DZIĘKUJĘ WAM ZA CUDOWNE KOMENTARZE <3 ROZDZIAŁ DEDYKOWANY WSZYSTKIM <3
Wpuściłam Gregga, Denise i jak się okazało małego Theo do środka. On jest po prostu uroczy.
- Może coś do picia? Jedzenia? - zaproponowałam chcąc być gościnna.
- A w sumie kawa nie zaszkodzi. Musimy mieć siłę, żeby dojechać do hotelu - zaśmiał się mężczyzna.
- Dom jest duży, a do tego jesteście rodziną Nialla i myślę, że wasza obecność dobrze mu zrobi - rzekłam, a oni oboje przytaknęli. - A właśnie jestem Continel i opiekuję się Niallem. - Przedstawiłam się na co zmarszczyli brwi.
- Opiekujesz? Przecież on już chodzi? Coś się stało?
- Nie bardzo. On nadal jeździ na wózku - odparłam będąc lekko w szoku.
- Ale... jak? Mówił, że podpisał papiery na leczenie.
- Niestety okłamał pana. Niall nie wyraził zgody na leczenie i dalsza rehabilitację przez co jestem zmuszona pomagać mu w codziennych czynnościach - wyjaśniłam, a on spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Nie wiedziałem, ale ostatnio wydawał się być dziwnie szczęśliwy. Dużo mi o tobie mówił. Zdradzę ci, że chyba mu się podobasz - zaśmiał się jak mała nastolatka - Opowiadał jaka jesteś mądra, zajmujesz się nim, rozmawiacie i mimo tego, że czasem potrafi być opryskliwy to się nie zniechęcasz. Ja jestem pod wrażeniem.
- Ja chcę mu pomóc. Wiem jak ważna jest dla niego kariera, przyjaciele, rodzina. Chcę by odczuł to jak jest ważny i, że wszystko może odzyskać. Mimo, że minęły trzy miesiące od jego wypadku ma bardzo duże szanse na normalne życie, takie jakie wiódł przedtem.
- Doceniamy to - odezwała się Denise - Mama i tata się strasznie o niego martwią. Dzwonił i mówił, że wszystko jest w porządku. Nie rozumiem dlaczego nas okłamał. To nie jest w porządku.
- Continel! - Dobiegł mnie słaby krzyk mojego pacjenta, który przerwał naszą rozmowę. Trochę się zdziwiłam, ale nic nie mówiąc zwróciłam się ku jego sypialni. Tak nagle postanowił mnie zawołać?
Weszłam do jego pokoju, ale nie zastałam go tam tylko totalny syf. Zwróciłam się w stronę jego łazienki i o mało nie krzyknęłam z przerażenia wchodząc do środka.
Blondyn siedział pod ścianą obok umywalki, po prawym nadgarstku mocno leciała szkarłatna krew, tworząc już kałuże na białych kafelkach, a w lewej ręce trzymał nóż kuchenny. Zmarszczyłam nos czując nie przyjemny zapach wymiocin, w których była cała muszla klozetowa.
Minęłam wózek inwalidzki chcąc zbliżyć się do chłopaka. Patrzył na mnie na wpół otwartymi oczami pod ,którymi widoczne były sine wory. W zasięg wzroku rzucały się również popękane żyłki na jego policzkach.
- Nie zasypiaj Niall! Nie zasypiaj, proszę. - W wewnętrznych kącikach moich oczu zaczęły się zbierać łzy. - Gregg! Dzwoń po karetkę! - krzyknęłam padając obok niego na kolana, po chwili usłyszałam zbliżające się kroki.
- O mój boże, Niall! - Drżącymi rękami wyjął komórkę z przedniej kieszeni spodni.
- Przepraszam - wyszeptał słabo, a jego powieki opadły nie wytrzymując swojego ciężaru. Dlaczego on to zrobił? Dlaczego posunął się do próby samobójczej?
--------------------------------------------------------------------------------------------
Okay... więc tak. Nie zawieszam tego opowiadania. Liczę, że nie zrypałam i że zostaniecie ze mną do końca.
rose xx
CZYTASZ
Don't You Give Up //N.H//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI PISARSKIE JAK I POGLĄDY ULEGŁY ZMIANIE PRZEZ TEN OKRES. JEDNAK ZAPRASZAM NA TO OPOWIADANIE JAK I NA KOLEJNE! On już dawno się poddał. Ona nadal walczy o jego życie. #560 05.10.2017r. #472 02.10.2017r. Cz...