Rozdział trzydziesty dziewiąty: Pomoc Hermiony

3.6K 469 209
                                    

Notka od autorki: Ostatni cliffhanger na jakiś czas.

---* * *---

Harry dotarł do portretu zakrywającego wejście do wieży Gryffindoru i dopiero wtedy dotarło do niego, że nie zna obecnego hasła; Connor ostatnio przestał mu je podawać, a Harry nie zadawał się z żadnym innym Gryfonem na tyle często, by je zdobyć od niego.

Zadreptał w miejscu i zaklął, po czym odwrócił się i spojrzał na Grubą Damę, która przyglądała mu się z zaciekawieniem.

– Czy jesteś w stanie pokazać się po drugiej stronie swojego portretu? – zapytał.

– Tak, skarbie – powiedziała, rzucając mu dziwne spojrzenie. – Czy ty się dobrze czujesz? Jesteś spocony i blady, szczerze to wyglądasz jak ktoś, kto powinien być w łóżku.

Harry kiwnął z roztargnieniem głową. Bez względu na to, jak niewielu ludzi zdawało się w to wierzyć, nie miał czasu na to, żeby wszyscy mu matkowali.

– Czy możesz się pojawić po drugiej stronie i zawołać Hermionę Granger? Proszę? Muszę koniecznie z nią w tej chwili porozmawiać.

– Oczywiście, skarbie – powiedziała Gruba Dama, po czym rzuciła mu pełne sympatii spojrzenie i zniknęła. Harry czekał, chociaż zmusił się do oparcia się o ścianę i nie chodzenia w te i nazad. Nie chciał się celowo wykończyć. Wciąż musiał przekonać Hermionę do wzięcia udziału w jego planie i na pewno spędzi na tym trochę czasu.

Pergamin zaszeleścił. Harry ostrożnie spuścił wzrok. Pismo było lekko pochylone, co się wcześniej nie zdarzyło. Harry'emu serce podskoczyło, kiedy rozpoznał pismo Syriusza.

Harry, posłuchaj mnie. Nie mogę przes

Słowo urwało się nagle, obok niego pojawiła się linia i plama atramentu, jakby ktoś wyrwał Syriuszowi pióro z palców. Harry czekał, ledwie oddychając, aż nie pojawiły się przepełnione kpiną słowa.

Wybacz. Wciąż mi się stawia, mimo że zdaje sobie sprawę z tego, że to beznadziejne. Doprawdy, czy to przywara wszystkich Gryfonów?

Harry przymrużył oczy i dodał tę dziurę do tej o ataku pająków po tym, jak już Syriusz odzyskał poczytalność. Przecież Peter jest Gryfonem, wie jak jego dom się zachowuje.

Portret się otworzył i Hermiona wyjrzała na zewnątrz. Jej oczy otworzyły się szerzej, kiedy go zauważyła.

Harry? Czemu nie leżysz w łóżku w skrzydle szpitalnym? Naprawdę nie wyglądasz jak ktoś, kto powinien je już opuścić! – Jej głos był wysoki z niepokoju.

Harry zastanowił się z irytacją, czemu to było pierwsze, co przychodziło wszystkim do głów. No dobra, może wyglądał koszmarnie, ale czy opuściłby skrzydło szpitalne i przyszedł pod wieżę Gryffindoru gdyby to nie było coś ważnego?

– Hermiono – powiedział cicho – potrzebuję twojej pomocy. – Gestem zaprosił ją do odsunięcia się od portretu Grubej Damy, tak żeby ta nie mogła ich podsłuchać. Hermiona poszła za nim, mimo zmarszczonych z niepokoju brwi widać po niej było, że ją zainteresował. Harry właśnie na to liczył.

Odwrócił się w jej stronę.

– Potrzebuję użyć twojego zmieniacza czasu, żeby się cofnąć w czasie i wysłuchać przepowiedni – powiedział, starając się brzmieć tak normalnie jak to możliwe.

Jej twarz powoli zaczęła się zmieniać, jej grymas się pogłębił, a jej usta ściągnęły. Harry wzdrygnął się mimo woli. Wyglądała surowiej od rozzłoszczonej McGonagall. Ale nie miał zamiaru ustąpić. Naprawdę nie miał innego wyjścia. Jeśli to nie wypali, to nie miał pojęcia jak inaczej miałby poznać przepowiednię Trelawney, poza znalezieniem Connora czy Rona i wyrwaniem jednemu z nich tych słów prosto z głowy. Trelawney zapomniała przepowiednię w chwili, w której ją powiedziała; wszyscy prawdziwi wieszcze tak mieli.

Oswobodzony z mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz