nie krew i równie ostrożnie spojrzał w bok. Kark go bolał bo zasnął na krześle obok łóżka Dracona.

Najpierw sprawdził stan Dracona, ale ten spał, z ręką dziecinnie podłożoną pod policzek. Następnie odwrócił się i spojrzał na Connora. Jego brat stał obok niego niepewnie, rozglądając się na boki. Dopiero po chwili odważył się spojrzeć Harry'emu w oczy.

- Ja, ee... - powiedział Connor. Wciągnął głęboki wdech, po czym przygryzł wargę, jakby chciał zatrzymać w sobie powietrze. - Pogadałem z Syriuszem i Remusem. Powiedzieli, że pewnie będziesz się zastanawiał, czemu nie przyszli mi na pomoc, jak usłyszeli skowyt drugiego wilkołaka.

Harry przytaknął ze zmęczeniem. Sny wciąż siedziały mu z uporem w głowie, chcąc zatruć jego myśli, ale zmusił się od odłożenia swojego strachu na bok. Jeszcze znajdzie czas, żeby się o nie pomartwić. Teraz powinien się martwić o swojego brata.

Connor pokręcił głową.

- Remus zatracił się w dzikości. Za dobrze się bawił, żeby się w czas zorientować, co może oznaczać drugie wycie. A Syriusz był tuż obok niego i zagapił się w biegu, i nie zorientował się, że zostałem tak daleko w tyle. Nie miał pojęcia, że byłem w niebezpieczeństwie. - Zerknął na Harry'ego, po czym szybko odwrócił wzrok. Harry podejrzewał, że nie wiedział, jak się z tym wszystkim czuć. Jego życie było w niebezpieczeństwie dopiero trzy razy. W dodatku do tej pory tylko Voldemort był jego głównym zagrożeniem.

- Nic się nie stało - powiedział Harry. - Ale myślę, że następnym razem powinni bardziej na ciebie uważać. Jeśli w ogóle będzie następny raz.

Connor pokiwał szybko głową.

- Dyrektor Dumbledore już im kazał obiecać, że następnym razem poświęcą mi więcej uwagi.

Czyli Dumbledore się jednak do czegoś nadaje, pomyślał Harry, przeciągając się i potrząsnął głową lekko, starając się przekonać swoje włosy do położenia się płasko, a przynajmniej tak płasko jak to było możliwe. Wygląda na to, że też się martwi o bezpieczeństwo Connora.

- Dzięki, że mi powiedziałeś, Connor. Naprawdę bym się nad tym zastanawiał. - Zerknął znowu na Dracona i uśmiechnął się, kiedy zobaczył jak jego powieki drżą.

- Harry...

Harry odwrócił się w stronę swojego brata. Skoro Connor nie wiedział, jak się czuć po tym, jak jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie, to tym bardziej nie miał pojęcia, jak poradzić sobie z faktem, że jego brat uratował mu życie. Tym razem Connor wiedział, co się stało. Ostatnim razem Harry go zobliviatował.

Skrzywił się na tę myśl. Przysiągłem sobie, że zwrócę Remusowi jego wspomnienia. Co powinienem zrobić z connorowymi? Czy jest jakiś sposób na wyleczenie jego umysłu bez sprawiania, że mnie znienawidzi?

Connor westchnął głośno i szybko.

- Dziękuję za uratowanie mi życia. Teraz wiem, że jesteś dobry, bez względu na to, co Syriusz mówi o Ślizgonach. Dziękuję. - Niemal podskoczył do przodu i przytulił Harry'ego szybko i mocno, niemal odsuwając się zanim Harry jeszcze zdążył podnieść ręce, żeby odwzajemnić gest.

Oswobodzony z mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz