Zegarek wskazywał godzinę dwudziesta pierwszą, a ja z Niallem po długim spacerze po tym pięknym parku zaszliśmy do Wrestlers. Z zewnątrz widać, że budynek jest odnowiony, a z góry zwisa szyld z logiem baru. Zmrużyłam oczy chcąc zobaczyć co jest tam napisane, ale dojrzałam jednie dwa namalowane konie okalające litery. Lokal jest utrzymany w barwach zieleni i czerwieni z dodatkiem bieli.
Weszliśmy do środka. Nie ukrywam, że jestem zaskoczona jakie tłumy odwiedzają to miejsce. Zajęliśmy stolik w kącie sali, a po krótkiej chwili podeszła do nas tutejsza kelnerka. Wyglądała mi na taką co ledwo ukończyła osiemnaście lat. Uśmiechnęła się do nas promiennie.
- Witam, co państwo sobie życzą? - zapytała.
- Co byś chciała? - zwrócił się do mnie Niall.
- Możesz wybrać? - Przytaknął, a następnie wlepił wzrok w menu.
- Po prosimy dwa Kanzasy i piwo, jedno z sokiem malinowym. - Dziewczyna zapisała nasze zamówienie, a następnie mówiąc ciche 'dziękuję' odeszła. - I jak ci się podoba?
- Jest dobrze, urocze miejsce.
- Tylko tyle powiesz? - zaśmiał się.
- Nie mam co, mówić. - Odwzajemniłam jego gest. - Lepiej mi powiedz jak ci idzie pisanie piosenek. Ostatnio dużo razy widywałam cię z twoim notesem i długopisem w dłoni.
- Już coś tam napisałem. Myślę, że jest dobre. W poniedziałek rano idę do studia. Julian powinien mi coś doradzić, a jeżeli mu się spodoba to na pewno chłopakom też powinno się spodobać - odparł.
- Harry mi opowiadał jak zaczęliście od piosenki o KFC, a skończyliście na singlu... Midnight Memories? - zapytałam będąc niepewna.
- Tak - zarechotał - Do dziś pamiętam jak się darliśmy śpiewając : I LOVE KFCCC! JUST DO IT! DO IT! - Momentalnie wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
- Wrócisz na scenę po rehabilitacji? - Dociekałam próbując opanować moje emocje.
- Kiedyś muszę, a to raczej będzie najodpowiedniejszy moment na to. Wiesz... tęsknie za zbiorowym krzykiem fanów, wiwatami, tymi transparentami i śpiewanie przez pomyłkę tekstu z nich, wodnymi bitwami Louisa i Liama... tego jest tak dużo. Jak tylko stanę na nogi to przyjdziesz na nasz koncert? - Trochę mnie wryło.
- Raczej nie mam wyboru - zachichotałam.
- Miło będzie zobaczyć 'nową' twarz na występie. - Puścił mi oczko, a na granice moich policzków wlał się soczysty róż. Czy tutaj jest aż tak gorąco?
Naszą miłą atmosferę popsuła młoda kelnerka z naszym zamówieniem. Położyła przede mną wielkiego hamburgera i kufel z piwem. Przecież ja tego nie zjem!
- No to smacznego. - Życzył mi blondyn.
- Nie dam rady.
- Oj tam - zaśmiał się - Zjedz ile dasz rady. - Posłał mi szeroki uśmiech, a następnie wgryzł się w swoją porcję.
Siedzieliśmy w środku pochłaniając bomby kaloryczne, atmosfera była tak przyjemna, że chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Śmialiśmy się z kawałów opowiadanych przez blondyna, trochę opowiedział mi też o trasach i o tym co by chciał zwiedzić. Naprawdę podziwiam tego człowieka jeszcze bardziej.
- To moja ulubiona koszula. - Uniosłam na niego wzrok i zachichotałam widząc pomarańczową plamę.
- Czekaj. Może mam jakieś chusteczki. - Sięgnęłam po torebkę i położyłam ją obok mojego talerza. Rozsunęłam zamek, a z jej wnętrza wypadło jakieś pięćdziesiąt prezerwatyw. No po prostu pięknie.
- Czyli nie tylko mnie to chodzi po głowie. - Spaliłam buraka słysząc śmiech Horana.
W mojej głowie pojawił się obraz Harry'ego w trumnie. Zabiję go!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hello, przychodzę z nowym rozdziałem xD Jak tam u was?? U mnie jakoś leci :)
Co myślicie o rozdziale?? Wgl... ja mam taki fajny pomysł na to ff <3 Ale to potem ;)
Do nast,
rose xx
CZYTASZ
Don't You Give Up //N.H//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI PISARSKIE JAK I POGLĄDY ULEGŁY ZMIANIE PRZEZ TEN OKRES. JEDNAK ZAPRASZAM NA TO OPOWIADANIE JAK I NA KOLEJNE! On już dawno się poddał. Ona nadal walczy o jego życie. #560 05.10.2017r. #472 02.10.2017r. Cz...