Wieczór zbliżał się nieubłaganie, a temperatura powoli na całe szczęście wracała do normy. Podałam blondynowi leki przeciwgorączkowe oraz przeciwbólowe, by poczuł się lepiej, a także zrobiłam ciepłą zupę. Musi się poczuć lepiej.
- Jak myślisz? Wyjdzie nam to z jutrem? - Odezwał się brunet.
- Nie wiem Liam. Postaram się zbić już do końca tą nieszczęsną temperaturę i jeżeli prześpi całą noc spokojnie i jutro będzie się dobrze czuł to raczej się nam to uda - odparłam.
- Musi. Już wszystko jest pozałatwiane - powiedział Louis.
- Zobaczymy, a teraz przepraszam, ale muszę iść zobaczyć co z Niallem. - Wstałam z kanapy po czym ruszyłam do sypialni blondyna.
- Daj nam potem znać jak się czuje i czy czegoś przypadkiem nie potrzebuje!
-Okay. Nie ma sprawy. - Posłałam im szczery uśmiech. To słodkie, że się o niego troszczą.
Szczerze to nie mam pojęcia jak to jutro będzie, ale mam nadzieję, że dobrze. Szczerze mówiąc to bardziej się boje jego reakcji , niż tego, że się nie uda. Dla niego zrobiłabym wszystko. Teraz zadbałam o jego marzenia.
Weszłam do środka, a na moich ustach pojawił się mały uśmiech widząc blondyna, w już w miarę normalnych kolorach. Policzki jak zawsze miał lekko zarumienione, okryty kocem siedział na łóżku brzdąkając na gitarze. Przymknęłam drzwi i podeszłam do jego łóżka.
- Hej, i jak się czujesz? - zapytałam siadając obok niego.
- Jest okay, dziękuję. - Przyłożyłam dłoń do jego czoła, było ciepłe.
- Już nawet gorączka zeszła.
- To dobrze. Trochę mnie jeszcze łamie w kościach, ale jest o wiele lepiej.
- Dziękuję.
- Nie musisz mi tego mówić. To moja praca - wymamrotałam. Przez to wszystko nawet zapomniałam, że dostaję pieniądze za siedzenie tu.
- Ale ja naprawdę cię doceniam - odparł.
- Ehhh... nieważne. Napisałeś coś nowego? - Szybko zmieniłam temat nie chcąc ciągnąć naszej wymiany zdań dalej. Czy powinnam zachowywać się bardziej formalnie? Chyba za dobrze się tutaj poczułam i trochę mnie poniosło... nie powinnam była tego robić.
*Niall's POV*
Uśmiechnąłem się czując przyjemny ciężar na mojej klatce piersiowej. Delikatnie przeciągnąłem palcami po jej kasztanowych kosmykach włosów, odgarniając kilka z twarzy, które jedynie tylko przeszkadzały. Jej pierś unosiła się równomiernie, a sama spała wtulona we mnie jak i w ciepłą kołdrę. Wczoraj tak się zagadaliśmy, że po prostu padła na moim łóżku. Jakoś szczególnie nie przeszkadza mi to, a wręcz odwrotnie... mógłbym tak cały czas. Obserwować jej duże, pełne naturalnie usta, długie, czarne rzęsy rzucające cień na poliki, które zaszły lekkim różem, prosty nos, na którym mam ochotę złożyć pocałunek kiedy tylko jest smutna, coś ją trapi... po prostu powiedzieć jej, że będzie dobrze. Wiem, że wcześniej nie miała łatwo, ale odkąd tylko ją zobaczyłem to wiedziałem jakie będzie moje zadanie.
Chronić ją.
Ale na obu nogach.
------------------------------
Hej misie ;* jak tam?? I mamy kolejny rozdzialik, dzięki waszej motywacji. Naprawdę dziękuję *składa pokłony*
Dajcie znać co myślicie o rozdziale ;)
rose xx
CZYTASZ
Don't You Give Up //N.H//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI PISARSKIE JAK I POGLĄDY ULEGŁY ZMIANIE PRZEZ TEN OKRES. JEDNAK ZAPRASZAM NA TO OPOWIADANIE JAK I NA KOLEJNE! On już dawno się poddał. Ona nadal walczy o jego życie. #560 05.10.2017r. #472 02.10.2017r. Cz...