- Wiesz, może i bym znalazła czas... w sumie to czemu nie. - Posłałam mu nieśmiały uśmiech.
- Okay. To podałabyś mi swój numer i się umówimy? - Podał mi swój telefon z odblokowanym ekranem i pokazaną klawiaturą. Przejęłam go i wpisałam numer kontaktowy do mnie. - Dzięki wielkie. Napewno niedługo napiszę do ciebie.
- Będę czekać na twój telefon. - Zagryzłam dolną wargę, a on tylko się uśmiechnął tak, że ukazały sie jego urocze dołeczki.
- O mój boże - westchnęłam. Czy ja się właśnie umówiłam na randkę z Harrym Stylesem? To nie możliwe. Kto by mnie chciał? Nikt, a juz napewno nie on. Bądź realistką Continel.
Nie mam jakieś bardzo niskiej samooceny, ale wątpię, żebym na tyle się komuś spodobała, żeby chciał że mną być. No wiadomo, że jak każda inna kobieta kiedyś chciałabym mieć dzieci, a nawet i zamieszkać w domku jednorodzinnym z psem na wsi.
Czasem życie potrafi nam platać figle. Moje cóż... wydaje mi się zwyczajne. Może i wolałabym sama i też gdzie indziej mieszkać ale nikt mi tego nie załatwi tak o. Ja sama nie mam funduszy na to, a moi rodzice... nie chce im zawracać głowy. Czasem są dość nad opiekuńczy. Naprawdę takie zachowanie potrafi dobić. Wiem co mówię.
Jęknęłam pod nosem słysząc dzwonek informujący mnie o tym, że któryś z pacjentów mnie potrzebuje.
Jesteś z siebie dumny Styles? Zabrałeś mi moją krótką przerwę na jedzenie. Ughh... mam dość. Teraz jedynie marzę o powrocie do mieszkania i legnięciu się na moje łóżko.
Zdziwiłam się widząc palącą się lampeczkę z numerem dwieście dwanaście. Zazwyczaj nie wzywał mnie o tej porze. Może coś się stało.
Schowałam kluczyki i identyfikator do kieszeni białego kitla po czym w szybkim biegu udałam się do wybranego pomieszczenia. Nie pukałam, weszłam od razu.
- Szybka jesteś - mruknął na co wywróciłam oczami.
- Raczej muszę, bo jeszcze nie wiadomo co się stanie komuś jak bym nie była na czas w wybranym miejscu - odparłam.
- Nie czuję się najlepiej. Głowa mnie boli i jest mi tutaj w cholerę zimno - powiedział prosto z mostu, a ja rozejrzałam się po jego sali i zobaczyłam, że okno jest zamknięte, a klimatyzacja wyłączona. Dotknęłam jego czoła, a na mojej twarzy pojawiła się konsternacja i lekkie zdenerwowanie.
- Jesteś rozpalony. Za chwilę przyjdę tylko zawołam lekarza. - Wyszłam zostawiając go samego. Co się znowu dzieje z Niallem. Nie ukrywam, że to dziwne i przerażające... jak mogła u niego wystąpić gorączka?
Czuję, że to coś złego.
***
- Hej Amber! Cześć Jonathan! - przywitałam się z moimi współlokatorami.
- O nareszcie jesteś. Założę się, że jesteś głodna. - Zaśmiała się wychylając na korytarz ze swojego królestwa, kuchni.
- I to jak - mruknęłam z niechęcią.
- Chodź. Zrobiłam chińszczyznę na kolację. Weź... Ja Cię podziwiam. - Popatrzyłam na nią z miną typu 'jestem tylko pielęgniarką. O co ci do cholery chodzi?'.
- Co?
- No tak. Wyszłaś o szóstej rano, a jest siedemnasta, przepraszam osiemnasta.
- Oj tam. - Zbyłam ją dłonią. - Lepiej mi nałóż tego kurczaka, bo umieram z głodu. - Złapałam się za brzuch lewą dłonią, a ona pokręciła głową wracając do swoich garnków. Ruszyłam jej śladami.
Kuchnia nie była duża ale tyle nam wystarczało na dzień. Zajęłam swoje miejsce na krzesełku barowym uważnie obserwując rudowłosą i jej zręczne dłonie. Kroiła coś, wrzucała, a już po chwili miałam danie na talerzu przed sobą.
- Dzięki. - Wzięłam widelec w dłoń i nabiłam kawałek mięsa.
- Coś się stało? Wyglądasz na przybitą - zwróciła mi uwagę.
- A weź... słaby dzień. Stan Nialla się pogorszył - wymamrotałam.
------------------------------------------------------
Hello, it's me... xdd więc tak... macie rozdzialik
I mam prośbę... jeżeli możecie to polecajcie to ff 😂😘😘😘 bardzo mi zależy, żeby wybiło się jak inne, a tak btwCo myślicie o Harrym?? Co z Niallem??
Naj kom ma dedyk 💜
rose xx
CZYTASZ
Don't You Give Up //N.H//
FanfictionOPOWIEŚĆ PISANA 3 LATA TEMU. MOJE ZDOLNOŚCI PISARSKIE JAK I POGLĄDY ULEGŁY ZMIANIE PRZEZ TEN OKRES. JEDNAK ZAPRASZAM NA TO OPOWIADANIE JAK I NA KOLEJNE! On już dawno się poddał. Ona nadal walczy o jego życie. #560 05.10.2017r. #472 02.10.2017r. Cz...