Rozdział dwudziesty piąty: Stałem się bratem wilków

4.3K 508 605
                                    

Notka od autorki: Biedny Harry nie ma ani chwili spokoju, wiem. Obawiam się, że nie będzie miał aż do końca roku.

---* * *---

- Jesteś pewien?

Usta Harry'ego drgnęły w uśmiechu. Strasznie się denerwował, ale i tak miał wrażenie, że Draco przeżywa to jeszcze gorzej od niego, bo nie przestawał pytać Harry'ego, czy jest pewien, czy jest gotów.

- Jestem pewien. Semestr i tak zaraz się zaczyna, więc niedługo do nas dołączysz.

Draco zmarszczył brwi.

- Wciąż nie rozumiem, czemu ja nie mogę z tobą iść, a Snape może. - Przesunął się lekko, jakby chcąc własnym ciałem ochronić Harry'ego przed kominkiem, przez którego zaraz miał się fiuknąć. Byli w przedsionku, w którym Snape zawitał w zeszłym tygodniu i jeśli wierzyć jego opisom, to nic tu się nie zmieniło, tylko mróz jeszcze mocniej skuwał okna.

- Ponieważ Dumbledore nie jest w stanie go tak łatwo zmanipulować - powiedział Harry i odczekał cierpliwie aż Draco nie skończył zaciekle protestować. - Ty się starasz, Draco, ale nie masz jeszcze aż takiego doświadczenia w manipulacji. Poza tym, uczysz się tańców czystokrwistych. Dumbledore nie będzie się do nich odwoływał. Zdaje sobie sprawę, że nie może mnie wyzwać na tym polu, zwłaszcza przy rytuale, który użyłem na swojej matce. Spróbuje za to innych sztuczek.

- Na przykład jakich? - zapytał zaciekle Draco, krzyżując ręce na piersi.

Harry wzruszył ramionami.

- Szantażu emocjonalnego, na przykład. No i pewnie spróbuje jeszcze czegoś legalnego, ale nie sądzę, żeby ministerstwo mogło mnie aresztować za to, że zrobiłem z własnej matki mugolkę.

- Chcę mu zrobić krzywdę - powiedział Draco.

- I właśnie dlatego nie możesz jeszcze z nami iść - powiedział łagodnie Harry. - Draco, obiecuję, niedługo się znowu zobaczymy. W dodatku przez cały czas będzie przy mnie profesor Snape. Nie ufasz mu, że się mną zajmie?

- Nie w ten sam sposób - powiedział Draco i tupnął nogą, po czym odwrócił się w stronę kominka, żeby popatrzeć ponuro na płomienie. Po chwili poderwał gwałtownie głowę i odwrócił się z powrotem. - Nie dałem ci twojego prezentu! - zawołał.

- Dasz mi go jak się zobaczymy w szkole - powiedział Harry.

- A gdzie mój prezent? - Draco spojrzał na niego groźnie.

- W szkole - powiedział Harry. - Chciałem ci go podarować osobiście.

Draco uśmiechnął się i już miał powiedzieć coś jeszcze, kiedy do pokoju wszedł Snape i kiwnął do Harry'ego.

- Skoro dyrektor tak stanowczo zażądał naszej obecności w szkole - powiedział - to mam wrażenie, że nierozsądnie byłoby go zawieść.

- Oczywiście, że tak, proszę pana - powiedział Harry i zrobił krok w jego stronę. Mógł wyczuć jak bardzo Snape był spięty. Wcale go to nie dziwiło. Sam też był, mimo wszystkich zapewnień danych Draconowi, że wszystko będzie w porządku.

Wiedział jednak, jak marne były ich szanse, więc nie miał szans na rozluźnienie się. Będzie po prostu musiał brnąć przed siebie i zrobić co tylko będzie w jego mocy, by przeżyć i wygrać. Ten sam styl myślenia utrzymał go przy życiu pod koniec pierwszego roku, podczas walki z Voldemortem, jak wił się pod Crucio. To bolało, oczywiście, że tak, ale co z tego? Szedł na wojnę. To zawsze bolało.

Przynajmniej matka nauczyła mnie, jak stawiać czoła wrogom, pomyślał, po czym spróbował o tym więcej nie myśleć, bo w miarę możliwości unikał myślenia o mugolce, która go urodziła.

Oswobodzony z mrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz