2. Harry i randka ?

682 55 11
                                    

- Cześć stary, jak się czujesz? - zapytał Harry - jego przyjaciel. Szczerze mówiąc to on przesiedział tutaj najwięcej godzin ze wszystkich go odwiedzających. - Hej Contie - przywitał mnie, a na jego twarzy pojawiły się te urocze dołeczki, które czarują wszystkich, łącznie ze mną.

- Cześć - mruknęłam zakłopotana czując jak na moich policzkach pojawia się lekki rumieniec.

- A weź daj spokój - westchnął zbywając go dłonią.

- Czekaj. Ja ci pomogę. - Szatyn podniósł się z krzesła na, którym siedział i podszedł do mnie widząc, że planuje posadzić Nialla na łóżku.

- Dzięki. - Przez przypadek dotknął mojej dłoni, a ja speszona spuściłam głowę.

- Mam do ciebie sprawę - powiedział do blondyna, a ja wiedziałam, że to mój czas na wyjście.

- Jakbyś czegoś potrzebował to naciśnij czerwony guzik. Muszę iść do innych pacjentów. - Przytaknął jedynie głową. - Pa Harry. - Pomachałam mu na pożegnanie, odwzajemnił mój gest.

Opuściłam salę i odetchnęłam z ulgą. Patrząc na Horana odczuwam pewnego rodzaju ból. On nie zasłużył na taki los. Przecież to młody chłopak, który ma plany i marzenia. Nie ma dnia kiedy nie widziałabym go z jego skórzanym notatnikiem i długopisem w ręce. Kiedyś przez przypadek zobaczyłam to co pisał, wyglądało na jakąś piosenkę. Do dziś pamiętam wers 'You still make me nervous when you walk in the room/ Wciąż sprawiasz, że się denerwuję, gdy wchodzisz do pokoju. Ciekawie powiem wam.

Jakiś miesiąc temu wrócił do gry na gitarze co bardzo ucieszyło jego bliskich. Czasem jak jestem na nocnej zmianie mogę usłyszeć ciche brzdękanie na strunach niosące się przez praktycznie pusty korytarz. Czasem był to Stevie Wonder, Oasis czy nawet Justin Bieber. Siedziałam na plastikowym krześle i przysłuchiwałam się tym pięknym melodiom. Może i była cisz nocna, ale nie przeszkadzało to nikomu z naszych pacjentów. Personel również nie narzekał.

- Dzień dobry pani Adelo - przywitałam się wchodząc, a kobieta posłała mi szczery uśmiech.

- O miło cię widzieć Continel. Jak się trzymasz? - zapytała kiedy podeszłam, by wymienić jej kroplówkę.

- A dobrze, dziękuję, a pani?

- Nie najgorzej. - Zaśmiała się. Odkąd przywieźli ją do naszej kliniki uśmiech nie znikł jej z twarzy. Jest bardzo radosną osobą, szkoda tylko, że ma złośliwego raka. - A jak u tego... Noah?

- Chyba chodzi pani o Nialla... - zwróciłam jej uwagę.

- Ah... tak... Niall, jak się czuję?

- Już lepiej, ale nie chce podpisać papierów na rehabilitacje, która umożliwiała by mu chodzenie, a następnie samodzielne poruszanie się - wyjaśniłam - Już nie wiem co może go przekonać - westchnęłam ciężko.

- A rozmawiałaś z nim? Może coś podziała. - W myślach zrobiłam mentalnego facepalma. Zamiast tego całego namawiania, to może mogłabym przekonać go jakoś zwykłą rozmową. Istnieje szansa na to, że się zgodzi.

- Obiecuję, że jeszcze dziś to zrobię. - Wyszczerzyłam się jak głupia.

- I prawidłowo. - Wystawiła dwa kciuki w górę, a ja wybuchnęłam gromkim śmiechem. Uwielbiam tę kobietę.

- Dziękuję. Jakby pani jeszcze czegoś potrzebowała to proszę mnie wezwać. - Przytaknęła głową, a ja w tym czasie opuściłam sale kierując się na zaplecze, gdzie chcę zjeść mój lunch.

Mam szczęście, że moja współlokatorka jest szefem kuchni w jednej z najbardziej ekskluzywnych restauracji w południowym Londynie. Codziennie przygotowuje mi co innego a zawsze mi smakuje. Ona jest niesamowita.

- Umm... Continel! - odwróciłam się zdezorientowana słysząc swoje imię. Momentalnie na moich ustach wykwitł lekki uśmiech, widząc Harry'ego.

- O hej... coś się stało? Coś z Niallem? - zapytałam, a on pokręcił głową.

- Nie wiem czy to jest odpowiednie, ale walić to w każdym razie. Miałabyś ochotę gdzieś ze mną wyjść?

-------------------------------

hello, przepraszam za tak długą nieobecność ... ok. Więc sprawa wygląda tak, że ... wgl podoba wam się to ff??

Mam wrażenie, ze nie i jest mi trochę przykro, ale cóż... każdy ma inny gust :/

rose xx

Don't You Give Up //N.H//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz